Podglądacze

piątek, 23 marca 2018

Rozdział XII - Rozbitkowie

Słońce wisiało już dość wysoko na nieboskłonie gdy ostrożnie otwarła oczy by po ułamku sekundy natychmiast je zacisnąć. Bolał ją każdy mięsień, czuła w ustach smak przetrawionego alkoholu a jej głowa pulsowała nieznośnym otumaniającym bólem. Ewidentny kac. Wiedziała co stanie się jeśli gwałtownie usiądzie więc ostrożnie podczołgała się do swojej torby i wyjęła z apteczki miksturę na zatrucie alkoholowe, którą sama opracowała. Łyknęła ostrożnie i odetchnęła czekając aż helikopter w jej głowie się uspokoi. Co się właściwie wczoraj stało? Pamiętała ognisko i wspólną kolację. Potem wyciągnęła butelkę z sake z zamiarem rozluźnienia atmosfery. Potem .. co było potem? Poczuła jak jej serce gwałtownie przyspiesza gdy zaczęło do niej docierać jak potoczył się wieczór. Pili. Stanowczo za dużo. Gdy poczuła, że ma dość polewała już tylko szarowłosemu. Przed oczami stanął jej były sensei, chwiejący się i zaciskający oczy aby obronić się przed zmorami przeszłości, przed którymi stał się całkowicie bezbronny. Łzy znów zakręciły się w jej oczach. Nie miała pojęcia co przeżywał ten mężczyzna i z jakimi dramatami musiał się mierzyć. Nie wyobrażała sobie rozmiaru bólu jaki trawił jego duszę. Zabić własną ukochaną. Stracić najlepszego przyjaciela. Wyrzuty sumienia, które na co dzień musiał tłumić. Tyle lat spędzonych jako drużyna a oni nic nie wiedzieli! Nic po sobie nie pokazywał! Albo zakopał to wszystko na samym dnie swojego umysłu albo był szpiegiem doskonałym, który potrafi się wyzbyć uczuć. Nie wiedziała co dokładnie przeważyło ale miała pewność, że cokolwiek to było - wczoraj miała okazję zobaczyć prawdziwe oblicze Kakashiego Hatake. Nie sądziła że ta misja będzie tak trudna.
Wstała powoli i odetchnęła czując przypływ sił witalnych. Szybko namierzyła bukłak z wodą i pociągnęła zdrowy łyk. Jeśli ona miała tak ciężką pobudkę to jak musiał się czuć jounin? Usłyszała kroki na zewnątrz swojego namiotu i w tym momencie poczuła zapach pieczonej ryby - gdyby nie zażyła swojej mikstury to pewnie właśnie robiłaby się zielona i z pewnością namierzałaby najbliższy pojemnik do którego mogłaby zwymiotować. Przeczesała rękami włosy, popoprawiała się odrobinę i wyczołgała z namiotu. Czuła się jeszcze osłabiona jednak wszelkie inne dolegliwości zniknęły. Jej oczom ukazał się dość przyjemny widok. Gdyby nie wiedziała że to Hatake to pewnie pomyślałaby że ktoś sobie bezczelnie korzysta z ich paleniska. Tuż przed nią, doglądając dwóch okazałych pstrągów siedział wysoki elegancki brunet z szarymi oczami i bordową maską. Zerknął w jej stronę i wskazał na ryby nie mówiąc ani słowa. Wygramoliła się z namiotu i podeszła niepewnie do swojego towarzysza obserwując uważnie jego reakcję.
- Dziś dotrzemy do kolejnego miasteczka. Jest ono większe od Tokigamy zatem może nam zejść trochę więcej na poszukiwania Twojej cioci Saruna - san.
Kiwnęła głową. Zrozumiała, że w tej chwili muszą przede wszystkim skupić się na misji.  Jedli w ciszy przerywanej śpiewem okolicznych ptaków. Polana na której się znaleźli była wyjątkowo urokliwa. Spomiędzy konarów drzew prześwitywały złote promienie wschodzącego słońca a szum niedalekiego strumienia koił nerwy. Oboje poczuli moment, w którym trzeba było wyruszyć. W ciszy pozbierali swoje rzeczy i ruszyli dalej mając za przewodnika wiosenne słońce grzejące coraz odważniej.
Maszerowała parę kroków za Kakashim by móc trochę mu się przyjrzeć. Miał na sobie przebranie podobnie jak ona jednak on odciął się całkowicie od swojego "ja". Nie rozmawiał z nią, nie poruszał tematu z wczoraj, nie zwracał na nią nawet uwagi. Czuła się... skołowana. Poprzedniego wieczora ujrzała prawdziwą twarz jounina, a teraz miała wrażenie że oddalił się od niej bardziej niż kiedykolwiek. Może zbyt drastycznie ściągnęła jego przeszłość? Nawet gdy obwiniał się o atak na nią nie był tak wyobcowany. Nie podobał jej się ten Hatake. Nie wiedziała czy jest na nią zły czy wycofał się żeby znów zaleczyć rany z przeszłości. Postanowiła narazie dać mu spokój. Sama zmagała się z tęsknotą za Sasuke i ostatnimi czasy jej życie było wypełnione smutkiem i zgorzknieniem. Nie mogła jednak wciąż wyjść ze zdumienia tego jak wiele jounin w swoim życiu przeżył. Miał zaledwie 33 lata, a wydarzenia z jego życia wskazywały jakby miał co najmniej dwa razy tyle. Krocząc krętą ścieżką pomiędzy przerzedzającym się lasem dziewczyna nie umiała uspokoić swoich myśli. Nie była pewna czy bardziej czuje smutek, złość, współczucie czy .. jeszcze coś innego. Uczucie którego nie mogła zidentyfikować a które przemawiało przez każdą emocję, którą czuła obecnie. Niespodziewaną bliskość. Była jak rozbitek, który odnalazł innego rozbitka. I mimo iż przetrwali całkiem inne katastrofy - oboje dzielili podobny ból. Ból samotności, cierpienia i beznadziei. I mimo iż Haruno nie chciała się do tego przyznać to dodawało jej to odrobinę otuchy.
- Widzę już Yamatakę panienko Saruno. Może tu znajdziemy Natsudę-sama.
Zerknęła na bruneta uśmiechającego się znad maski. Był idealnym szpiegiem.
- Mam nadzieję Kakuro-kun. Myślę że...
Nie zdołała jednak dokończyć, bo przed nimi pojawiły się nagle trzy postacie obleczone w czarne płaszcze.
-Witamy szanownych przybyszów w Yamatace. Jesteśmy jednostką straży miasta odpowiedzialną za porządek i ład w tym rozpustnym miejscu. Musimy wiedzieć kto wchodzi i wychodzi i czy stanowi zagrożenie dla naszej osady. Nie chcemy tu rozbójników i shinobi.
Kakashi wyprostował się i wykonał głęboki ukłon po czym wyprostował się i łagodnym nie należącym do siebie miękkim głosem oznajmił:
- Jestem Kakuro Hatashi a to Saruna Hurono. Przybywamy aby odnaleźć zaginioną ciotkę panienki Saruny. Wyruszyła w podróż po kraju i dotąd nie wróciła. To jedyna rodzina panienki, więc bardzo zależy jej żeby ją znaleźć. Ja jestem osobistym ochroniarzem rodziny Hurono- nie stanowię zatem żadnego zagrożenia dla ludzi, którzy nie są niebezpieczni dla panienki Saruny
Była pod wrażeniem zdolności szpiegowskich Kakashiego. Zgrywał twardego nieustępliwego ochroniarza, który jest gotów chronić swoją pracodawczynię. Nie mogła pozostać w tyle.
- Panowie, ze swojej strony mogę obiecać, że nie będziemy w mieście dłużej niż to konieczne. Szukamy tylko mej ciotki, nie zguby. Mam nadzieję, że Kakuro nie będzie zmuszony do mej obrony, jednak widząc tak rzetelną straż mniemam, iż żadne niebezpieczeństwo nam nie grozi.
Posłała delikatny zalotny uśmieszek do mężczyzn stojących za dowódcą a oni wyraźnie zadowoleni postukali się łokciami. Panienka z dobrego domu to nie była trudna rola do zagrania. Dowódca jednak przyglądał się wciąż zamaskowanemu Kakashiemu i podszedł do niego okrążając go i oglądając z każdej strony.
- A dlaczegóż to Pan ochroniarz nie raczy pokazać twarzy? Czyżby tam coś ukrywał?
Zerknęła nerwowo na Kakashiego mając nadzieję, że nie będzie zmuszony podjąć walki ze strażą. Razem ustalili, że będą grać tyle ile się da.
- Owszem - odpowiedział chłodno jounin śledząc wzrokiem dowódcę.
- Gdy byłem jeszcze małym chłopcem zaatakowały mnie bezpańskie psy. Rozerwały mi część twarzy a widok jest na tyle odrażający, że wolę nie straszyć nim zwykłych ludzi. Od czasu do czasu rana otwiera się i ropieje wydając niezbyt przyjemny zapach dlatego też wolę jej nie zdejmować.
Dowódca jednak nie ustępował. Stanął na przeciwko Hatake i uśmiechnął się szyderczo.
- Mam dość silne nerwy i żołądek. Może zerknę.
Zaczął podnosić rękę a Sakura modliła się w duchu aby jounin wymyślił coś co wyratuje ich z sytuacji. Jeśli nie uwzględnił tego w przebraniu i dowódca odsłoni nienaruszoną twarz, straż uzna że są niewiarygodni i rozgorzeje walka. Jak na zwolnionym filmie obserwowała spokojnego Kakashiego patrzącego ze spokojem na dowódcę straży, który zaczepił już palcem o skraj maski. Zaczął ją delikatnie zsuwać a oczom wszystkich ukazywał się powoli prosty idealny nos. Dziewczyna patrzyła jednocześnie przerażona i zafascynowana. Czyżby miała ujrzeć twarz swojego sensei? Czy może twarz Kakuro? Nie mogła oderwać wzroku. Jednak gdy maska zsunęła się z nosa dowódca zgiął się w pół i zaczął kaszleć i wymiotować. Pozostali strażnicy zakryli usta i nosy przybierając zdecydowanie zielonkawy wyraz twarzy.
- Jak już mówiłem. Widok nie jest zbyt ciekawy. Woń tym bardziej. Opatrywało już mnie wielu medyków, nikt jednak nie wie jak mi pomóc. Psy prawdopodobnie były zarażone jakąś chorobą, która nie pozwala goić się ranom. Możemy przejść?
Dowódca biały jak papier skinął głową ocierając usta i przepuścił ich aby mogli wejść przez bramę do miasta. Haruno starała się zachować spokój jednak kompletnie nic z tego nie rozumiała. Strażnicy zachowywali się jakby zobaczyli coś naprawdę obrzydliwego podczas gdy jej sensei miał naprawdę ładny zgrabny nos. Co się więc stało?
- Jak..? - zdołała wydukać w stronę jounina lecz ten chrząknął dając znać, żeby nie dokańczała pytania.
- Jak widać mając szare oczy mam równie zniewalające spojrzenie.
Miała ochotę puknąć się w głowę. Sharingan! Że też nie pomyślała o tym wcześniej! Musiał użyć genjutsu gdy przyglądał się im po kolei. Niesamowite. Nie dość, że użył go na 3 osobach naraz to jeszcze przez szkła kontaktowe! Był geniuszem.

Zostawili trójkę bladych strażników za sobą i skierowali się do osady rozpościerającej się przed nimi. Chociaż słowo "osada" było zbyt skromnym określeniem na natłok szalonej infrastruktury, który mieli przed oczami. Kolorowe reklamy zachęcały do skorzystania z usług niezliczonej ilości kasyn i mini barów a wszechobecne roznegliżowanie sprawiło, że Haruno czerwieniła się jak burak. Nie ze wstydu lecz ze złości. Jak kobieta może sobie pozwolić na takie wyuzdanie? Krótkie spódniczki ledwo zakrywające pośladki i prześwitujące, przykrótkie bluzeczki to zdawać by się mogło mundurek pracowniczy wszystkich napotkanych w tym mieście kobiet. Słodkimi głosikami zachęcały przechadzających się mężczyzn do wejścia do lokalu, który akurat reprezentowały i migdaliły się do każdego, kto akurat przy nich przystanął. W takim miejscu widziałaby Jiraiy'ę, ale czy Tsunade odwiedziłaby takie miejsce? Szli powoli ulicami miasta pokus i przyglądali się niby od niechcenia każdemu lokalowi w poszukiwaniu jakichś wskazówek. 
Weszli do jednej z bocznych ulic w poszukiwania jakiegoś spokojnego miejsca do spożycia posiłku. Wyraźnie oddalali się od hałaśliwego centrum wchodząc do zdecydowanie uboższej dzielnicy. Rozważali już powrót gdy do Kakashiego podbiegła drobna osóbka o długich natapirowanych blond włosach mając wyraźne problemy z poruszaniem się na 15 - centymetrowych koturnach.
- Czcigodny Panie.. Wielmożny czy mogę coś dla Pana zrobić? Sprawię, że może być przyjemnie!
Kakashi podobnie jak Sakura stanęli jak wryci, gdy spojrzeli na twarz dziewczyny.. w zasadzie dziecka, wymalowaną jak drag queen, ubraną w skąpy sfatygowany top i krótkie spodenki wyglądające bardziej jak bielizna, niż ubranie. Dziewczynka miała może 12-13 lat jednak ciężko było to określić przez całokształt jej ubioru. Widać było że jest wychudzona a białe ślady na jej zniszczonym topiku podpowiadały Haruno co dziewczynka oferuje Kakashiemu. Podczas gdy oni spoglądali na siebie w milczeniu - Haruno w wyraźnym szoku, Hatake ze stoickim spokojem - dziewczynka migdaliła się niezręcznie do jounina delikatnie odciągającego ją za ramiona.
- Panie! Nie odrzucaj mnie! Jestem tu najlepsza! Z nikim Ci tak nie będzie jak ze mną! Proszę!
Dziewczęcy głosik z uwodzicielskiego zaczynał robić się desperacki. W końcu Hatake potrząsnął dziewczyną i łagodnie acz stanowczo odmówił. I w tedy stało się coś co Haruno jeszcze bardziej wstrząsnęło. Dziewczynka zgięła się w pół jakby przepraszając jednak wyraźnie widać było że wybuchnęła płaczem. Starała się to nieudolnie zakryć jednak pociąganie nosem i mokry łamiący się głosik wyraźnie wskazywał, że mała prostytutka zanosi się płaczem.
- Przee-praszam jaśnie Paaa-na. Nie chciałam uuuu-urazić !
Zgięta w pół odwróciła się i wyprostowała dopiero jak była już do niech odwrócona tyłem i najszybciej jak mogła, potykając się na olbrzymich kuriozalnych jak dla niej butach skręciła w najbliższą uliczkę.
Podróżni zerknęli a siebie wyraźnie zdezorientowani, gdy dobiegł ich krzyk dziewczynki. Niewiele myśląc Sakura pobiegła za nią, znajdując ją tuż za rogiem, z rozmazanym makijażem siedzącą na ziemi i trzymającą się za kostkę.
-Hej.. nic Ci nie jest? - tymczasowa blondynka uklękła przy dziewczynce chcąc ją obejrzeć, ta jednak odpełzła jakby panicznie bała się Haruno.
- To-o nic.. Tylko kostka.. - szepnęła dziewczynka nie patrząc Sakurze w oczy i próbując ogarnąć rozmazany makijaż.
- Mogę zerknąć? - medic ninja przybliżyła się ostrożnie do dziewczynki i ujęła jej brudną stopę odzianą w podarte rajstopy. Tuż za nimi pojawił się Hatake obserwując uważnie okolicę.
- Saruna.. - szepnął ostrzegawczo.
Wiedziała dokładnie co chciał powiedzieć. Nie powinna. Jednak nie byłaby medic ninja gdyby pozostawiła kogoś rannego bez pomocy, nawet jeśli byłaby to nieletnia prostytutka ze skręconą nogą.
Dziewczynka przyglądała się im podejrzliwie jakby oczekując jakiegoś podstępu. Jej wielkie niebieskie oczy przebiegały od jednego do drugiego jakby oczekując, że zaraz się na nią rzucą. Widać było w jej ruchach dzikość, płochliwość i strach - coś co bardzo nie pasowało do dziewczynek w jej wieku. Podczas gdy Sakura badała jej kostkę, niby od niechcenia zagadnęła.
- Nazywam Saruna i troszkę znam się na leczeniu. Może mogłabym uleczyć Ci nogę jeśli pozwolisz? Jak Ci na imię?
Dziewczynka pociągnęła jeszcze raz nosem i małymi piąstkami przetarła oczy rozmazując koszmarnie makijaż przez co przypominała teraz małą pandę. Spojrzała jeszcze raz na jounina i wciąż zerkając na poczynania Haruno niepewnie odpowiedziała
- W pracy mówią mi Pam. Na prawdę nazywam się Hiro. Noga to nic. Często je skręcamy w tych butach ale takie mamy wymagania.
Sakura sięgnęła ostrożnie za siebie w poszukiwaniu plecaka, jednak nagły ruch spłoszył Hiro, która odczołgała się gwałtownie i zasłoniła rękami jakby oczekując na cios.
-Spokojnie. Sięgałam po leczniczą maść. Nic Ci nie zrobimy obiecuję.
Dziewczynka niepewnie zerknęła na maść wyciąganą z plecaka, po czym kiwnęła głową na znak, że Sakura może ją nałożyć.
-Moje ręce mają dar uleczania. Samym masażem jestem w stanie uleczyć Twoją nogę, przy odrobinie tej magicznej maści.
Jounin chrząknął jednak kunoichi nie zwróciła na niego uwagi. Już podjęła decyzję. Rozerwała rajstopę małej prostytutki i odsłaniając nagą opuchniętą kostkę zaczęła wmasowywać maść mamrocząc przy tym pod nosem słowa potrzebne do uwolnienia czakry. Dziewczynka jakby przełamała strach i z zaciekawieniem zaczęła zerkać na ledwie widoczną zieloną poświatę okalającą dłonie dziewczyny.
-To maść. Świeci gdy dotyka czyjejś skóry ale spokojnie - gdy się wchłonie przestanie.
-Piękne.. - niebieskie oczka dziewczynki otwarły się szeroko w zachwycie. Widać było jak na dłoni, że noga wraca do swoich dawnych rozmiarów i przestaje boleć. Gdy Sakura odjęła dłonie, noga faktycznie przestała świecić a Hiro niesamowicie zdziwiona stanęła na nogi  już się nie chwiejąc.
- Dziękuję Pani.. To niesamowite! - dziewczynka rzuciła się na Sakurę i przytuliła ją. Jounin miał pewne podejrzenia co do składu "maści", których użyła Haruno a które uspokoiły dziewczynkę, jednak nie powiedział niczego na głos. Sakura już i tak zdradziła zbyt dużo.
- Nie ma za co  Hiro-kun, naprawdę! Idź do domu i nikomu nie mów co cię spotkało dobrze? - dziewczynka nagle posmutniała i spojrzała w bok starając się ukryć ból, który odczuwała.
- Ja.. nie mam domu.. - wyszeptała niemal niedosłyszalnie. Haruno zamilkła na chwilę spoglądając na swojego towarzysza i wciąż przyjacielsko zagadnęła
- Przecież gdzieś musisz spać. A gdzie Twoi bliscy? Gdzie rodzina?
Hiro wstała, zdjęła buty i trzymając je w rękach na bosaka pobiegła wgłąb uliczki. I gdy już myśleli, że zniknie za zakrętem, ona odwróciła się i machnęła ręką by za nią poszli. Sakura już wykonywała krok by za nią pobiec jednak Hatake zastąpił jej w połowie drogi.
- To nie jest mądry pomysł. To może być pułapka. - mruknął ostrzegawczo, jednak ona już nie słuchała.
- Ty wszędzie widzisz tylko pułapki. Mam przeczucie, że musimy za nią iść.
Usłyszała za sobą prychnięcie lecz już ruszyła w ślad za małą prostytutką. Po chwili obok niej biegł już jounin obserwując uważnie otoczenie.
Biegli uliczkami, które z pewnością nie należały do chwalebnej części miasta. Były to głównie slumsy składające się z krzywych, obdartych, biednych domków porozrzucanych w całkowitym nieładzie wzdłuż brukowanej drogi po której płynęły fekalia. Żebrający i niepełnosprawni ludzie siedzieli, człapali, czołgali się niemal wszędzie a obraz nędzy i rozpaczy dopełniały maleńkie dzieci z wydętymi z głodu brzuchami. Przed sobą ciągle ścigali malutką istotkę z blond czupryną pędzącą zwinnie pomiędzy straganami z ubogim asortymentem. I gdy Sakura już miała wołać za dziewczynką, ta skręciła w kolejną o wiele mniejszą ścieżkę, którą mogła przecisnąć się tylko jedna osoba naraz. Szli w ślad za Hiro starając się nie wdepnąć w niczyje odchody, a gdy smród stawał się powoli nie do wytrzymania, ścieżka dobiegła końca. Ich oczom ukazał się wolno stojący budynek. Choć słowo budynek zdaje się być zbyt mocnym określeniem rudery rozpościerającej się im przed oczami. Ściany dawno już straciły tynk, ukazując liczne dziury w elewacji, dach miał wielką wyrwę na samym środku a kilka okien było powybijanych i pozaklejanych zwykłą taśmą klejącą. Nie wyglądało to na dom w którym można byłoby jeszcze mieszkać. Dwoje shinobi spojrzało po sobie i ostrożnie zbliżyło do drzwi, które starała się otworzyć malutka dziewczynka. W końcu pchnęła je całą sobą i weszła do środka znów nawołując ich za sobą. Przestąpili ostrożnie próg trzymając ręce w pobliżu swoich broni, lecz już po przejściu paru kroków ich ręce opadły wzdłuż ciał jak rażone prądem.
- Tu mieszkam. I tu jest moja rodzina. - odrzekła Hiro, niespodziewanie twardym, zdecydowanym i dojrzałym jak na swój wiek głosem.
Sakura czuła, że jej oczy za chwilę wyjdą z orbit. Mimowolnie podeszła jeszcze parę kroków wchodząc do pomieszczenia, które kiedyś było salonem i stanęła jak wryta. Tuż obok niej pojawił się nie mniej wstrząśnięty Kakashi.
- Kurwa mać. - dobiegło z za maski pełne goryczy przekleństwo. Sakura omiotła spojrzeniem pomieszczenie i dodała:
- Dokładnie.. Kurwa mać





Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.