Podglądacze

czwartek, 23 maja 2019

Info

Kochani moja praca magisterska jest na wykończeniu - podobnie jak ja 😅

Piszę to po to żebyście wiedzieli że już wkrótce pojawią się 2 albo i 3 one shoty + najnowszy rozdział "Podwójnego szpiega"! Nie zostawiłam Was i ciąglę myślę nad przebiegiem wszystkich akcji i... wytrzymajcie jeszcze trochę 😚

Czy u Was też jest taki ciężki okres? 😪

środa, 1 maja 2019

Rozdział XXIV - Ciemność

Ladies and.. ladies! (I think) 😁

Kakashi is back! 😍

Choć jest to tylko przedsmak 😏 Zaostrzenie apetytu 😈


Dryfował. Czuł jak jego umysł leniwie unosi się w przestrzeni nie mogąc znaleźć swojego punktu zaczepienia. Ten stan był tak błogi i beztroski, że chętnie zostałby w nim na zawsze. Potrzebował tego. Czuł, że ostatnio miał chyba dość ciężko, ale nie do końca wiedział dlaczego. 

Coś jednak nie dawało mu spokoju. Musi wrócić. Musi znaleźć ciało, które zgubił. Tylko gdzie ono może być? Ciemność wokół niego przecinały smugi światła tworząc niesamowity taniec. Iskry, przebłyski i cienie płatały mu figle dezorientując całkowicie jego już i tak oszołomiony umysł.

Jak otworzyć oczy? Gdzie one są? Gdzie jest on? Poczuł drżenie i na nim się skupił. Wszystko wokół drżało ale to chyba dobrze. To pomagało znaleźć wszystko czego potrzebował. Poruszył delikatnie ręką upewniając się, że jest na swoim miejscu. Spróbował to samo zrobić z drugą, jednak tu nie poszło mu już tak dobrze. Druga ręka odmawiała posłuszeństwa. Ale dzięki temu wiedział gdzie ma tułów. A to pozwalało namierzyć nogi. I podobnie jak przy rękach, jedną udało sie poruszyć, jednak druga nie chciała posłuchać jego woli. 

Otworzył powoli oczy by zaraz je zacisnąć.W ciągu tej jednej krótkiej chwili mignął mu oślepiający taniec soczystej zieleni. Światło przemykało pomiędzy szmaragdowymi ruchliwymi plamkami rażąc go raz po raz. Skupił się jak mógł by unieść powieki i nie pozwolić się im ponownie zamknąć. Wbił wzrok w szalony wzór przemykający nad nim. Nad nim? To.. to były liście. Widział je coraz wyraźniej. Czyli leżał. Tylko dlaczego liście przesuwały się z dołu do góry? Drwiły sobie z niego?

Jego umysł był tak powolny... Musiał być wieziony. Skoro leżał a mimo to drzewa nad nim przesuwały się zastępowane przez coraz to nowe. Tylko.. kto go wiózł?

Uniósł niesamowicie ciężką głowę do góry walcząc z przytłaczającym otępieniem. Wzrok wyostrzał się irytująco powoli ale miał pewność, że tuż obok widzi jakąś postać, zwróconą do niego tyłem.

Maszerowała jednostajnie ciągnąc wóz na którym leżał.

Poczuł jak opuszczają go siły i z jękiem położył głowę z powrotem w wygodnej pozycji. W tedy poczuł, jak wszystko staje a drżenie całego ciała ustępuje. Stanęli. Odwrócił głowę w bok słysząc kroki. To przyjaciel czy wróg? Było mu wszystko jedno.

I w tedy ją zobaczył. Serce zabiło mu szybciej niepewne tego co widzi. Brązowe włosy...

- Rin...

Wciąż jeszcze nie widział wyraźnie, lecz osoba, która przed nim stała na pewno była drobną kobietą i miała brązowe krótkie włosy. Znał tylko jedną taką osobę. Postać dotknęła jego czoła dłonią. Dopiero teraz poczuł jak przyjemnie chłodne są jej ręce.

- Rin... Wróciłaś... 

- Ciii.. Leki sedujące przestały działać. Dodam Ci jeszcze trochę zanim dotrzemy na miejsce. Masz gorączkę. Musimy się pospieszyć.

To musiała być ona. Jedna jedyna troszczyła się o niego w ten sposób. Gdzie on był?

- Rin... To Ty...

Nie wiedział dokładnie co chce powiedzieć, ale podniósł rękę chcąc jej dotknąć. Chcąc sprawdzić czy się nie pomylił. Ona jednak złapała go za nią i poczuł jak od jego łokcia w stronę reszty ciała rozchodzi się zimno. 

- Musisz wiedzieć... musisz wiedzieć, że cię....

Lecz nim zdążył ją przeprosić pochłonęła go ciemność.

****

Znów to odrętwienie. Kolejny raz. Czwarty? Siódmy? Moment kiedy wracał do ciała by za chwile znów się od niego oderwać. Poczucie unoszenia się w pustce. Czy on umarł? Gdzie do cholery jest? Czy tak wyglądało piekło? Zwykła pustka w której człowiek nie umie poskładać się w całość? Nie wiedział, lecz gdy zobaczył kolejny taniec światła poczuł jakby same niebiosa zsyłały mu ratunek. Może znów zobaczy tą dziewczynę. Anioła, który za każdym razem mówił że będzie dobrze. Może tym razem będzie mógł zostać.

Spróbował skupić się na przemykających przebłyskach światła, dzięki czemu udało mu się unieść powieki. Światło nie świeciło już tak intensywnie jak wcześniej. Teraz pojedyncze stróżki tańczyły po ciemnym pomieszczeniu w którym się znajdował. Drewno. Chata. Stodoła? Wszystko jedno.

Teraz to nie miało dla niego znaczenia. Znaczenie miało to, że po całym jego ciele rozchodziło się odrętwienie przechodzące niemal w ból. Ręka i noga pulsowały nieprzyjemnie podobnie jak brzuch. Jakby miał tam tykającą bombę. Czemu tak tyka? Jego twarz zaczynała szczypać i palić. Czemu widzi tak mało? Czemu czuje to wszystko? Gdzie jest jego umysł? Cholera jasna...

- ... dwa dni drogi to dużo jak na jego stan ale rozumiem czemu tu jesteście. Pomogę ale nie jestem zbyt dobry w leczeniu czakrą.

- Proszę... Niech Pan zrobi co tylko Pan może. Za wszystko będziemy wdzięczni.

- Dziecko.. Zdajesz sobie sprawę, że mogę tylko pogorszyć sprawę? Liczysz się z tym?

Na chwilę zapadła cisza po której znów odezwał się głos dziewczyny.

- Niech Pan robi co może. Błagam.

Znajomy głos. Niosący poczucie bliskości i miłości. Przypominający o szczęściu choć w tym momencie zmartwiony. Znał ten głos i wiedział że należy do kogoś kogo kocha. Jest bezpieczny. Wiedział że jest. I znów pochłonęła go ciemność.



Może nie tyle "is back" co "is almost back" 😋




Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.