Podglądacze

wtorek, 29 stycznia 2019

Rozdział XXII - Udało się

Długo bawiłam się z tym rozdziałem ale myślę, że wyszło to w miarę ;) Nie chciałam przedłużać ale sami rozumiecie.. Trochę grozy musi być ;P Kończymy.. wątek! ;D

Kojarzycie te momenty kiedy Kakashi stawał w obronie Sakury? Jak dla mnie bardzo dużo było takich scen i wtedy bardzo mnie to ujmowało... Wszyscy myśleli o sobie tylko Kakashi myślał wtedy o Sakurze :> Wrzucam link do fajnego filmiku na którym widać takie sceny no i autor podaje 75 (!) powodów dla których powinni być razem xD

https://www.youtube.com/watch?v=Lpo11Ox9X4g   - może trochę naciągane ale sami oceńcie!

Liczę na waszą standardową opinię dotyczącą rozdziału! ;)

Ostrzeżenie: w miarę łagodny opis operacji xD




Pierwszą rzeczą jaką zarejestrował jej umysł był potworny ból głowy. Nie pamiętała kiedy ostatnio czuła coś tak przytłaczającego. Miała wrażenie, że czaszka za chwile jej eksploduje. Jęknęła przeciągle i namacała skronie uciskając je mocno. W torbie powinno jej zostać jeszcze trochę
przeciwbólowych tabletek. 

- Wody...

Szepnęła mimowolnie uświadamiając sobie, że straszliwie chce jej się pić. Jakież było jej zdziwienie gdy przed jej oczami ukazała się butelka z wodą. Złapała ją i łapczywie wypiła do dna. Zimny płyn przyjemnie schłodził bolące gardło. Czemu bolało?

- Jak się Pani czuje?

Dziecięcy głos pełen niepokoju dobiegł jej uszu. Co się do cholery stało? Spiła się czy jak?
Otworzyła oczy lecz momentalnie zasłoniła je dłonią. Światło raziło niemiłosiernie. Takiego kaca jeszcze nie miała.

- Saruna-kun? Żyje Pani?

Prychnęła mimowolnie. Tylko dziecko mogło zadać takie pytanie. Ale co to za dziecko?
Ponownie otworzyła oczy - tym razem powoli - i rozglądnęła się wokół siebie. Leżała na ziemi w jakimś hangarze wypełnionym śmieciami. Obok niej siedziała blada jak ściana dziewczynka w wieku około 10 lat. Napięcie malujące się na jej twarzy wskazywało, że panicznie się czegoś bała. Ale czego? Patrzyła wprost na nią jakby.. na coś czekała?

- Saruna-kun? - spytała płaczliwie jakby zaraz miała wybuchnąć płaczem. I nagle jakaś blokada w jej mózgu pękła zalewając ją falą wspomnień. To ona jej pomogła! Hiro!

Radość jaka ją ogarnęła rozprysnęła się jak za dotknięciem różdżki. Wydarzenia ostatnich dni wróciły z całą mocą w końcu niczym nie przyćmione. Przed oczami przemknęły jej straszliwe obrazy, jednak najgorszy był ten ostatni. Kakashi... W celi nr 16..

Zerwała się z podłogi jednak ból który eksplodował w jej głowie natychmiast ją zatrzymał. Jęknęła przeciągle łapiąc się za włosy. Matko co za ból. Miała wrażenie że zaraz zwymiotuje albo zemdleje.

- Torba.. szybko.. - wyjąkała do dziewczynki a ta w sekundę podała jej plecak. Niemal na ślepo wyszukała odpowiedni lek. Przełamała ampułkę i rozcieńczyła w strzykawce odpowiednią ilość.

- Niech Pani już nic nie bierze.. - widać było, że dziewczynką wstrząsnęła jej reakcja na leki odwracające amnezję. Cóż. I tak nie było najgorzej. W końcu mogła umrzeć.

- Spokojnie. To tylko leki przeciwbólowe. Nic mi po tym nie będzie.

Podłączyła strzykawkę do wkłucia i podała sobie zbawienny lek. Po chwili poczuła jak ból głowy zmniejsza się. Nie zniknął jednak całkowicie, zostawiając bardzo nieprzyjemne uczucie ćmienia i pulsowania. Musiało jej to wystarczyć.

Nagle poczuła zimno rozchodzące się po całym ciele. Jak na zwolnionym filmie odwróciła się i zobaczyła swojego towarzysza leżącego w kałuży krwi. Jej oddech przyspieszył. Szloch ugrzązł jej w gardle a po policzkach potoczyły się obficie słone łzy. Podczołgała się do niego i sprawdziła oddech. Bogu dzięki... Żyje.. Omiotła wzrokiem całe jego zmaltretowane ciało. Chwilowa ulga prysnęła jak bańka mydlana. Teraz gdy już wszystko pamiętała fala rozpaczy zalała jej serce przytłaczając ciężarem winy. To przez nią znaleźli się w takim położeniu. To przez jej nieodpowiedzialność zostali złapani. Przez totalną głupotę jej przyjaciel leżał przed nią będąc na granicy życia i śmierci. Jakie cierpienia musiał przeżyć przez jej lekkomyślność.

Nie umiała się opanować. Kolejne strumienie płynęły obficie z zielonych oczu gdy delikatnie dotykała jego twarzy, dłoni i klatki piersiowej. Niewyobrażalne. Sprowokował strażników po to, żeby wzięli jego a nie ją. Teraz kawałki układanki ułożyły się w całość. Musiał dobrze wiedzieć jak działają władze Yamataki. Poświęcił się. Po raz kolejny rzucił się przed nią by ją ratować.

Jak na zwolnionym filmie przed oczami pojawiły się te wszystkie sytuacje kiedy stawał przed nią by ją bronić. Finał egzaminu na chunnina, walka z Sasuke, Czwarta Wielka Wojna.. Wszystkie inne sytuacje kiedy chronił ją gdy nikt inny tego nie robił. Odwracał się wtedy do niej i uśmiechał pod maską chcąc ją pocieszyć. Dodać otuchy. Był wspaniałym sensei i jeszcze lepszym przyjacielem. Kimś kto zawsze był. Kto zapewniał bezpieczeństwo. A ona tak mu się odwdzięczała. Chciała by traktował ją na równi sobie ale na to nie zasługiwała. Nie była nawet w połowie taka jak on.

-Kakashi... Kakashi proszę..

Nawet nie wiedziała o co go prosiła. O to żeby jej wybaczył? O to żeby żył? O to żeby wstał i znów uśmiechnął się do niej pocieszająco?

Zawsze chciała zobaczyć jego twarz. Jednak gdyby wiedziała, ze stanie się to w takich okolicznościach nigdy by sobie tego nie zażyczyła. W obecnym stanie nie przypominał cienia Kakashiego, którego znała.

Teraz gdy wróciła jej pamięć widziała nie tylko człowieka ale i jego rany. Umiała sobie wyobrazić jaki mechanizm doprowadził do tych obrażeń. A to bolało jeszcze bardziej. Jakby sama zadawała mu ciosy. Musiała mu pomóc i to jak najszybciej. Wciąż szlochając sprawdziła jego parametry życiowe by tylko upewnić się co do powagi jego stanu. Musiała działać szybko.

Wyprostowała się i zaczęła zbierać czakrę żeby wykonać pieczęcie techniki diagnostycznej. Jednak coś jej nie pasowało. Była tak oszołomiona, że wcześniej tego nie zauważyła. W jej ciele panował.. Nieład.

Od zawsze była znana ze swojej perfekcyjnej kontroli czakry. Potrafiła robić z tą energią niesamowite rzeczy. Tylko dlatego Tsunade wzięła ją na nauki. Bo perfekcyjnie kontrolowała przepływ energii krążącej po jej ciele. Lecz teraz ta wspaniała moc dosłownie szalała bez ładu i składu. Nie umiała jej należycie uporządkować i zebrać.

Spróbowała wykonać swój codzienny trening kontroli jednak czakra kompletnie się jej nie słuchała. Nie była w stanie przesunąć jej, zgromadzić ani nawet uwolnić. Jedyne co wyszło z jej manewrów to parę zielonych iskier strzelających z jej palców. Otworzyła oczy i przerażona spojrzała na swoje dłonie. Z pozoru nie wyglądały inaczej. Jednak ona czuła jak chaotyczna energia buzuje w nich nie pozwalając się złapać. Nie jest w stanie nic zrobić z tak rozstrojoną czakrą. Nie jest w stanie leczyć. Niech to szlag... Myślała gorączkowo czując na karku uciekające sekundy. Będzie musiała działać bez użycia czakry. To znacznie utrudni jej zadanie jeśli nie uniemożliwi.

Sięgnęła do torby i wyjęła wszystkie przyrządy mogące się jej przydać. Tsunade przygotowała ją na taką ewentualność. Bez użycia czakry również mogła bardzo dużo. Odsunęła smutek i poczucie winy na bok. Teraz musiała działać. Musiała się skupić. Tym razem to ona go uratuje. W końcu nie od parady nazywano ją najlepszą medic ninja od czasów ślimaczej księżniczki!

- Saruna-kun. Możesz.. Możesz na mnie liczyć.

Hiro siedziała wyprostowana z zaciętym wyrazem twarzy. Coraz bardziej lubiła tą dziewczynkę. Przypominała Sakurze ją samą.

- Przygotujcie dużo gorącej wody, najlepiej w dużej i małej miseczce. Oprócz tego przynieście dwie deski różnej długości, świecę oraz czarną farbę do włosów. Resztę wytłumaczę Ci na bieżąco.

Blondyneczka kiwnęła głową i wstała. Zanim odeszła Haruno złapała ją za rękę zmuszając, żeby znów na nią spojrzała.

- Hiro.. Dziękuję.. Dziękujemy.

Dziewczynka uśmiechnęła się i skinęła głową na znak szacunku. Pewnie uznała to za odwdzięczenie się za pomoc jakiej im udzieliła. Gdy zniknęła wraz z innymi dziewczynkami za górą śmieci różowowłosa westchnęła z trudem i kucnęła przy Hatake. Strzeliła złowieszczo na palcach i zaczęła rozkładać swoje przybory. Nie będzie łatwo. Dzięki wiedzy jaką przekazała jej była sensei mogła wykonać bardzo wiele ale proces gojenia będzie musiał przebiegać samoistnie i nie będzie w stanie wszystkiego uleczyć.

Złapała nożyczki i zastygła niespodziewanie speszona. Musiała rozciąć ubrania Kakashiego, żeby móc w pełni go zbadać i rozpocząć leczenie. Jounin leżał nieprzytomny, nie zdając sobie sprawy, że jego była uczennica lada chwila odsłoni go całkowicie oglądając każdy szczegół jego ciała. Miał szczęście - przynajmniej nie mógł być z tego powodu tak speszony jak ona. W jej obolałej głowie rozbrzmiał głos Tsunade.

Do cholery Sakura! Weź się w garść! Nie widziałaś gołego faceta?! Nie? No i co z tego! Wybierając taki zawód skazałaś się na oglądanie mężczyzn w całej okazałości!

Mimowolnie prychnęła na wspomnienie jej pierwszej operacji. Weszła do sali operacyjnej i zrobiła się czerwona jak piwonia widząc całkowicie nagiego mężczyznę leżącego na stole. Wspomnienie równie wyraźne jak brązowe zezłoszczone oczy - jedyną część twarzy jaką widziała znad maski chirurgicznej swojej sensei.

-Profesjonalizm. To wyróżnia dobrego medyka. Nie mieszaj emocji do leczenia. Z tego nigdy nie wynika nic dobrego.

W jej oczach ponownie zakręciły się łzy. Jej sensei była naprawdę mądrą kobietą. Nie! Nie była! Jest! Jest i czeka na ratunek! Musi dać z siebie wszystko.

Rozcięła czarny golf przylegający do klatki piersiowej jounina. Zadanie okazało się trudne, gdyż zaschnięta krew przyczepiła materiał do ran na ciele mężczyzny. Najdelikatniej jak potrafiła, próbowała oderwać odzienie jednak powodowała przez to krwawienie i ponowne otwarcie się ran. Postanowiła zaczekać na wodę i zdjąć tyle ile się dało. Lekki róż wypłynął na jej policzki gdy rozcinała spodnie. Cisza i spokój jaki panowały wokół sprawiły, że pracowała powoli i pieczołowicie. Pozbyła się reszty garderoby i okryła biodra mężczyzny chustą. Nim wróciły dziewczynki zdołała jeszcze założyć mu wkłucie, przygotować parę kroplówek i podłączyć go do miniaturowego aparatu monitorującego akcję serca. Była gotowa.

Podziękowała za przyniesione rzeczy i poprosiła Hiro by została jej pomóc. Reszta dziewczynek posłusznie zostawiła je choć widać było, że ciekawi je widok nagiego Hatake. Jednak to co zamierzała zrobić Sakura nie nadawało się dla dziecięcych oczu.

Zanurzyły czyste chusty w dużej misce z wodą i ostrożnie obmyły mężczyznę z brudu i zaschniętej krwi. Dzięki temu Sakura mogła oszacować faktyczne obrażenia i zapobiegała możliwym zakażeniom ran. Następnie w małej misce z gorącą wodą obie obmyły ręce i ubrały w czyste fartuchy. Założyły rękawiczki oraz maski i uklękły po obu stronach Hatake.

Różowowłosa zamknęła na chwilę oczy modląc się do wszystkich bóstw tego świata aby pomogły jej w tym trudnym zadaniu. Otwierając je była już w pełni skupiona. Przed sobą miała pacjenta, którego należało zbadać i wyleczyć. Przyłożyła dłonie do jego głowy i rozpoczęła badanie. Nie czuła, żeby głowa miała inny kształt niż normalnie. To dobrze. Nie wyglądało na to, że miał złamanie czaszki. Sprawdziła źrenice utwierdzając się co do braku krwawienia do mózgu. Odetchnęła z ulgą. Operacja na otwartej czaszce bez czakry na wysypisku śmieci? To byłaby katastrofa.

Twarz była zmaltretowana. Oczy spuchnięte, nos złamany, niektóre zęby wybite a całość przedstawiała czerwono fioletową abstrakcję. Część z krwiaków będzie musiała zdrenować, a nos może uda jej się naprawić. Ale to później. Najpierw obrażenia zagrażające życiu. Przeszła niżej. Szyja wyglądała średnio. Opuchnięta i zasiniona wyglądała jakby ktoś złapał go i dusił. Przełknęła ślinę i zeszła niżej. Klatka piersiowa wyglądała o wiele gorzej. Jedna jej strona poruszała się w inny sposób niż druga. Sięgnęła po słuchawki i osłuchała płuca upewniając się, że po jednej ze stron złamane są przynajmniej dwa żebra. Tak jak podejrzewała. Rozwija się odma. Na tą chwilę to będzie priorytet leczenia. Zbadała brzuch i zamarła. Twardy i deskowaty. To oznaczało jedno. Krwawienie. Będzie musiała go otworzyć. Zbadała jeszcze miednicę upewniając się, że jest cała i sprawdziła kończyny w kierunku krwotoku. Jedna z nóg na pewno była złamana a ręka zwichnięta jednak tym można było zająć się później. Teraz najważniejsza była odma i krwawienie wewnętrzne.

Odwróciła się i zdjęła rękawiczki. Szybko obmyła ręce i przygotowała leki usypiające i przeciwbólowe. Może i był nieprzytomny, ale nigdy nie było do końca wiadomo jak głęboko sięga taki stan. Następnie przygotowała narzędzia i rozpaliła świecę. Podłączyła też specjalną kroplówkę, którą sama opracowała. W środku znajdowała się sól fizjologiczna jednak jeśli przerwało się łączenie u nasady worka, do środka wpadały pigułki zmieniające płyn w krew o uniwersalnej grupie. Opracowała ten wynalazek jako pracę zaliczeniową, a Tsunade była tym tak zachwycona, że od razu sfinansowała produkcję kilkuset próbnych kroplówek. Oczywiście jako medic ninja nie byłaby sobą, gdyby nie wzięła paru takich na ściśle tajną misję.

Umyła ręce i założyła jałowe rękawiczki. Obliczyła miejsce nakłucia i poprosiła Hiro o obmycie środkiem dezynfekcyjnym boku mężczyzny. Chwyciła igłę wielkości druta do szydełkowania. Gdyby sytuacja nie była tak poważna pewnie zaśmiałaby się z wielkich oczu Hiro górujących nad maską chirurgiczną. Spojrzała na nią i zdecydowanie wbiła igłę między żebra Hatake po czym nawlekła na nią dren. Usunęła igłę a przez pozostałą rurkę dało się słyszeć syk powietrza. Obie wzdrygnęły się gdy mężczyzna zaczerpnął głęboki oddech. Obserwowały w milczeniu jak wstrzymał powietrze, wypuścił je i przez kilka sekund nie oddychał. Już zaczynało się jej robić gorąco jednak gdy mężczyzna zaczerpnął kolejny - już spokojny oddech, ona również wypuściła z płuc wstrzymane powietrze. Jeden zabieg za nimi. Haruno przyszyła dren do skóry i od razu zabrała się za kolejną procedurę. To będzie o wiele trudniejsze. Zerknęła na dziewczynkę by upewnić się, że młoda nie zemdleje. Trzymała się bardzo dobrze jak na 10-letnie dziecko. Pewna myśl przeszła jej przez głowę ale musiała ją narazie odłożyć. Teraz musiała się skupić.

Poleciła dziewczynce dokładnie umyć brzuch mężczyzny a sama zmieniła rękawiczki i przygotowała kolejne narzędzia. Operacja na otwartej jamie brzusznej w tym miejscu to było szaleństwo ale nie miała wyjścia. Na polu bitwy nie miała nawet takich warunków a jakoś się udawało leczyć nawet gorsze urazy prawda? Jednak wtedy miała czakrę.. Chwyciła skalpel i podała go dziewczynce.

- Hiro, musisz trzymać ten skalpel nad ogniem świecy. Będzie mi potrzebny.

Gdy dziewczynka posłusznie wykonała polecenie Sakura odwróciła się z powrotem do Hatake dodając mu leków. To będzie o wiele gorsze niż odbarczanie odmy.

- Ostrzegam. Może być trochę krwi. Dasz radę?

Dziewczynka patrzyła zahipnotyzowana w skalpel a jej dziecięce niebieskie oczy wciąż były szeroko otwarte. Jakby tak się zastanowić, to Sakura nawet nie była pewna czy Hiro przez cały ten czas choć raz mrugnęła.

- Nie takie rzeczy się widziało.. - nerwowy chichot i drżenie głosu wcale nie przekonało Haruno jednak nie miała wyboru. Potrzebowała jej pomocy.

- Dobrze. Podaj mi skalpel i weź następny. Będę je często wymieniać. Jeśli.. nie będziesz dawała rady to po prostu staraj się nie patrzeć. I.. możesz czuć nieprzyjemny zapach.. Oddychaj wtedy przez usta. O wszystkim mnie informuj.

Dziewczynka coraz bardziej nerwowo kiwała głową. Sakura pochwyciła jej spojrzenie i postarała się uśmiechnąć choć maska chirurgiczna zakrywała jej twarz. Miała nadzieję, że mała pomocnica odczyta wszystko z oczu.

- Hej.. Jesteśmy teraz drużyną. Możemy na siebie liczyć?

- T.. tak.

Hiro wzięła się trochę w garść więc Sakura uznała, że może zaczynać. Chwyciła skalpel i wybrała miejsce. Nie chciała patrzeć na jego twarz. Bała się, że wtedy stchórzy. Zdecydowanym ruchem zagłębiła gorący skalpel w ciele mężczyzny znacząc krwisto-czerwoną pręgę biegnącą wzdłuż brzucha. Nie mogła powstrzymać dreszczy. Uczucie było niesamowite. Każde cięcie takie było. Dreszcz ekscytacji gdy cięło się człowieka. Tym razem jednak nie mogła powstrzymać guli rosnącej w gardle. To nie był obcy shinobi. To był Kakashi. Kakashi Hatake a ona operowała go bez czakry. Tak wiele mogło pójść nie tak że aż bała się analizować. Nie było czasu rozplanować tego zabiegu. Nie było czasu, żeby na wszystko się przygotować. Improwizowała i dobrze o tym wiedziała.

Z brzucha mężczyzny chlusnęła krew. Tak jak się spodziewała. Krwotok wewnętrzny. Jeszcze godzina i byłoby po nim. Chwyciła gazę i starała się wygarnąć nadmiar krwi, żeby dostrzec które naczynie jest uszkodzone. Nie miała czasu zerknąć na Hiro więc rzuciła tylko w jej stronę zdawkowe pytanie

- Wszystko gra partnerze?

- No.. T-trochę krwi to to tooo nie jest..

Uśmiechnęła się pod maską. Dziewczynka była twarda, choć z jej głosu wynikało, że musi się jej zbierać na pawia. Haruno miała jednak ogromną nadzieję, że Hiro nie zemdleje.

Wygarniała krew, koagulowała kolejne naczynia jednak pole operacyjne ciągle zalewane było kolejną jej partią. Hiro zmieniała kroplówki jedna po drugiej a ona wciąż nie mogła znaleźć krwawienia. Sytuacja zaczynała robić się napięta. Jak tak dalej pójdzie braknie jej płynów, które mogły uzupełnić taką utratę. Szukała i szukała klnąc pod nosem, a ciśnienie zaczynało coraz bardziej spadać. Cholera. Nie mogła go stracić! Nie teraz!

Wzięła głęboki oddech i zamknęła oczy. To nie ma sensu gdy jest zdenerwowana. Emocje. Wycisz emocje. Tak jak mówiła Tsunade. Nie myśl o tym, że ten człowiek uratował ci życie. Nie myśl że jest twoim byłym sensei. Nie myśl o tym, że jest obecnie najbliższym przyjacielem. Nie myśl o tamtym pocałunku. Cholera!

Podniosła ręce i wzięła kolejny oddech. Hiro nie odzywała się za co była jej niezmiernie wdzięczna. Co Tsunade zrobiłaby w takiej sytuacji? Jak na zawołanie przypomniała jej się jedna z ich wspólnych operacji. Podobne krwawienie. Podobne obrażenia.

- Spokój Sakura! Przestań panikować!

Brązowe oczy ciskały pioruny znad maski chirurgicznej bacznie obserwując młodą studentkę medycyny. Jeśli sądziła, że to pomagało się uspokoić siedemnastolatce to grubo się myliła.

- Sprawdź wszystko jeszcze raz. Nie. Nie czakrą! Czakra jest prostym wyjściem. Musisz wiedzieć co jak jest zbudowane i co jak działa bez jej pomocy. A co jak Ci jej braknie? Bez czakry nie jesteś medic ninja?!

- Tsunade-sensei.. Ja nie widzę..

- Szukaj! Jak nie to ten człowiek umrze.

Zawsze była sadystką ale dlaczego chciała poświęcić niewinnego człowieka, żeby ona się nauczyła?!

- Sensei... Ja.. nie dam rady.. 

Krwi przybywało a ona coraz bardziej panikowała. Już chciała złożyć ręce do pieczęci gdy jej sensei górująca nad stołem złapała ją za dłonie. Bynajmniej nie delikatnie.

- Bez. czakry. CZY JA SIĘ WYRAŻAM NIEJASNO?!

Huknęła ile sił w płucach, aż szyby za Haruno zatrzęsły się od siły jej głosu.

- Skup się. Znasz anatomię. Fizjologię masz w jednym palcu. Jakie naczynie może tak krwawić?

Lampka w głowie Haruno zaświeciła się. Zarówno wtedy jak i teraz dziewczyna spojrzała w przestrzeń z niedowierzaniem. Tętnica. Tętnica zaopatrująca jelita. No tak! Trudno się do niej dostać i dlatego nie widać jej na pierwszy rzut!

Chwyciła odpowiednie narzędzia i świeżą gazę. Po kilku chwilach dostała się do tętnicy w której zobaczyła niewielką dziurkę. Taki mały otwór a takie krwawienie.. Złapała igłę z nitką i najszybciej jak mogła zszyła naczynie. Pot ściekał jej z twarzy a ręce drżały. Takiego wysiłku nie miała od dawna. Głowa nie przestawała boleć a osłabione ciało odmawiało powoli posłuszeństwa jednak się udało. Tak wtedy jak i teraz! Spojrzała na Hiro i uśmiechnęła się.

- Kończymy. Wygląda to dobrze

Ostatkiem sił zaszyła ranę powłoka po powłoce. Zdjęła rękawiczki i ściągnęła maskę. Kochana dziewczynka podała jej butelkę wody a Sakura przyjęła ją z wdzięcznością. Pozostawało jedno. Sprawdzić, czy taki ubytek krwi nie uszkodził mózgu. I był na to jeden sposób.

Rozpuściła odpowiednie leki i podała jouninowi. Czuła jak jej serce urządza szaleńczy bieg a oddech przyspiesza. Chwila prawdy. Czy naprawdę się udało?

Patrzyły z oczekiwaniem na Hatake lecz ten nie poruszył się nawet o milimetr. Sekundy mijały, a ani jeden mięsień na jego twarzy nie drgnął. Czyżby.. Czyżby było za późno?

Schowała twarz w dłoniach próbując opanować atak paniki. Zabiła go. Czy to narażając na schwytanie czy przeprowadzając nieudaną operację. Zabiła go. To nie może być..

- Mmmm....

Szept cichszy niż powiew wiatru dobiegł jej uszu. Spojrzała z niedowierzaniem na mężczyznę a potem na Hiro, która zdolna była tylko pokiwać głową na znak, że się nie przesłyszała.

- Kakashi? Słyszysz mnie?

Schyliła się by móc uchwycić choćby najkrótsze słowo.

- Mmm.. my..mmmyliłem... się..

Co jest? Czy to jakiś objaw uszkodzenia mózgu? O czym on mówi?

- Kakashi? Wiesz jak się nazywam? Kakashi?!

Strach ścisnął jej trzewia. A jeśli postradał zmysły?

- W.. wwwtedy.. www.. lesie..

Otwarła usta w niemym szoku. W jakim lesie?

- B..ardzo.. się... nadajesz..

Na jego ustach pojawił się słaby uśmiech a jej zajęło chwilę, żeby połączyć fakty. Gdy ostatnia zapadka w jej głowie kliknęła roześmiała się w głos pierwszy raz od bardzo dawna. Bardzo starała się, żeby nie rzucić mu się na szyję i nie rozpłakać ze szczęścia. Udało się.



Łoo.. trochę długi xD Wybaczcie^^







czwartek, 17 stycznia 2019

One shot - Dzwoneczki

A co by było gdyby "Podwójny szpieg" kończył się właśnie w tym momencie? Co by było gdyby.. cała historia wzięła w łeb? Gdyby całe przygotowania, misja, tytułowy szpieg i wszystkie uczucia rodzące się w naszych bohaterach zakończyły się w tym momencie? Poniższy tekst stanowi alternatywne zakończenie ale może być też niezależnym one shotem  ;)

Standardowe ostrzeżenie: Będzie smuteczek!

P.s. Kolejny będzie już radosny obiecuję! ;D 



Miasto hazardu śpi bardzo krótko. Neony i szyldy świecą do pierwszych promieni słońca, a wszelkiego rodzaju lokale i kasyna zamykają się wraz z ostatnim klientem zataczającym się na zewnątrz. Jest jednak taki moment gdy noc przytłacza miasto. Moment gdy przeważnie tętniące życiem ulice cichną na krótką chwilę nabierając oddechu na następny dzień. Jest to czas, kiedy nikt niepotrzebnie nie zakłóca tego odpoczynku, a każdy pracujący czy też bawiący się w tym miejscu człowiek zapada w sen szykując się do kolejnego przebudenia tej wielkiej bestii jaką jest Yamataka.

Lecz ta noc była inna.

Choć niebo było równie czarne jak zawsze, a gwiazdy delikatnie migotały nad uśpionym miastem rozpusty, to tej nocy coś ośmieliło się zaburzyć absolutny spokój.

Dźwięk dzwoneczków - delikatny, choć wyraźnie odznaczający się w otaczającej miasto ciszy pobrzmiewał snując się przez senne ulice. I choćby jak szukać i gdzie nie zaglądać to źródła tego dźwięku nie dało się znaleźć. Tak jakby.. był wszędzie. Jakby dochodził ze ścian, zaułków czy piwnic miasta. Delikatne brzęczenie przemierzało przez miasto prowadząc na jego obrzeża, a im bardziej oddalało się od miasta tym stawało się wyraźniejsze. Dochodziło z małego otworu poza metropolią, wychodzącego tuż pod wielkim głazem zasłaniającym wejście. Brzęczenie nasilało się i nasilało aż w otworze ukazało się migoczące światło. W samym środku osnutej ciszą nocy, na powierzchni pojawiły się spowite czernią niewielkie postacie.

Tajemniczy korowód wyłonił się z dziury pod skałą stąpając cicho i ostrożnie wgłąb nocy. Delikatne światło pochodni oświetlało drogę postaciom w płaszczach, a dźwięk dzwoneczków towarzyszył bezszelestnym krokom. Na sobie tylko znany sygnał postacie z pochodniami przystanęły ustępując miejsca cieniom niosącym dwa podłużne kształty położone na noszach przystrojonych skromnymi kwiatami. Osobliwy korowód skierował się na pobliski pagórek brzęcząc cichutko dzwoneczkami i intonując żałobną pieśń traktującą o pożegnaniu. Dotarłszy na szczyt jedna z pierwszych postaci odsłoniła twarz by w świetle migoczącego ognia ukazało się jej blade dziecięce oblicze. Dziewczynka o blond włosach i niesamowicie niebieskich oczach przyglądała się jak jej koleżanki kładą dwa kształty okute w białe płótna tuż obok dziur wykopanych obok siebie. Po jej policzkach na nowo potoczyły się łzy, które niepowstrzymanie płynęły od straszliwych wydarzeń poprzedniego dnia.

Każdy tragiczny szczegół wyrył się w jej głowie nie pozwalając zamknąć oczu. Wciąż i wciąż przed oczami stawała jej młoda kobieta o różowych włosach. Tak dobra i mądra. Nieludzko silna. Wijąca się w spazmach. Próbowała się uzdrowić, aby pomóc swojemu towarzyszowi. Niestety zamiast ozdrowieć dziewczyna odeszła. Umierała na oczach dziewczynki, która za wszelką cenę próbowała jej pomóc. Ale cóż może zrobić dziecko w obliczu śmierci? Sądziła, że po tym przerażającym przeżyciu nic nie wstrząśnie nią bardziej.

Jednak się myliła.

Mężczyzna, którego próbowała uratować kobieta odzyskał przytomność. Nie spodziewała się tego. Gdyby tak było, nie pozwoliłaby mu zobaczyć zmarłej towarzyszki obok siebie. Obudził się, a gdy zrozumiał co się stało w jego oczach pojawił się taki ból jakiego jeszcze u nikogo nie widziała. Choć każdy ruch sprawiał mu ból, doczołgał się do niej i przytulił jej martwe ciało do siebie. Rozpacz. Tak można było określić emocje targające mężczyzną. I równie niespodziewanie jak ona, umarł i on. Zmarli oboje choć powinni żyć.

Byli shinobi tyle wiedziała. Nie znała ich imion, celu w jakim się pojawili ani uczuć jakimi siebie darzyli. Wiedziała jedynie, że byli sobie bliscy. Nikt przecież nie poświęca się dla kogoś innego tak bezinteresownie. Wiedziała, że imiona które jej podali były fałszywe jednak nie chciała by ich groby były bezimienne. Na ociosanych kamieniach, krzywym dziecięcym pismem wyryła imiona, którymi się przedstawili. W świetle migoczących pochodni spojrzała na napisy i nowa fala łez potoczyła się po jej policzkach.

"Kakuro Onii-san " a tuż obok "Saruna One-san"

Złożyły ciała do grobów i odmówiły krótką modlitwę a dźwięk dzwoneczków ucichł tak jak ucichło ludzkie życie przykryte warstwą ziemi.

Odchodząc oglądnęła się jeszcze i pochyliła głowę w geście szacunku. W jej życiu mało było dobrych ludzi. Szkoda, że nie dane jej było poznać ich lepiej. Lecz miała nadzieję, że tam gdzie są teraz, będą mogli być szczęśliwi. Razem.



*Onii-san - starszy brat, one-san - starsza siostra






 

Boże.. Aż mnie zasmuciło jak przeczytałam po opublikowaniu ;(  Czyli poziom smuteczka wysoki xD


Och och... Jaki cudowny art <3 Musiałam dodać ^^ 





piątek, 11 stycznia 2019

Rozdział XXI - Coś poszło nie tak

Wiem wiem... Jestem strasznie namolna z tą medycyną xD Wybaczcie mi.. Po prostu wplatam w moje historie coś co kocham i co jest dużą częścią mojego życia ;) To za to pokochałam Sakurę i dlatego się z nią utożsamiam ^^ Chciałabym po prostu pokazać jakim badass'em jest dla mnie ta postać ;D Napiszcie proszę czy nie przeginam za bardzo? 

P.s. Strasznie mi się tęskni za Kakashim.. Trzeba coś będzie z tym zrobić! Chyba że umrze.. Jeszcze nie wiem xD Czuje się jak George R.R. Martin z tym motywem zabijania wszystkiego i wszystkich xD Jedno jest pewne! Kończymy wen wątek ;]

P.p.s. Coraz bardziej korci mnie rozpoczęcie pisania kolejnego opowiadania, które układam w głowie od dłuższego czasu;) Nie wiem Czy pamiętacie obrazek zapowiadający jaki dodałam kiedyś w którymś z postów? Kakashiego w garniturze? Teraz zdradzam tytuł... "Ochroniarz" ;> Domyślacie się już o czym to będzie?^^


Enyoy!


- ... Ocena stanu ogólnego poszkodowanego przywiezionego na Szpitalny Oddział Ratunkowy rozpoczyna się od wrażenia ogólnego jakie sprawia pacjent (w jakim jest stanie)... 

Westchnęła spoglądając na mężczyznę leżącego tuż przed nią. Jeśli miałaby określić jego stan obecny to nie wiedziała czy bardziej pasuje "fatalny" czy "beznadziejny", a biorąc pod uwagę fakt, że pomocy próbuje udzielić mu medyk z amnezją nie dawał byt dużych szans mężczyźnie. Ściągnęła usta i wróciła do tekstu.

- Po stwierdzeniu stanu ogólnego należy przystąpić do schematu ABCDE. 

A - Airway - Drogi oddechowe
Drożne drogi oddechowe są kluczowe do prawidłowej wentylacji. Ocenić należy, czy pacjent oddycha samodzielnie bez wspomagania owej drożności. W razie braku oddechu udrożnij drogi oddechowe według schematu ze strony 52. Jeżeli to nie sprawi, że poszkodowany zacznie oddychać rozpocznij resuscytację krążeniowo-oddechową (patrz str 70)

Ponownie zerknęła na mężczyznę upewniając się, że oddycha.

- B - Breathing - Oddech
Należy określić oddech poszkodowanego, jego ilość, tor oddechowy, głębokość i wydajność. W trakcie 1 minuty człowiek powinien oddychać średnio 16 - 20 razy. W razie jakichkolwiek odchyleń należy zapoznać się z możliwymi przyczynami zaburzeń oddychania (patrz str 150)

Wychyliła nos zza książki licząc ile razy klatka piersiowa mężczyzny się uniesie. Oddychał szybko i płytko. Tak to chyba nie powinno wyglądać.. Przerzuciła książkę do strony 150, a jedynym dźwiękiem jaki panował w hali zawalonej śmieciami było kartkowanie stron grubego tomiszcza.

- Bla.. bla.. bla.. Jeżeli oddech jest szybki i płytki może to oznaczać uszkodzenie ośrodka oddechowego w mózgu lub intensywne bodźce bólowe pochodzące z uszkodzonych tkanek.

- Chyba go boli.. - wymsknęło się jednej z dziewczynek siedzących w kręgu wokół nieprzytomnego mężczyzny.

Pozostałe dziewczynki spoglądnęły na nią z politowaniem jednak żadna się nie odezwała. Biorąc pod uwagę rozległość obrażeń było oczywiste, że go boli. Nie było skrawka ciała mężczyzny, które nie byłoby zmaltretowane. Różowowłosa kobieta przeszukawszy jeszcze parę linijek tekstu wróciła do początkowej strony.

- C - Circulation - Krążenie
Tętno jest kolejnym parametrem kluczowym do przeżycia człowieka.  Na tętnicy promieniowej i szyjnej sprawdź czy wyczuwasz falę tętna. Określić należy jego szybkość, miarowość, napięcie i jednoimienność. (Sposób sprawdzenia tętna opisany jest na 96 str)

Różowowłosa znów przekartkowała szybko księgę i podając ją blondwłosej dziewczynce siedzącej obok zgodnie z rysunkiem położyła palce na nadgarstku mężczyzny oraz na jego szyi. Wyraźnie wyczuła tętno. Było szybkie i niemiarowe. Ściągnęła brwi. To chyba też nie jest dobry znak. Przejechała po kolejnych wersach tekstu szukając jakiejś wskazówki.

- Nieprawidłowe tętno - patrz str 101

- NO ŻESZ!... Cholera jasna! W życiu nie uda mi się mu pomóc w takim tempie!

Różowowłosa zerwała się i zaczęła krążyć pilnie śledzona przez całe zgromadzenie. Blondwłosa pomocnica podążyła za nią świdrując ją swoimi niesamowicie niebieskimi oczami.

- Jest Pani wspaniałym medykiem. Widziałyśmy to wszystkie.

Wskazała ręką na pozostałe dziewczynki, które gorliwie pokiwały głowami. Poważny ton całkowicie kontrastował z jej dziecięcą buzią.

- On nie ma czasu.

Zielone oczy kobiety zmierzyły wzrokiem obraz nędzy i rozpaczy jakim był jej towarzysz leżący pośrodku siedzących po turecku dzieci. Dziewczynki ułożyły mężczyznę na tylu miękkich przedmiotach ile udało im się znaleźć w śmieciach wypełniających halę. Poduszki, stare wkłady z materaca a nawet poprute miśki. Całość wyglądała jakby czuwały nad umierającym. Ścisnęło ją w sercu. Nie mogła dopuścić, żeby on umarł. Nie pamiętała po co tu byli, nie pamiętała swoich nauk medycznych, jedyne co wiedziała to to że mężczyzna był jej bliski. W torbie znalazła trochę przydatnych rzeczy jak opatrunki, wszelkiego rodzaju leki i maści, książki medyczne oraz zestaw narzędzi chirurgicznych. Ten ostatni leżał nietknięty. Nie wiedziała jak go użyć choć czuła że kiedyś umiała się nim posługiwać z zamkniętymi oczami.

Nagle szarowłosy rozkaszlał się na wpół przytomnie chlustając krwią. Dziewczynki rozpierzchły się w popłochu, jedne płacząc, drugie krzycząc a jeszcze inne z niemym przerażeniem obserwując strumień krwi płynący z ust mężczyzny. Kobieta o różowych włosach dopadła do niego i spróbowała odwrócić go na bok tak, żeby nie zachłysnął się krwią, jednocześnie próbując go docucić. Nic z tego. Tak samo nagle jak się przebudził, zapadł ponownie w sen nieniosący ukojenia. Spojrzenia zielonych i niebieskich oczu spotkały się. Obie wiedziały, że albo zadziałają teraz albo mężczyzna umrze.

Panika zaczynała ogarniać jej ciało. Było źle. Tak bardzo chciała mu pomóc. Wiedziała, że tylko ona może to zrobić. I jak na złość nie wiedziała jak!

Dość tego. Musi być coś co im pomoże. Poderwała się i zgarnęła książkę. Bardziej czuła niż wiedziała, że odpowiedź kryje się w tomiszczu pt. "Podstawowe Zabiegi Ratunkowe Shinobi", które znalazła w torbie.. Modląc się w duchu o jakiekolwiek olśnienie czytała kolejne punkty spisu treści, aż trafiła na pozycję przy której ciarki przeszły jej po plecach.

"Zatrucia lekami oraz odwracanie skutków leków odurzajacych"

Bingo!

- Bla.. Bla.. Bla.. Bla..  Jest! Opioidy są lekami narkotycznymi o silnym działaniu przeciwbólowym, uspokajającym i halucynogennym. Wzbogacone o benzodiazepiny powodują niepamięć wsteczną i otępienie. W przypadku dużych dawek mogą dodatkowo powodować zaburzenia w przepływie i formowaniu czakry...

Podniosła wzrok na Hiro - blondwłosą dziewczynkę i obie kiwnęły zgodnie głowami. To musiały być środki, którymi została odurzona.

- Aby odwrócić działanie opioidów należy podać dożylnie roztwór leków antagonistycznego (Leki antagonistyczne patrz strona 146). 

Dziewczynki klasnęły w dłonie ucieszone, że jest jakieś wyjście z tej beznadziejnej sytuacji. Ona jednak nie była tak optymistyczna czytając po cichu napisane na czerwono ostrzeżenie:

"UWAGA! Jeśli leki były wzbogacane o czakrę nasilającą ich działanie istnieje wysokie ryzyko odtruwania mogące doprowadzić do klasterowych bóli głowy, osłabienia, utraty przytomności, zaburzeń w przepływie czakry oraz zgonu sięgające nawet 70 %"

Zrobiło się jej zimno, podczas gdy dziewczynki świętowały jakby już wszystko było rozwiązane.
Popatrzyła na zakrwawionego mężczyznę w zamyśleniu. Jeśli poczeka jeszcze kilkanaście godzin, działanie leków odurzających zakończy się samo. On jednak nie miał kilkunastu godzin. Każda minuta była na wagę złota a ona właśnie stawała przed wyborem. Podjęła decyzję nim o tym pomyślała. Zabawne. Jeszcze kilka godzin temu była skłonna zostawić go w celi nr 16. A teraz kładła na szali swoje życie by móc uratować jego.

Uspokoiła trochę rozentuzjazmowany tłumek dzieci prosząc o przyniesienie czegoś do jedzenia i picia. Im mniej świadków tego co tu się mogło stać tym lepiej. Nie chciała pozostawić kolejnej traumy w ich i tak już zniszczonej psychice. Gdy dziewczynki rozpierzchły się w poszukiwaniu tego o co poprosiła, zwróciła się do rezolutnej przywódczyni bandy.

- Hiro będziesz mi potrzebna.

Wydawało jej się, że wszystko wokół jest nierealne. Atmosfera w ich małym obozie rozluźniła się jednak ona i Hiro patrzyły na siebie z pełną powagą. Dziewczynka chyba rozumiała więcej niż jej koleżanki. Różowowłosa sięgnęła do plecaka i wyszukała "zestaw do wkłucia", który rzucił się jej w oczy przy przeglądaniu torby. Wyszukała również leki podane w książce i przygotowała je w milczeniu. Blondwłosa dziewczynka przyglądała jej się w zamyśleniu czekając na instrukcje. Gdy wszystko już było gotowe kobieta odwróciła się do swojej pomocnicy.

- Musisz założyć mi wkłucie dożylne. Sama nie dam rady. W tej książce masz opis tego jak powinnaś to zrobić. Gdy już je założysz podasz mi te leki. A dalej.. Dalej zobaczymy.

Słowa zawisły między nimi. Nie musiały nic mówić. Hiro zerknęła do książki otwartej wciąż na rozdziale o lekach i przeczytała ostrzeżenie oznaczone na czerwono. Kiwnęła głową i z powagą nie pasującą do jej dziecięcej twarzy przekartkowała książkę, szukając informacji o sposobie założenia wkłucia dożylnego. Starała się być poważna, lecz drżące wargi i łzy zbierające się w oczach przeczyły wizerunkowi twardej wojowniczki jaką grała.

Nagle Hiro rzuciła się jej na szyję.

- Niech Pani tego nie robi.. Proszę.. Ja.. Ja pomogę.. Razem go uleczymy..  Jeszcze trochę i sobie Pani wszystko przypomni.. Niech się Pani nie poświęca..

Młoda kobieta przytuliła dziewczynkę mocno i pozwoliła przez chwilę szlochać. Wiedziała, że to będzie dla niej ciężkie przeżycie ale wiedziała też że blondyneczka jest na tyle silna, że to zniesie.

- Nie mogę pozwolić mu umrzeć. Musimy spróbować. Nie mamy wyboru.

Pogłaskała młodą po głowie i uśmiechnęła się ciut wymuszenie.

- Musimy to załatwić zanim wróci ta szarańcza. Przygotuj się. Wierzę że dasz radę.

Hiro popatrzyła na nią ostatni raz załzawionymi oczami po czym ogarnęła się i wzięła za czytanie oraz przygotowywanie. Naprawdę była silna.

Dziecko z wkłuciem w ręce nie wygląda obiecująco, jednak Hiro sprawiała wrażenie twardej i zdecydowanej. Postępując zgodnie z instrukcjami w książce zdezynfekowała rękę kobiety, założyła stazę i włożyła ciut za duże rękawiczki.

-  Tu pisze, żeby Pani zacisnęła.. albo popracowała.. Nie wiem.. Musi się pokazać żyła..

Różowowłosa zgodnie z poleceniem zaciskała i otwierała dłoń aż w dole łokciowym uwypukliła się wielka fioletowa pręga.

- Teraz.. Teraz muszę nakłuć.. U-uwaga będzie ukłucie..

Wyrecytowała z książki i z rosnącym niezdecydowaniem i strachem w oczach zbliżyła igłę do łokcia kobiety, która modliła się obecnie do wszystkich bóstw jakie istniały, żeby dziewczynce się udało.

- M-moment! Tu pisze, żeby wkłuć do momentu spadku o-oporu? Co to znaczy?

Cofnęła igłę a różowowłosa wypuściła powietrze, które nieświadomie wstrzymała.

- Będziesz czuła, że igła wchodzi ciężko a w pewnym momencie wejdzie lżej. To jest spadek oporu.

- Yhm...

Dziewczynka niepewnie powierciła się i znów zbliżyła do ręki kobiety zerkając na rysunki w książkach. Złapała jedną ręką za przedramię różowowłosej a drugą dzierżącą igłę zbliżyła powoli do żyły. I gdy już się zdawało, że ukłuje kobietę znów odskoczyła

- J-ja nie dam rady! - wykrzyknęła dziewczynka prostując się i patrząc z paniką na wypukłą żyłę. Po pewnej siebie rezolutnej dziewczynce nie było śladu.

- Hiro.. Los nas dwojga zależy od ciebie.. - młoda kobieta włożyła całą moc w te słowa tak by dodać dziewczynce odwagi. Niebieskie oczy spojrzały z uwagą w zielone i blondyneczka kiwnęła głową.

-Dobra.. D-dobra.. Teraz się uda.

Zamilkła i w pełnym skupieniu przybliżała igłę do przedramienia kobiety. W kluczowym momencie dziewczynka niespodziewanie zamknęła oczy jednak nie cofnęła ręki. Wkłuła boleśnie powoli igłę i zatrzymała się czując spadek oporu. Otworzyła oczy i z uradowaniem spojrzała na krople krwi wypływające przez wkłucie.

- Brawo! Nie ruszaj teraz ręką. Zdejmij stazę i wyciągnij igłę, zostawiając tylko tą plastikową rureczkę przez którą podasz leki. I zakręć tak żeby nie utoczyć mi już więcej krwi. - zaśmiała się ciut nerwowo kobieta.

Dziewczynka rozwiązała zacisk i powolutku, bardzo ostrożnie wycofała igłę. Zakręciła wejście do wkłucia i uradowana spojrzała na kobietę. Nagle przed oczami różowowłosej pojawiło się wspomnienie. Zobaczyła blondwłosą kobietę z brazowymi oczami patrzącą z aprobatą na wkłucie, które ona jej założyła. Poczuła tamtą ekscytację. Coraz więcej wspomnień wracało. Jednak wiedziała, że nie może czekać.
Wspólnie zabezpieczyły wkłucie i spojrzały na dwie wielkie strzykawki z lekami przygotowane do podania.  Radość ulotniła się całkowicie.

- Hiro posłuchaj.. Jeśli ja nie dam rady, podasz mi te leki. Sama nie wiem co może się stać. Może być tak, że nie stanie się nic. Ale... - przygryzła wargę. To co miała zamiar powiedzieć było trudne. Zwłaszcza, że dziewczynka wpatrywała się w nią z pełną ufnością i niewinnością.

- Może mnie bardzo boleć. Mogę stracić przytomność. Mogę mieć drgawki. Mogę.. mogę też zasnąć i się już nie obudzić.

Łzy napłynęły do niebieskich oczu jednak wciąż patrzyła twardo na kobietę.

- Jeśli bardzo długo nie będę się budzić i nie będę oddychać. Musisz.. Musisz..

Spojrzała na szarowłosego mężczyznę i dokończyła.

- Musisz go zabić.

- COOO?!

Tak jak się spodziewała, dziewczynka poderwała się na nogi zezłoszczona.

- Jak ja umrę, on także. Jest w bardzo złym stanie i jeśli ja nie będę w stanie mu pomóc to nikt inny nie da rady. A gdyby znaleźli go ci ludzie, którzy nas uwięzili to mogą go uleczyć tylko po to, żeby znów uwięzić i torturować. Dlatego trzeba to zrobić. To nie będzie coś złego. Pomożesz mu tylko w inny sposób. Nie płacz Hiro...

Dziewczynka załamała się już całkowicie. Jak wytłumaczyć coś takiego 10-letniemu dziecku?
Kobieta wzięła do ręki pierwszą strzykawkę i podłączyła do wkłucia.

- Jesteś wspaniałą osobą Hiro. Nie pozwól, żeby ten świat cię zniszczył. Pamiętaj - walcz o wolność dla siebie i swojej rodziny.

Załzawione oczy wbiły w nią wzrok i dziewczynka pokiwała głową. Gdy poczuła się gotowa zaczęła podawać pierwszy lek. Czuła jak zimno rozchodzi się wzdłuż jej ręki, idąc do serca i rozchodząc się po całym ciele. Zaczęło kręcić się jej w głowie. Sięgnęła po drugą strzykawkę lecz nie mogła sobie poradzić, żeby ją wziąć. Wszystko zaczęło jej drętwieć. Jej ciało przeżywało szok gdy jej zmysły wyostrzały się na nowo. Poczuła ból brzucha po kopnięciu jakie otrzymała od strażnika. Zaczynała czuć też cięcia na dłoni pozostałe bo ostrej blaszce. Była strasznie oszołomiona.
Nagle  poczuła gorąco rozchodzące się tą samą drogą co wcześniej zimno. Jej serce przyspieszyło nagle do szaleńczej prędkości. To Hiro podawała jej drugi lek. Miała wrażenie, że jej głowa zaraz eksploduje. I nagle jej umysł zalała fala obrazów i wspomnień. Drużyna 7, Nauki u Tsunade, Sasuke, szkolenie na medic ninja, tajny trening, misje, objęcie opieki nad szpitalem...

Usłyszała krzyk. To chyba ona krzyczała? Niewiele dochodziło do niej z zewnątrz. Tego co przeżywała w głowie na nowo było za dużo.

Zaginięcie Tsunade, misja, Kakashi.. Kakashi! Kolejna fala zalała jej umysł. Obrazy o tak mocnym zabarwieniu emocjonalnym, że zachłysnęła się powietrzem. Wspólna podróż, Tokigama, pojedynek w lesie, ognisko, pocałunek..

Łzy ciekły jej strumieniami z niewidzących oczu.

Dość... proszę dość...

Yamataka.. spotkanie z Hiro.. kłótnia.. jego ostrzeżenia.. nie posłuchała.. poszła tam.. leczyła.. przyłapał ją.. uciekli z miasta.

Drapała się po twarzy chcąc przerwać natłok myśli. Tego było za dużo..


Ich walka w lesie.. "Ty kompletnie nie nadajesz się na ninja".. złapali ich..  ciemność.. "Udawaj nieprzytomną"..

On to rozegrał.. Chciał, żeby wzięli jego zamiast niej.. Uratował ją.

I nagle wszystko ustało. Poczuła odrętwienie w całym ciele i przez jedno uderzenie serca czas zatrzymał się. Spojrzała na mężczyznę leżącego na ziemi. Uśmiechnęła się i poczuła jak jej serce zwalnia. On ją uratował..

I gdy już chciała to powiedzieć Hiro niespodziewanie pochłonęła ją ciemność. Chyba coś poszło nie tak.




Komentarze wskazane! ;P





 


sobota, 5 stycznia 2019

One shot - Zielona poświata

Wracamy do angstu! :D Za dobrze się mieliście w te święta ^^ Standardowe ostrzeżenie: dramat, miazga, śmierć i malizna czyli coś co kocham najbardziej ;D

P.s. Kolejny shot, który próbuję odtworzyć z poprzedniego bloga. Oczywiście że nie wyszedł taki sam, ale ważne że zawiera to co najważniejsze czyli zakończenie, które uwielbiam ;P

P.p.s. Kończę kolejny rozdział także spodziewajcie się ;)


Ledwo utrzymywał się na nogach. Stróżka potu ściekała mu z czoła ginąc za granatową maską. Oddychał z trudem a jego mięśnie drżały z wyczerpania jednak wiedział, że nie może okazać słabości. Naprzeciwko niego stał ostatni członek Oddziału Specjalnego ANBU. Reszta leżała pozbawiona życia na leśnej polanie spowitej blaskiem księżyca na której się znajdowali. Zwabili go tu by się go pozbyć. Stał się zbyt niebezpiecznym graczem jawnie sprzeciwiając się obecnemu Hokage. Jednak walka z tyloma wybitnymi przeciwnikami wiele go kosztowała. Był potwornie zmęczony a jego czakra była na wykończeniu. Nie było dobrze.

- Czym zasłużyłem na taki prezent? Tak właśnie Konoha pozbywa się zasłużonych shinobi?

Postać w płaszczu z maską kota nie poruszyła się nawet o milimetr. Prawdopodobnie był to przywódca Oddziału, gdyż przez całą walkę stał z tyłu jakby.. obserwował.

- Obecny Hokage szkodzi wiosce. To.. to się nie musi tak kończyć. Pomóżcie mi a pomogę się wam wyzwolić.

Cisza ciągnęła się w nieskończoność. Stali oboje wpatrując się w siebie po czym tajemniczy shinobi sięgnął po kunai. Szarowłosy pokiwał z rezygnacją głową i przyjął pozycję obronną choć każdy mięsień krzyczał z bólu. Nie odrywał wzroku od ostatniego przeciwnika. Musi wygrać.

Od początku walki wiedział, że nie walczyli by go pojmać. Walczyli by zabić. I on nie zamierzał już mieć skrupułów. Rządy Danzou zaszły za daleko. Musiał pozbawić go tylu ludzi ilu zdoła zanim sam padnie. Nie sądził jednak, że ci przeciwnicy będą go kosztować tyle energii. Ta walka będzie ostateczna i musi ją rozegrać szybko jeśli chce przeżyć.

Miał w końcu dla kogo. Gdy tylko pomyślał o Niej poczuł impuls by ruszyć. Ich kunaie spotkały się rozsypując po księżycowej polanie snop zielonych iskier. Zwarli się w walce wymieniając ciosy i tańcząc skomplikowany taniec śmierci. Musiał przyznać, że jego przeciwnik był dobry. Każdy jego ruch był przemyślany i dokładny a ruchy zwinne i szybkie. On jednak czuł, że paradoksalnie pomimo poprzednich walk ma coraz więcej siły. Każdy jego cios był silniejszy. Wygra. Jeszcze tylko ta walka. Jego wzrok wyostrzał się z każdą chwilą. Zaczął dostrzegać, że miejsca w których ich ciała się stykały rozświetlają się delikatną zieloną poświatą. Sprytnie. Dowódca ANBU leczył się zanim uraz zdołał wyrządzić mu jakąś szkodę. Proces leczniczy musiał wykańczać zamaskowanego przeciwnika, gdyż jego ruchy stały się chaotyczne i wolne. Jakby się męczył. On z kolei gromadził coraz więcej energii. Wyczuł moment gdy jego czakra osiągnęła dostateczny poziom i wykonał dobrze znane pieczęcie.

Miał jedną szansę.

Ciszę nocy przerwał świst raikiri oblekającego dłoń z kunaiem. Dowódca nieistniejącego już oddziału odsłonił się a on wykorzystał ten moment i wymierzył idealnie. Śmiercionośny cios był tak mocny, że ręka z kunaiem zanurzyła się w klatce piersiowej a ostrze utkwiło w kręgosłupie wroga. Siła uderzenia sprawiła, że maska kota pękła a spod kaptura uciekły kosmyki włosów.

Różowych włosów.

Przez jego ciało przebiegł dreszcz przerażenia. Znał te włosy bardzo dobrze. Porcelana opadła na ziemię a on spojrzał z przerażeniem w zielone smutne oczy. Próbował wyszarpać dłoń jednak broń zaklinowała się na dobre. Patrzył szerokimi oczami jak spomiędzy białych warg wypływa stróżka krwi. To nie możliwe. Pamiętał jakby to było wczoraj jak prowadził ją na rekrutację do ANBU. Pamiętał jak przyjmowała tatuaż posłuszeństwa. Kobieta którą kochał od tak dawna.

- Wybacz Kakashi.. Rozkazy..

Uśmiechnęła się słabo a on poczuł jak jej serce przestaje bić. Zawisła na jego ręce pozbawiona życia. I w tedy zrozumiał. Ta zielona poświata. Ona wcale nie leczyła siebie. Ona leczyła jego. Przekazywała mu siłę, żeby mógł ją pokonać.

Ciszę nocy rozdarł przerażający krzyk rozpaczy. Tej nocy pękło nie tylko jedno serce.






Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.