Podglądacze

wtorek, 30 października 2018

One shot - OK

One shot króciótki i w niekonwencjonalnej formie ale stasznie mnie zainspirował jeden z moich ulubionych artów, który wrzucam poniżej ;) "Podwójny" już niedługo podobnie jak shot konkursowy ;) "OK" macie na przystawkę ;D 

Napiszcie czy podoba wam się forma takich "liścików?"



1.X.18


Szanowny Panie Hatake,

Zapraszam po odbiór wyników.

Z poważaniem
Doktor Sakura Haruno




2.X.18


Szanowna Pani Haruno,

Dziękuję za informację. Zjawię się niedługo.

P.s. Czemu tak oficjalnie? 

Z poważaniem
Hatake Kakashi




3.X.18


Szanowny Kakashi-sensei

Powiadomienia o odbiorze wyników wysyłam automatycznie. 

Pozdrawiam
Sakura Haruno




6.X.18


Szanowna Pani Doktor

Rozumiem, że powróciliśmy do oficjalnych stosunków. Zaskakujące biorąc pod uwagę ostatnią wizytę.

Kakashi Hatake



10.X.18


Kakashi..

Nie możemy.. Ani Ty ani ja. Jestem Twoim lekarzem a Ty moim pacjentem. Nic poza tym.

Pozdrawiam
SH



11.X.18


Różowa.

Jeszcze nie tak dawno ja byłem Twoim nauczycielem a Ty moją uczennicą. Mam to gdzieś i jak zauważyłem, w pewnych sytuacjach Tobie także jest to obojętne. W zasadzie.. jest Ci w tedy wszystko jedno bylebym tylko nie przestawał... I nie zamierzam. 

KH




14.X.18


Szary

Grasz nie fair.. Wiesz, że mam słabą silną wolę w tym przypadku. Ale.. Oni nie mogą się dowiedzieć. Musimy z tym skończyć. To się nie może powtórzyć. Mówię poważnie. 

SH




15.X.18


Różowa

Mówisz tak za każdym razem. 
20.10 tam gdzie zwykle?

KH




19.X.18


Ok.

SH







niedziela, 21 października 2018

Rozdział XVIII - Stracona pozycja

Zbliżamy się do końca.. wątku więzienia! Pewnie tak jak mi Wam też brakuje wątku KakaSaku? 

Wyniki konkursu ogłoszę.. pisząc one shota! Mam już wybrany motyw więc czekajcie w niepewności 😈



Kolejny dzień z rzędu obudził ją ból głowy. Nie wiedziała, od kiedy przebywa w tym miejscu. Rozglądając się po pomieszczeniu przez chwilę przeżyła szok nie wiedząc gdzie się znajduje i dlaczego. Po chwili mgliste wspomnienia wracały i kojarzyła, że jest gdzieś zamknięta. Jej umysł zdawał się być rozmyty tak, że czuła się kompletnie bezradna. Usłyszała kroki toczące się po korytarzu i już po chwili zobaczyła zamaskowanego strażnika podającego jej przez kraty posiłek, na który składała się jakaś brązowa ohydnie wyglądająca breja i szklanka wody.

- Masz zjeść i wypić wszystko.

Głos strażnika był nieugięty.

- Inaczej wejdę tam i nie będzie miło.

Już miał odchodzić gdy dziewczyna zawołała niesiona impulsem:

- Gdzie jestem? Co się dzieje?

Mężczyzna zatrzymał się w pół kroku i zerknął na nią intensywnym wzrokiem.

- Codziennie te same pytania.

Rozglądnął się niepewnie po korytarzu i podszedł do kraty jej celi.

- Podejdź. Nie mogę mówić głośno.

Posłusznie podeszła do wejścia przybliżając się na tyle, żeby usłyszeć szept. Dzieliło ich tylko kilkanaście centymetrów i stalowe kraty.

- Bliżej..

Niemal przytuliła się do zimnych prętów. Może w końcu dowie się czegoś co pozwoli jej ustalić w jakiej jest sytuacji? Nie spodziewała się jednak, że strażnik złapie ją nagle w niedźwiedzim uścisku. Próbowała się wyrwać ale była tak straszliwie słaba.

- Śliczna jesteś...

Jego ręce zaczęły błądzić po jej ciele dotykając piersi i zjeżdżając po brzuchu w dół.

- I tak stąd nie wyjdziesz wiesz? Tak jak ten Twój zasrany obrońca z celi 16. Jego wolę łamiemy siłą, Twoją złamiemy sposobem. Jesteś cholernie oporna na nasze miksturki ale już niedługo..

Poczuła gorący oddech na szyi i brutalne ugryzienie w ucho.

- Zerżnąłbym Cię.. Ale niestety nie możemy się z Tobą zabawiać. Krzyczałabyś o więcej... KURRRWA MAĆ!

Wymierzyła solidnego kopniaka w tył w nadziei że trafi między kraty. I trafiła. Ręce puściły ją a gdy odsunęła się od krat i zerknęła na strażnika ten zwijał się dysząc ciężko i trzymając się za krocze.

-Ty... mała.. kurwo... - wystękał próbując złapać oddech

Dziewczyna przezornie cofnęła się wgłąb celi modląc się, żeby strażnik nie posiadał klucza do zamka. Spojrzał na nią wściekle i splunął w jej stronę.

- Poczekaj... Zjawię się.. jak będziesz leżeć skopcona.. Walą mnie rozkazy. Wypieprzę Cię tak że pożałujesz!

Wyprostował się niezdarnie i odszedł wgłąb korytarza. Różowowłosa stała jeszcze przez chwilę niepewna czy na pewno chce próbować posiłku przygotowanego przez strażnika. Podeszła i zabrawszy miskę z podłogi powąchała ostrożnie brązową breję. Ryż? Kasza? Nie była pewna. Nim się zorientowała pochłonęła połowę porcji. Sama nie wiedziała dlaczego rzuciła się na jedzenie jednak już po chwili zarówno miska jak i szklanka były puste. Spojrzała niepewnie na naczynia i odeszła w kąt celi gdzie miała swoje posłanie ze słomy. Usiadła i zaczęła intensywnie myśleć.

Sytuacja w której się znalazła była co najmniej dziwna. Niepokojąca. Zamknęła oczy i postarała się ogarnąć swoje położenie. Była w jakiejś celi. Była czyimś więźniem. Od kiedy tu była? Nie wiedziała. Czego od niej chcieli? Tego też nie wiedziała. Czy ona cokolwiek wiedziała? Jak się nazywa.. Kim jest.. Cholera!

Zamachnęła się pięścią i trafiła w ścianę obok niej. Jakież było jej zdziwienie gdy kamień z którego zrobiono ścianę ukruszył się. Była aż tak silna? Jakiś głos w jej głowie coraz donośniej domagał się skupienia. Usiadła po turecku i spróbowała zebrać myśli.
Była w celi. Była więźniem. Była w kamiennej celi. Była czyimś więźniem.. Powtarzała to sobie w kółko jak mantrę w nadziei, że coś wpadnie jej do głowy. Nagle doznała przebłysku. Przypomniała się jej rozmowa ze strażnikiem.

"- Codziennie te same pytania." - czy nie tak powiedział? Dlaczego zadawała codziennie te same pytania?

Wstała i zaczęła przechadzać się po celi zataczając krąg. Codziennie zadawała te same pytania.. Te same pytania.. Cholera! Pytała się codziennie o to samo dlatego że nie pamiętała że już o to pytała! Dlaczego nie pamiętała? Czy w ogóle pamiętała dzień poprzedni? Choćby jak wytężała umysł, nie mogła przypomnieć sobie co robiła wczoraj. Jedyne co pojawiło się przed jej oczami to postać mężczyzny w czerni z czerwonymi oczami. Był u niej wczoraj? A może przedwczoraj? A może tydzień temu? Im więcej pytań zadawała tym bardziej denerwowały ją odpowiedzi, których nie znała.

Nie wiedziała ile czasu spędziła nad rozmyślaniami ale odgłosy kroków stawianych na korytarzu wzbudziły jej niepokój. Rozglądnęła się po sali i podjęła decyzję, którą podpowiedział jej instynkt. Położyła się na swoim posłaniu i udawała, że śpi. Gdy odgłos kroków ucichł tuż przed jej celą nie miała wątpliwości, że nieznajomi goście przyszli właśnie do niej.

- Kurwa mać.. Znów za duża dawka.. Nic z niej nie będzie jak ją tak odurzacie!

Głęboki męski głos wyraźnie wzburzonego mężczyzny całkowicie nic jej nie mówił, za to głos osoby odpowiadającej uruchomił dziwny alarm w jej głowie.

- Spokojnie Mahito-sama. Pracuję nad nią. Jest oporna na działanie naszych mikstur prawdopodobnie przez zdolności medyczne. Jej organizm reaguje obronnie na nasze specyfiki. Jednak ta dawka była ostatnia. Następny będzie specyfik, który zapewnia całkowitą uległość nie powodując przy tym efektu otępienia. Już niedługo.

- Mam nadzieję! Nie zamierzam czekać w nieskończoność!

Słychać było ciężkie westchnienie mężczyzny nazwanego Mahito. Jego głos złagodniał.

- Jej towarzysz też sprawia nam problemy. Może powinniśmy zadziałać na odwrót? Ją wziąć do celi 16 a jego do 152? Wiadomo, że ona byłaby bardziej podatna na działania prowadzone w tej celi. On pewnie nie oparłby się naszym specyfikom..

- Przeprowadzimy dziś ostatnią próbę a potem wymienimy ich miejscami. Ale niech mi Pan da jeszcze jeden dzień. Potem wdrożymy Pański pomysł.

Chwila ciszy zawisła w powietrzu podczas gdy starszy mężczyzna najwyraźniej podejmował decyzję. Z kolei w głowie dziewczyny kotłowały się myśli. Skądś znała ten głos.

Masz jeden dzień. Potem zamiana. Do końca tygodnia chcę znać cel ich misji i efekty. Inaczej zapłacisz za to osobiście.

- Oczywiście Mahito-sama. Dam z siebie wszystko.

No jasne! To on odwiedzał ją co noc w celi! Tajemniczy czarnowłosy mężczyzna!

- Nie masz wyjścia. Inaczej nie uzyskasz tego po co tu przyszedłeś i pożałujesz, że w ogóle się tu pojawiłeś.

Dwaj odwiedzający skierowali się w głąb korytarza w milczeniu a różowowłosa dziewczyna usiadła prosto w pełni skupiona.

A zatem miała jeden dzień. Jeden dzień by coś zrobić. Biorąc pod uwagę fakt, że miała pod ręką jedynie metalową miskę po jedzeniu, szklankę, trochę słomy i stare wiadro a także cholernie mało czasu i olbrzymią dziurę w pamięci jej pozycja była raczej stracona.




czwartek, 18 października 2018

Konkurs! Do wygrania one shot ;D

Kolejny rozdział "Podwójnego" na ukończeniu a w tak zwanym między czasie ogłaszam konkurs!

Podeślijcie mi w komentarzach swoje ulubione obrazki KakaSaku (może być w formie linku) a ja wybiorę jeden z nich i napiszę do niego one shota ;D Zwycięzca otrzyma dedykację przy rzeczonej partówce iii.. satysfakcję xD (nie mam pomysłu na inne nagrody - rozmyślałam nad zdradzeniem tajemnicy "Podwójnego szpiega" ale w tedy nie byłoby radochy z czytania ;) )

Zobaczmy co tam macie ciekawego ;>

niedziela, 14 października 2018

One shot - Oddychaj

Ciężko.. ojjj ciężko jest napisać po raz drugi coś co już się raz zapomniało.. Jeden z moim pierwszych one shotów, które zniknęły w czeluściach onet bloga. Starałam się jak mogłam i muszę powiedzieć, że nie wyszedł taki sam ale to chyba nie oznacza że jest zły ;) Zapraszam do czytania bo nawet jeśli już raz go czytałeś to teraz jest trochę inny;P

A już niedługo kolejna część "Podwójnego" więc zaglądajcie! ;)

UWAGA: angst, dramat, tragedia, dziadostwo ;D Polecam do tego one shota posłuchać "Hurst - Stay" ;] 



Oddychał ciężko nie odrywając wzroku od różowowłosej kobiety leżącej pod nim.  Wciąż i wciąż przerażony analizował sytuację pomiędzy rytmicznymi ruchami swojego ciała. To wszystko było tak nierealne, że całkowicie do niego nie docierało.

- Kakashi-sensei.. Proszę.. Przestań.. - gdzieś z oddali usłyszał zrozpaczony głos.

On jednak wiedział, że nie może przestać. To nie mogła być prawda.. To co się działo nie dzieje się naprawdę.. To jego chora wyobraźnie podsuwa mu kolejny dramatyczny koszmar, z którego nie może się obudzić.. 
Zawsze śnił, że traci wszystko co kocha. Że znikają po kolei wszyscy, na których mu zależy a on nie może z tym nic zrobić. I właśnie miał wrażenie, że sprawdzają się jego najgorsze koszmary.
Leżała pod nim. Blada. Z półotwartymi oczami i ustami z których wyciekała stróżka szkarłatnej posoki. Nie zrażając się niczym w amoku zerwał maskę i zetknął ich usta na dokładnie 3 sekundy by zaraz wrócić do tego co było tak ważne.

- Kakashi- sensei.. Zostaw ją.. Ona już...

Gdzieś obok mignęła mu blondwłosa znajoma sylwetka jednak wiedział, że nie może przerwać. Od tego zależało jej życie.

- 26.. 27.. 28.. 29.. 30..

Znów zetknął ich usta i wtłoczył dwa duże wdechy do płuc kobiety.

- 1.. 2.. 3..

Jak przez mgłę analizował po kolei wszystko co się wydarzyło. Przed oczami migały mu urywki.. pojedyncze obrazy..

Wracali z misji. Byli już całkiem niedaleko Bramy Wschodniej. On z tyłu a Ona i Naruto z przodu. Przekomarzali się. Obserwował ją jak idzie przed nim kokieteryjnie kręcąc biodrami. Wiedziała, że patrzy. I doskonale wiedziała jak go kusić. Jego wzrok przebiegał po krągłościach jej ciała, po jej półdługich miękkich włosach i każdym skrawku odsłoniętego ciała, które znał już niemal na pamięć. Byli ze sobą ledwie kilka miesięcy ale oboje wiedzieli, że czekali na siebie całe życie. Miała do niego przyjść dziś wieczór. A on.. zamierzał pójść o krok do przodu. Chciał by się wprowadziła. I przyjęła pierścionek, który kupił jakiś czas temu a który spoczywał bezpiecznie ukryty na dnie szuflady w jego pokoju.
Dlaczego leżała teraz pod nim, całkowicie obojętna na jego działania?

-Oddychaj.. Oddychaj.. Oddychaj..

Powtarzał wciąż i wciąż uciskając jej klatkę piersiową tak jak ona go nauczyła. Dlaczego to nic nie dawało?

- Sensei.. Medycy!

Zawołał Naruto, który pozostawał całkowicie poza jego wszechświatem. Usłyszał tupot stóp jednak wciąż uparcie nie odrywał wzroku od bladej kobiety leżącej pod nim. Słyszał jak zatrzymują się przed nimi i stoją kilka straszliwie długich sekund nie robią nic najwyraźniej zdjęci szokiem.
Jeden z nich uklęknął w końcu przy kobiecie i założywszy rękawiczki zbadał olbrzymią obficie krwawiącą ranę na brzuchu kobiety, na którą szarowłosy uparcie nie patrzył. Sprawdził puls na przedramieniu i szyi, zajrzał w zielone niewidzące oczy i zwrócił się do Naruto z wyraźnym smutkiem w głosie.

- Ile to już trwa?

- 40 minut.. - odparł wyraźnie zdruzgotany Naruto

Atmosfera zgęstniała a wszyscy obecni zamilkli. Słychać było tylko rytmiczny oddech szarowłosego wciąż nieprzerwanie uciskającego klatkę piersiową dziewczyny.

-27.. 28.. 29.. 30.. wdech.. wdech.. 1.. 2..

- Panie Hatake..

- 4.. 5.. 6..

- Kakashi- sensei.. Może Pan przerwać..

- 10.. 11.. 12..

-  Kakashi odsuń się..  Zrobiłeś wszystko..

- 17.. 18.. 19..

Całe jego ręce były w krwi. Jego usta również.. Wszystko wokół zdobił szkarłat. On jednak widział tylko i wyłącznie półotwarte zielone oczy, które patrzyły w niebo lecz już go nie widziały. Sam nie wiedział kiedy z jego oczu potoczyły się obfite strumienie słonych łez. Ona nie mogła.. Przecież jutro ma dyżur. Na oddziale czekają na nią dzieci.. Ona musi tam być.. Ona musi zostać.. Nie może.. Nie może go zostawić..

- Kakashi.. Proszę...

Słowa dochodziły jakby za mgłą. Mieli się ujawnić. Mieli w końcu oficjalnie być razem. Ona nie mogła..

- Ona nie żyje.

Zastygł w bezruchu nad pokiereszowanym ciałem swojej ukochanej i spojrzał na medyka, który cofnął się gwałtownie widząc wielkie pokłady nienawiści w czarnych oczach jounina.
On z kolei nie widział nic prócz przerażonego medyka, który nie podjął żadnej próby. Który nie chciał jej uratować. Który pozwolił jej..

Wstał na chwiejnych nogach, przyglądając się wszystkim z nienawiścią, wściekłością i bezdenną rozpaczą w czarnych pustych oczach, podniósł zakrwawioną dłoń i zwinął ją w pięść zamierzając zniszczyć każdego kto.. pozwolił jej odejść.



Ciężko było znaleźć obrazki do tego shota.. Wydaje mi się że te są najlepsze

Można nawet powiedzieć, że przedstawiają fazy Kakashiego od przerażenia, zrezygnowania, wściekłości po rozpacz. 








poniedziałek, 8 października 2018

Rozdział XVII - Złowieszczy szept

Kochani moi jestem! Przepraszam za przerwę w nadawaniu jednak matka wena potrafi być nieubłagana.. Nie chciałam dawać wam czegoś niedopracowanego i napisanego na siłę dlatego poczekałam (trochę skubiąc one shoty), aż matuchna wróci i da mi pomysł na poprowadzenie dalej akcji ;P Ten rozdział króciutki - w stylu "Kruka" ale uznałam, że musimy pamiętać o szkielecie akcji ^^ Następny będzie bardziej konkretny a w między czasie postaram się wrzucić coś na osłodę czekania ;) 


Ciszę panującą w pomieszczeniu zakłócały jedynie pojedyncze krople wody kapiące gdzieś w głębi pomieszczenia. Noc wypełniała idealnie każdą możliwą przestrzeń a ciemność niemal przytłaczała, dusząc i niosąca uczucie pustki. Jedyna osoba przebywająca w tym mrocznym pomieszczeniu dawno już zapadła w sen niosący ukojenie. Spokojny cichy świst oddechu więźnia był jedynym co można było dosłyszeć gdy wytężyło się słuch dostatecznie mocno. Wydawać by się mogło, że jedynie nadchodzący świt mógłby zażegnać spokój otoczenia. Tej nocy jednak w kamiennej celi coś innego zakłóciło niemal grobową ciszę.

- Nie jestem zadowolony.

 Pełen wściekłości głos przedarł się przez pustkę pomieszczenia. Postać leżąca w kącie poruszyła się niespokojnie nasłuchując.

- Tak ma wyglądać w Twoim wykonaniu ściśle tajna misja ranki "S"?!

Podniesiony głos odbił się od kamiennych ścian celi napełniając serce więźnia autentycznym strachem. Przez chwilę było słychać jedynie kroki przechadzającego się gościa. Jego cichy szept budził grozę i mieszkaniec kamiennej celi od razu zrozumiał, że nie jest dobrze.

- Twoje postępy są mierne. Nie otrzymałem raportu od tygodnia. Już ostatnim razem dałem jasno do zrozumienia, że jeśli się nie poprawisz będę.. bardzo niezadowolony.

Cios nadszedł nie wiadomo skąd. Postać leżąca na podłodze jęknęła i skuliła się próbując osłonić przed kolejnymi uderzeniami. Nie miała siły na żadną inną formę obrony, jednak okazało się, że tajemniczy gość nie zamierza więcej krzywdzić więźnia.

- Twój kompletny brak profesjonalizmu i bezmyślność doprowadziły niemal do zawalenia misji.

Wściekłe warknięcie dobiegające z ciemności sprawiło, że postać leżąca na ziemi zadrżała mimowolnie obawiając się kolejnych ataków.

- Gdy dotarły do mnie raporty o Twoim położeniu w pierwszej chwili miałem ochotę zostawić Cię tu na pastwę Yamataki. Wiadomo, że Kraj Błyskawic nie wybacza szpiegostwa choćby jak pokojowo się wypowiadali oficjalnie. A jednak...

Nagle głos dochodzący z ciemności stał się jakby mniej.. wrogi.

- Obecny obrót wydarzeń może okazać się korzystny. Dostajesz ostatnią szansę. Podmieniłem substancję, którą odurzają Ciebie i obiekt obserwacji. Pamiętaj jednak, że to ostatni raz kiedy jestem tak pobłażliwy. Czekam na raport i postępy. Inaczej...

Cicha groźba zawisła w powietrzu.

- Zabiję zarówno Ciebie jak i Twój obiekt...

Przez ciało więźnia przebiegł autentyczny dreszcz grozy, gdy dotarł do niego sens słów wypowiedzianych złowieszczym szeptem wprost do ucha.
Mieszkaniec kamiennej celi zamarł w bezruchu i pozostał w tej pozycji jeszcze na długo po zniknięciu tajemniczego gościa. Groźba wypowiedziana została tak beznamiętnym i pewnym głosem, że nie ulegało wątpliwości iż mężczyzna mówił śmiertelnie poważnie.

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.