Podglądacze

czwartek, 14 marca 2019

One shot - Symbol Klanu Uchiha

Wybaczcie mi ale praca magisterska niesamowicie mnie zżera.. Codziennie otwieram nowy rozdział "Podwójnego" i nie mam ani sił ani weny żeby coś napisać.. Ale pracuję nad tym uwierzcie! 

Narazie w trakcie czekania na rozdział wrzucam wam słodko-gorzki one shot ;]

BREAKING NEWS: UCHIHA ZNOWU CI ŹLI! ;D


Gorąca para unosiła się w malutkiej łazience niczym mleczne morze przetaczając się powoli wokół kobiety stojącej naprzeciwko lustra. Okryta białym ręcznikiem przeczesywała leniwie różowe włosy przyglądając się sobie w lustrze.

Uważne spojrzenie kobiety zagłębiło się w zielonych oczach osoby stojącej za taflą szkła. Oczach, które kiedyś były ciągle wesołe i szczere.

Teraz widziała w nich czujność i strach.

Odwróciła się by odłożyć szczotkę lecz przed oczami mignęło jej coś co spowodowało, że zamarła w pół kroku. Gdy dotarło do niej na co patrzy, zacisnęła mocniej usta i przymknęła oczy. Wciąż jeszcze o tym zapominała.

Ostrożnie spojrzała przez ramię na kobietę w lustrze, która patrzyła surowo na ogromną bliznę widniejącą na jej plecach. Znienawidzony znak. Wachlarz rozdmuchujący płonień. Symbol Klanu Uchiha. Znak, że do nich należy. Jak krowa lub inne zwierze, które można oznakować.

Pomimo tylu lat wciąż łapała się na tym, że zapominała o jego istnieniu. Choć paradoksalnie nie dało się zapomnieć tego w jakich okolicznościach powstał. Wykonany siłą. Wyryty kunaiem tak jak wydrapuje się serce w korze drzewa na znak miłości. Jednak to nie był symbol żadnego pozytywnego uczucia. Tylko zaznaczenie terenu. Tak, by nikt inny nie mógł jej tknąć.

Gorzki śmiech uciekł z jej ust wraz z samotną łzą płynącą po policzku. Jakaż ona była głupia. Młoda, zakochana idiotka. Sądziła, że będą szczęśliwi. Myślała, że on ją pokocha. Pomyliła się. On nie był zdolny do kochania. Tylko do posiadania.

Gdy uderzył ją pierwszy raz, była w takim szoku że to ona zaczęła go przepraszać. Mogła przecież nie zaczynać tamtej kłótni prawda? Mogła go nie denerwować. Widziała, że miał zły humor, więc to chyba normalne że puściły mu nerwy?

Jednak gdy zrobił to po raz drugi, trzeci, piąty.. Przestała rozumieć. Przecież się starała. Robiła wszystko tak jak kazał. Dlaczego taki się stał?

Za dwudziestym razem zrozumiała. On się taki nie stał. On już taki był. A ona w swojej ślepocie niczego wcześniej nie zauważyła.

Próbowała coś zrobić. Próbowała rozmawiać ze starszyzną klanu. Każdy patrzył na nią z góry. Wszyscy okazali się jej wrogami. Odwrócili się. Na wspomnienie tego co działo się w ich domu gdy wróciła, kolejne fale łez uciekły spod zaciśniętych powiek. Tyle lat a te wspomnienia wciąż były tak żywe. Wyzwiska. Uderzenia. Brutalny gwałt i wyryty kunaiem symbol klanu Uchiha, który miał jej przypominać gdzie jest jej miejsce i do kogo należy.

Z otchłani mrocznych wspomnień wyrwał ją dźwięk uderzenia w klamkę. Cała krew odpłynęła jej z twarzy gdy wstrzymała oddech. Wlepiła wzrok w drzwi, które powolutku zaczęły się otwierać. Boże.. Znalazł ją..

Jednak gdy w drzwiach pojawiła się malutka istotka o czarnych króciutkich włosach i równie ciemnych oczach, odskoczyła zakrywając plecy i otarła łzy starając się zatuszować ślady po tym co przeżywała przed chwilą.

- Mamusiuuu cemu tak dłuuuugoooo... Cekam i cekaaaam

Na ustach kobiety samoistnie zagościł uśmiech. Jej córeczka była czasem taką marudą.

- Sarada! Mówiłem, żebyś dała się mamie wykąpać! Mówiła, że przyjdzie za chwilę.

W drzwiach pojawił się wysoki szarowłosy mężczyzna przybierający surowy wyraz twarzy. Znała go na tyle, żeby wiedzieć że to marnie wystudiowana poza. On nie umiał być surowy gdy przychodziło do ich córki.

- Tatusiuu.. nie chce jus z Tobą malować! Ty w ogóle nie wies jak wygląda kotek a mama wie!

Wyciągnęła do niej trzymają w piąstkach laurkę, którą rysowała razem z szarowłosym. Faktycznie ten mężczyzna nie miał ręki do rysowania. Lecz było coś tak rozczulającego w tym, że w ogóle próbował, że uśmiech na jej twarzy zamienił się w szczery dźwięczny śmiech.

- Moi artyści.. Mama wam narysuje wszystko co chcecie


Mężczyzna zmierzył ją wzrokiem a ona widziała w jego oczach iskry. Podobało mu się to co widział. Patrzył na nią z miłością, mimo tego że wiedział co miała wyryte na plecach. To on pomógł jej uciec. I z czasem pokochał zarówno ją jak i jej córkę. Przygarnął je dając to, czego nie dostałyby w tamtym świecie. Bo teraz to był jej świat. Jej miejsce. Nie była już niczyją własnością. Była wolna.




Wiem że to Itachi ale coś takiego sobie wyobrażałam, gdy myślałam o symbolu klanu Uchiha na plecach Sakury ;] 






 A może kiedyś... ;)





4 komentarze:

  1. Oo Ale mi dzień poprawiłaś, siedzę sobie w pracy tak przeglądam, a tu jest nowy post, aż się wodą zakrztusiłam xd ��
    Zawsze mi tak trochę smutno, że Sakura się tak o niego stara, przejmuje się tym wszystkim, a Sasuke taki zły i ma to gdzieś wszystko. Ale tak sobie wyobraziłam, te jej oczy, pełne nadziei, że przecież teraz jest z kimś kto ją kocha, docenia, a przede wszystkim ktoś z przy kim czuje się bezpieczna i to był taki miły obrazek, który mi się tu wykreował przy czytaniu :) I Kakashi w roli tatusia <3 cud miód
    Co do Szpiega to na spokojnie, teraz masz ważniejsze rzeczy na głowie, a my tu sobie cierpliwie czekamy i czekać będziemy :D powodzenia z pracą!!! :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Hejtu Uchihów ciąg dalszy xD krótko, ale miło, że o nas pamiętasz ;) lubię takie historie, gdzie się dobrze wszystko kończy ^^ co do tego shota, element KakaSaku <3 ale no nie mogę przetrawić takiej postawy Sasuke. Ja wiem, że nie zawsze wszystko musi być kanoniczne, ale no po prostu mam w głowie zakodowany obraz zimnego Sasuke, opanowanego, niezbyt dobrze radzącego sobie z okazywaniem uczuć i uczuciami w ogóle i no nie widzę go po prostu w takich okolicznościach. Mam nadzieję, że nie masz mi za złe :) Ale Kakashi jako tatuś był mistrzowski ;) Kakashi w ogóle jest mistrzowski ^^ chociaż brakowało mi troszkę rozwinięcia tego jak doszło do tego, że ją uratował. Ale i tak kocham i uwielbiam wszystko co napiszesz :D

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie ukrywałam że nie lubię Saska i ogólnie jego klanu ;] Wyjątek stanowi Itachi, który chyba był jedynym normalnym w tej rodzinie xD
    Przez całą mangę niesamowicie raziło mnie to jak Sakura się płaszczy przed nim jakby był jakimś bogiem a był po prostu dupkiem. Ok miał swoje przejścia ale chwila... Naruto nie? Kakashi nie? Większość w mandze miała jakieś problemy a nie robili takich jaj.. Dlatego nienawidzę SasuSaku. Bo Sakura stała się naprawdę wartościową kobietą i zasługiwała na kogoś kto by ją docenił. A tak, Sasek kiwnął palcem, ona przyleciała jak posłuszny piesek, wzięli ślub, zrobił se dziecko i poszedł w świat. A Sakura tak rzadko go widzi że na litość boską dalej rumieni się jak małolatka na widok własnego męża....... Może gdyby siedział chłop na dupie albo wziął ją pod pachę a nie "był w wiecznej delegacji" może bym go lubiła. A tak dziewczyna się marnuje bo sobie Uchiha zrobił potomka i łazi po świecie zadowolony ;] (wiem wiem, hejt mocno ale niecierpię tego wątku!)

    Jeśli chodzi o wykreowaną u mnie postać Sasuke to z kolei po shippudenie i okrucieństwie jakie Sasek tam sobą reprezentował bardzo łatwo wyobrażam go sobie jako fatalnego męża ;]

    Za to Kakashi wydaje mi się tak opiekuńczy że bez problemu wyobrażam sobie jak bierze Sakurę w opiekę i przygarnia zarówno ją jak i Saradę :D Boszz jak ja bym go chciała zobaczyć jako tatusia! <3

    Tak jak wspominałyście, nie zawsze jest kanonicznie aczkolwiek chyba innego obrazu Sasuke niż ten zły u mnie nie znajdziecie xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja nie mam pretensji :) Masz sporo racji. Jak jeszcze jako dziecko oglądałam pierwszą serię Naruto to nawet mnie to tak nie raziło, ale jak po latach będąc na studiach chciałam zobaczyć wszystko od początku po kolei, to ledwo mogłam przez to przebrnąć. Tzn przez Sakurę. Była tragiczna, wkurwiała mnie jak mało kto. Potem w shippudenie już lepiej i w kolejnych seriach też. Teraz jej reakcje na Sasuke są trochę śmieszne i nie mogę zrozumieć jak mogli nam nie wyjaśnić tego co tam między nimi zaszło już po wojnie! No przecież oni byli nawet razem w podróży!!! Masakra. Ale jakoś mogę z tym żyć. Oczywiście Kakashi też by mi do niej pasował bardzo, dlatego jestem taką fanką KakaSaku, ale jestem pogodzona z wyborem Kishimoto.
      Także nie bądź zła, absolutnie nie krytykuję i przyjmuję wszystko jak leci, co tylko rzucisz, tylko wyrażam moje zdanie. Ale to nie znaczy, że mi się nie podobało albo że masz tak nie pisać ;)

      Usuń

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.