Zbliżamy się do końca.. wątku więzienia! Pewnie tak jak mi Wam też brakuje wątku KakaSaku?
Wyniki konkursu ogłoszę.. pisząc one shota! Mam już wybrany motyw więc czekajcie w niepewności 😈
Kolejny dzień z rzędu obudził ją ból głowy. Nie wiedziała, od kiedy przebywa w tym miejscu. Rozglądając się po pomieszczeniu przez chwilę przeżyła szok nie wiedząc gdzie się znajduje i dlaczego. Po chwili mgliste wspomnienia wracały i kojarzyła, że jest gdzieś zamknięta. Jej umysł zdawał się być rozmyty tak, że czuła się kompletnie bezradna. Usłyszała kroki toczące się po korytarzu i już po chwili zobaczyła zamaskowanego strażnika podającego jej przez kraty posiłek, na który składała się jakaś brązowa ohydnie wyglądająca breja i szklanka wody.
- Masz zjeść i wypić wszystko.
Głos strażnika był nieugięty.
- Inaczej wejdę tam i nie będzie miło.
Już miał odchodzić gdy dziewczyna zawołała niesiona impulsem:
- Gdzie jestem? Co się dzieje?
Mężczyzna zatrzymał się w pół kroku i zerknął na nią intensywnym wzrokiem.
- Codziennie te same pytania.
Rozglądnął się niepewnie po korytarzu i podszedł do kraty jej celi.
- Podejdź. Nie mogę mówić głośno.
Posłusznie podeszła do wejścia przybliżając się na tyle, żeby usłyszeć szept. Dzieliło ich tylko kilkanaście centymetrów i stalowe kraty.
- Bliżej..
Niemal przytuliła się do zimnych prętów. Może w końcu dowie się czegoś co pozwoli jej ustalić w jakiej jest sytuacji? Nie spodziewała się jednak, że strażnik złapie ją nagle w niedźwiedzim uścisku. Próbowała się wyrwać ale była tak straszliwie słaba.
- Śliczna jesteś...
Jego ręce zaczęły błądzić po jej ciele dotykając piersi i zjeżdżając po brzuchu w dół.
- I tak stąd nie wyjdziesz wiesz? Tak jak ten Twój zasrany obrońca z celi 16. Jego wolę łamiemy siłą, Twoją złamiemy sposobem. Jesteś cholernie oporna na nasze miksturki ale już niedługo..
Poczuła gorący oddech na szyi i brutalne ugryzienie w ucho.
- Zerżnąłbym Cię.. Ale niestety nie możemy się z Tobą zabawiać. Krzyczałabyś o więcej... KURRRWA MAĆ!
Wymierzyła solidnego kopniaka w tył w nadziei że trafi między kraty. I trafiła. Ręce puściły ją a gdy odsunęła się od krat i zerknęła na strażnika ten zwijał się dysząc ciężko i trzymając się za krocze.
-Ty... mała.. kurwo... - wystękał próbując złapać oddech
Dziewczyna przezornie cofnęła się wgłąb celi modląc się, żeby strażnik nie posiadał klucza do zamka. Spojrzał na nią wściekle i splunął w jej stronę.
- Poczekaj... Zjawię się.. jak będziesz leżeć skopcona.. Walą mnie rozkazy. Wypieprzę Cię tak że pożałujesz!
Wyprostował się niezdarnie i odszedł wgłąb korytarza. Różowowłosa stała jeszcze przez chwilę niepewna czy na pewno chce próbować posiłku przygotowanego przez strażnika. Podeszła i zabrawszy miskę z podłogi powąchała ostrożnie brązową breję. Ryż? Kasza? Nie była pewna. Nim się zorientowała pochłonęła połowę porcji. Sama nie wiedziała dlaczego rzuciła się na jedzenie jednak już po chwili zarówno miska jak i szklanka były puste. Spojrzała niepewnie na naczynia i odeszła w kąt celi gdzie miała swoje posłanie ze słomy. Usiadła i zaczęła intensywnie myśleć.
Sytuacja w której się znalazła była co najmniej dziwna. Niepokojąca. Zamknęła oczy i postarała się ogarnąć swoje położenie. Była w jakiejś celi. Była czyimś więźniem. Od kiedy tu była? Nie wiedziała. Czego od niej chcieli? Tego też nie wiedziała. Czy ona cokolwiek wiedziała? Jak się nazywa.. Kim jest.. Cholera!
Zamachnęła się pięścią i trafiła w ścianę obok niej. Jakież było jej zdziwienie gdy kamień z którego zrobiono ścianę ukruszył się. Była aż tak silna? Jakiś głos w jej głowie coraz donośniej domagał się skupienia. Usiadła po turecku i spróbowała zebrać myśli.
Była w celi. Była więźniem. Była w kamiennej celi. Była czyimś więźniem.. Powtarzała to sobie w kółko jak mantrę w nadziei, że coś wpadnie jej do głowy. Nagle doznała przebłysku. Przypomniała się jej rozmowa ze strażnikiem.
"- Codziennie te same pytania." - czy nie tak powiedział? Dlaczego zadawała codziennie te same pytania?
Wstała i zaczęła przechadzać się po celi zataczając krąg. Codziennie zadawała te same pytania.. Te same pytania.. Cholera! Pytała się codziennie o to samo dlatego że nie pamiętała że już o to pytała! Dlaczego nie pamiętała? Czy w ogóle pamiętała dzień poprzedni? Choćby jak wytężała umysł, nie mogła przypomnieć sobie co robiła wczoraj. Jedyne co pojawiło się przed jej oczami to postać mężczyzny w czerni z czerwonymi oczami. Był u niej wczoraj? A może przedwczoraj? A może tydzień temu? Im więcej pytań zadawała tym bardziej denerwowały ją odpowiedzi, których nie znała.
Nie wiedziała ile czasu spędziła nad rozmyślaniami ale odgłosy kroków stawianych na korytarzu wzbudziły jej niepokój. Rozglądnęła się po sali i podjęła decyzję, którą podpowiedział jej instynkt. Położyła się na swoim posłaniu i udawała, że śpi. Gdy odgłos kroków ucichł tuż przed jej celą nie miała wątpliwości, że nieznajomi goście przyszli właśnie do niej.
- Kurwa mać.. Znów za duża dawka.. Nic z niej nie będzie jak ją tak odurzacie!
Głęboki męski głos wyraźnie wzburzonego mężczyzny całkowicie nic jej nie mówił, za to głos osoby odpowiadającej uruchomił dziwny alarm w jej głowie.
- Spokojnie Mahito-sama. Pracuję nad nią. Jest oporna na działanie naszych mikstur prawdopodobnie przez zdolności medyczne. Jej organizm reaguje obronnie na nasze specyfiki. Jednak ta dawka była ostatnia. Następny będzie specyfik, który zapewnia całkowitą uległość nie powodując przy tym efektu otępienia. Już niedługo.
- Mam nadzieję! Nie zamierzam czekać w nieskończoność!
Słychać było ciężkie westchnienie mężczyzny nazwanego Mahito. Jego głos złagodniał.
- Jej towarzysz też sprawia nam problemy. Może powinniśmy zadziałać na odwrót? Ją wziąć do celi 16 a jego do 152? Wiadomo, że ona byłaby bardziej podatna na działania prowadzone w tej celi. On pewnie nie oparłby się naszym specyfikom..
- Przeprowadzimy dziś ostatnią próbę a potem wymienimy ich miejscami. Ale niech mi Pan da jeszcze jeden dzień. Potem wdrożymy Pański pomysł.
Chwila ciszy zawisła w powietrzu podczas gdy starszy mężczyzna najwyraźniej podejmował decyzję. Z kolei w głowie dziewczyny kotłowały się myśli. Skądś znała ten głos.
Masz jeden dzień. Potem zamiana. Do końca tygodnia chcę znać cel ich misji i efekty. Inaczej zapłacisz za to osobiście.
- Oczywiście Mahito-sama. Dam z siebie wszystko.
No jasne! To on odwiedzał ją co noc w celi! Tajemniczy czarnowłosy mężczyzna!
- Nie masz wyjścia. Inaczej nie uzyskasz tego po co tu przyszedłeś i pożałujesz, że w ogóle się tu pojawiłeś.
Dwaj odwiedzający skierowali się w głąb korytarza w milczeniu a różowowłosa dziewczyna usiadła prosto w pełni skupiona.
A zatem miała jeden dzień. Jeden dzień by coś zrobić. Biorąc pod uwagę fakt, że miała pod ręką jedynie metalową miskę po jedzeniu, szklankę, trochę słomy i stare wiadro a także cholernie mało czasu i olbrzymią dziurę w pamięci jej pozycja była raczej stracona.