Podglądacze

niedziela, 16 września 2018

Rozdział XVI - Mężczyzna w czerni

Znów krótki rozdział i możliwe że nie ostatni taki;P Za to mogę was pocieszyć że jeśli będą krótkie to będą częściej. Dajcie znać w komentarzach czy nadążacie za zwrotami akcji ;D

Sygnały z otaczającego ją świata docierały do niej szybciej niż uprzednio choć mroczki przed oczami, szum w uszach i uczucie osłabienia świadczyło o tym, że wciąż nie jest w najlepszej formie. Zerknęła w górę by zobaczyć swoje bordowo- sine dłonie zakute w miedziane kajdany. Podciągnęła się i stanęła na drżących słabych kolanach. Echo tępego bólu głowy w dalszym ciągu gdzieś kotłowało się w zakamarkach jej głowy więc wciąż miała problem żeby logicznie myśleć. Największym problemem było to, że nie mogła sobie przypomnieć skąd się tu wzięła. Rozglądnęła się po miejscu swojego pobytu starając się rozpoznać choć jedną rzecz w pomieszczeniu. Oprócz kajdan zaczepionych o wielki mosiężny hak sterczący z sufitu w pomieszczeniu znajdowało się tylko zniszczone wiadro stojące w kącie i trochę słomy. Nic znajomego. Otaksowała otoczenie próbując sobie przypomnieć czy była kiedykolwiek w ciemnej kamiennej celi z wąskim oknem tuż pod sufitem, przez które sączyło się skąpe światło dnia. Dalej nic. Czuła by się tu dość klaustrofobicznie gdyby nie krata na przeciwko niej ukazująca kawałek równie ciemnego korytarza i kolejną kratę zapewne do innej celi. Gdzieś niedaleko słyszała rytmicznie kapiące krople wody lecz poza tym nic specjalnego. Jak za dotknięciem magicznej różdżki poczuła suchość w gardle. Spróbowała przełknąć ślinę jednak rozkaszlała się tylko gdy język przykleił się jej do podniebienia. Musiała być mocno odwodniona. Nagle usłyszała kroki. Tak.. to jej coś mówiło.. Wiedziała jedynie że nic dobrego. 10, 11, 12, 13, 14.. Po 15 krokach w nikłym świetle korytarza tuż za kratami od jej celi zobaczyła zarys postaci. Ktoś ewidentnie stał i przyglądał jej się zza prętów. Postać stała przez chwilę jakby się jej przyglądając po czym przekręciła klucz w starym zardzewiałym zamku. Poczuła się bardzo niepewnie, gdy wysoki mężczyzna przekroczył próg jej celi. Miała związane ręce i w zasadzie nic nie mogła zrobić nawet jakby chciała. Była za słaba żeby się bronić. Ta słabość wyjątkowo ją intrygowała, jednak nie była w stanie się nad nią zastanawiać, bo tajemnicza postać stanęła tuż przed nią. Mężczyzna ubrany był całkowicie w czarny, dopasowany strój i kominiarkę przez którą widziała tylko jego niesamowicie czarne oczy, które... wydawały jej się znajome?
- Jak się czujesz?
To pytanie było tak niespodziewane, że na początku go nie zrozumiała. Nieznajomy musiał je powtórzyć jeszcze raz a gdy chciała już odpowiedzieć ponownie się rozkaszlała.
- Wody..  - wychrapała pomiędzy kaszlnięciami.
W najmniejszym stopniu nie spodziewała się, że nieznajomy spełni jej prośbę. Nie wiedzieć skąd wyciągnął menaszkę i przytknął do jej ust bez słowa. Wypiła łapczywie do ostatniej kropli jakby nie piła od co najmniej kilku dni.
- Lepiej? - głos mężczyzny również wydawał się jakby znajomy.
- A co Cię to obchodzi? - spytała z delikatną nutką wrogości. Nie mogła być do końca zła na kogoś, kto dał jej wodę w chwili gdy miała w gardle pustynie
- Obchodzi. Nie spodziewałem się Ciebie tutaj. Nie wolno mi za dużo mówić, ale wiedz, że obchodzi mnie co się z Tobą dzieje.
- Niby czemu? - rzuciła próbując wyswobodzić ręce z kajdan.
Niespodziewanie mężczyzna sięgnął do jej dłoni i przekręcił kluczyk uwalniając ją. Nie spodziewała się, że jej pozycja aż tak zależy od związanych rąk. Nogi nie wytrzymały całkowitego ciężaru ciała i niechybnie by upadła, gdyby nie tajemniczy mężczyzna, który złapał ją i ostrożnie położył na sianie.
- Odpocznij. Niedługo znów się tu zjawię. Możesz być osłabiona. Śpij. Zaopiekujemy się Tobą.
Faktycznie zaczęła ją ogarniać słabość. Nagle siano na który leżała wydało jej się tak cudownie miękkie. Błogość i rozluźnienie zaczynały wkradać się w jej umysł lecz zanim zasnęła zdążyła jeszcze zwrócić się do tajemniczego gościa.
- Kim jesteś?
Mężczyzna, który już stał przy zamku by go otworzyć, zerknął na nią i nic nie mówiąc zdjął kominiarkę.
-Kimś bliskim. Z czasem sobie przypomnisz.
Nim zamknęła oczy w jej umyśle wyrył się widok niesamowicie przystojnego bladego mężczyzny o przydługawych czarnych włosach i onyksowych oczach, które na chwilę błysnęły szkarłatem. Poczuła gdzieś w głębi, że zna go bardzo dobrze.


Pomysł w zasadzie wpadł znienacka ;D  Jedyne co mam w głowie od początku to zakończenie ale po drodze wszystko może się zdarzyć ;>




poniedziałek, 10 września 2018

Informacji kilka

Witaj! Jeśli przybyłeś tutaj z któregoś ze zbiorów ff na których ogłaszam nowe posty zapraszam Cię do zakładki po prawej stronie "Podwójny szpieg" - tam trafisz na nowy rozdział opowiadania ;) Jeśli jesteś całkiem nowy polecam również zaglądnąć do zakładki "One shot" na małe co nieco ^^

A teraz do rzeczy"

Przede wszystkim bardzo mi miło, że ilość komentujących rośnie :) Uwierzcie mi, że ja codziennie wchodzę nawet po kilka razy żeby coś skrobnąć i sprawdzić, czy ktoś przypadkiem nie napisał :) cieszy mnie każdy komentarz bo to znaczy że nie piszę tego w kosmos tylko komuś się podoba ;) dlatego zachęcam do komentowania bo nic tak nie cieszy autora jak odzew czytelników^^


Oprócz tego coś co mnie męczy od dłuższego czasu.. może niektórzy z was kojarzą, że mój poprzedni blog znajdował się na onecie. Zaczęłam go mając 15 lat i znajdowało się tam moje pierwsze opowiadanie KakaSaku, które z perspektywy czasu uznaję za niesamowicie słabe. Jednak jakiś rok temu wpadłam na pomysł "Podwójnego szpiega" i... reaktywowałam bloga, wrzucając go również na zbiory ff. Zaczęłam się również lubować w one shotach i nieskromnie muszę przyznać, że miałam tam kilka naprawdę świetnych kawałków. Niestety.. jak zapewne wiecie onet swoje blogi pozamykał. Miałam informację na niecałe 2 miesiące przed. Miałam czas żeby wszystko przenieść. I oczywiście tego nie zrobiłam ! :( Teraz gryzę klawiaturę ze wściekłości, bo miałam tam kilka naprawdę udanych  one shotów i w cholerę rozpoczętych i mam problem żeby je odtworzy. Mój pierwszy one shot (kurza twarz nawet nie pamiętam tytułu!) "Szczęście"?.. taki słodki i lekki. "Zielona poświata" - angstowy mocno. "Zielone oczko" - mocno angstowy (czyli takie które lubie najbardziej;D)  i parę innych, które już zapomniałam a które przypominają się mi przypadkiem.. Noż kurde ma ktoś zmieniacz czasu? Tyle fajnych kawałków poszło się .. ekhm. Ale ale!

Mam zamiar odtworzyć to co się mi przypomni, jednak nie wszystko pamiętam i wiadomo, za drugi razem wyjdą trochę inne, ale postaram się je zreanimować dla tych, którzy nie spotkali się z moim blogiem wcześniej a lubią moje one shoty ;] Na pierwszy ogień pójdzie "One shot - Oddychaj" - OSTRZEGAM, będzie angst, dramat i tragedia ;> ale następny będzie już weselszy ;) wyczekujcie, bo one shoty dodaję dość szybko ;D

Dajcie znać też jak dowiadujecie się o postach - czekacie aż ukażą się na zbiorach ff czy po prostu zaglądacie? Bo czasem mam tak, że nie chce mi się np. wrzucać specjalnie one shota na zbiory ff bo chciałabym już dodać kolejny rozdział a boję się że go ominiecie;P Albo co gorsza mam już kolejny rozdział a czekam aż na zbiorze ff (Ministerstwo ff o Naruto) ukaże się poprzedni. Dajcie znać skąd tu zawędrowaliście ;)

I niespodzianka:

Dla tych, którzy się zastanawiają czy będzie życie na tym blogu po "Podwójnym szpiegu" zdradzę na razie artem ;> Jak myślicie, o czym będzie kolejne opowiadanie? ^^

niedziela, 9 września 2018

Rozdział XV - Mętlik w głowie

Krótki ale dużo wnoszący ;P Przepraszam, że tak późno ale byłam na wakacjach i nie dałam rady nic dodać ;/ Kolejny rozdział się tworzy ;) Dajcie znać jak myślicie jak ta sytuacja się rozwinie? ;)


Pierwszą rzeczą jaka do niej dotarła przez otaczającą ją ciemności był pulsujący nieznośny ból głowy. Czyżby znów przesadziła z alkoholem? Próbowała się poruszyć lecz jak na zwolnionym filmie dotarły do niej sygnały ciała. Odrętwiałe dłonie unieruchomione były wysoko nad jej głową i tylko na nich utrzymywała pozycję pionową. Czuła jak ugięte nogi dotykają podłoża więc spróbowała stanąć jednak jej mierne próby skończyły się fiaskiem. Kończyny odmawiały posłuszeństwa. Nagle dotarło do niej, że nic nie widzi. Dziwne.. oczy miała otwarte. Potrząsnęła głową i poczuła na nich jakiś materiał.  Jej umysł był tak niesamowicie ogłuszony, że dopiero teraz docierało do niej, że raczej nie powinna znajdować się w takiej pozycji. Wszechogarniające uczucie obojętności było niemal surrealistyczne. To oznaczało, że coś jest nie tak. Musi się skupić. Oczyścić umysł i postarać się jakoś wykaraskać z tej sytuacji. Odetchnęła głęboko i spróbowała zebrać myśli. Przeważnie nie miała problemu z koncentracją, teraz jednak jej umysł błądził wciąż i wciąż nie składając się w żadną logiczną całość. Przed oczami mignęła jej okładka najcięższego tomiska jakie znajdowało się obecnie w jej zbiorach. Dlaczego umysł podsunął jej akurat "Farmakologię i farmakoterapię"?  Musiała się skupić. Ale tak ciężko było zebrać rozbiegane myśli. Próbując się skupić usłyszała rytmiczny łomot. Odgłos znajomy, który przywodził na myśl.. kroki? Tak jakby kilkoro ludzi kroczyło obitymi ciężkimi buciorami przez kamienny korytarz. Znów próbowała zmusić swoje kończyny do współpracy gdy niedaleko siebie usłyszała cichy głos, którego nie umiała przypisać do nikogo konkretnego.
- Udawaj nieprzytomną.
Pewnie zbyłaby prośbę tajemniczego mężczyzny gdyby nie uczucia, które zrodziły się wewnątrz niej przedzierając się przez letarg w jakim się znajdowała - spokój, opanowanie, bezpieczeństwo, bliskość.
Spełniła rozkaz i uwiesiła się na związanych rękach, opuszczając głowę.
W miarę jak odgłosy kroków stawały się coraz głośniejsze, doszły jeszcze podniesione męskie głosy i śmiechy. Serce biło w piersi dziewczyny coraz szybciej budząc w niej coś na kształt niepokoju. Coś jej mówiło, żeby obawiać się tych ludzi. Gdy kroki były już bardzo blisko nagłe ucichły i usłyszała dźwięk klucza przekręcanego w starym, ciężkim zamku. Zimny podmuch powietrza poruszył jej opadające włosy. Głosy umilkły. Pojedynczy odgłos tym razem powolnych kroków świadczył o tym, że ktoś stanął naprzeciwko różowowłosej. Starała się oddychać miarowo jak we śnie ale miała wrażenie, że wszyscy obecni są w stanie usłyszeć jak serce uprawia w jej piersi szaleńczy bieg. Ktoś brutalnie złapał ją za włosy, poderwał głowę do góry i zdarł z oczu opaskę. Ze wszystkich sił utrzymała neutralny wyraz twarzy. Poczuła uderzenie w policzek a jej głowa odskoczyła bezwładnie w bok.
- Jak kłoda. Ile żeście jej dali? Nie dobudzimy ani za tydzień... Chyba, że weźmiemy ją na salę i podamy antagonistę*? No nie wiem...
Głos należał do osoby trzymającej ją za włosy jednak śmiech, który ją doszedł ewidentnie należał do tej samej osoby, którą usłyszała jako pierwszą. Złośliwy chichot całkowicie nie pasował do głosu, który tak dobrze jej się kojarzył.
- Zmarnujecie sobie tylko czas. To zwykła płotka, nie ma pojęcia o celu misji.
Postać stojąca koło niej puściła jej głową i zjechała na kark gładząc go pieszczotliwie
- To czemu ją ze sobą wziąłeś, skoro jest taką płotką hmm?
- Zabrałem ją bo mnie o to męczyła. Poza tym miała być przykrywką. Ale jest tak beznadziejnym shinobi, że szybko pożałowałem.
Chwila ciszy jaka nastąpiła przerywana była tylko cichymi pomrukami dobiegającym od strony drzwi.
- Skąd mamy wiedzieć, że mówisz prawdę?
- A weźcie ją jak chcecie. Im szybciej się jej pozbędę tym lepiej. Jest jak kula u nogi. Byłem w trakcie pozbywania się jej osobiście gdy przerwały mi to jakieś bezczelne niekulturalne chuje.
Głosy przy drzwiach podniosły się i usłyszała odgłosy szamotaniny. Wszystko jednak ucichło po jednym spokojnym słowie osoby stojącej koło niej:
- Spokój.
Echa szamotaniny ucichły powoli niesione korytarzami tajemniczego miejsca. Osoba trzymająca ją za kark odczekała chwilę jakby się namyślając i puściła ją najwyraźniej kierując się do drzwi.
- Dobrze. I tak za dużo zachodu jest z doprowadzaniem jej do porządku. Bierzcie tego cwaniaka. Zaraz pogadamy na spokojnie i wszystko nam wyśpiewasz.
Po kamiennym korytarzu ponownie poniosło się echo kroków, przekręcania klucza w zamku i potrząsania łańcuchami. Po chwili szamotaniny usłyszała kilka uderzeń i stęknięć a następnie odgłosy kroków kierujących się z powrotem w głąb korytarza. Gdy nastała cisza w jej głowie ponownie zagościł letarg i poczucie otępienia. Co się działo? Gdzie była? Czemu tak się czuła? Jedyne co wiedziała to to, że ma totalny mętlik w głowie.

*antagonista - lek o działaniu przeciwnym do innego leku

p.s. Witam serdecznie kolejną osobę na moim blogu :) cieszę się na każdy taki komentarz i zachęca  do regularnego dodawania bo niesamowicie mnie to nakręca do pisania ;)

p.ps. art średnio pasujący ale.. przyznajcie że uroczy ;)



Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.