Podglądacze

wtorek, 6 sierpnia 2019

Rozdział XXV - Rozdroże

Uff... Powracam!  Nie chcę żebyście długo czekały na KakaHana więc... łapcie rozdział!

Może nie jest za długi ale bądźcie łaskawe dla mnie i mojego powrotu 😌  Oczywiście musi trzymać w napięciu a co! 😊




Jej powieki były takie ciężkie... Nie umiała nad tym zapanować. Czuła się jakby ktoś zawiesił jej na nich ciężarki a ona bezskutecznie siłowała się by pozostały otwarte. Kolejny raz zerwała się gdy głowa opadła jej bezwiednie na klatkę piersiową. Rozglądnęła się po pomieszczeniu szukając ewentualnego wroga i mimowolnie spojrzała na mężczyznę leżącego obok niej. Oddychał niespokojnie a jego ciałem wstrząsały dreszcze. Dotknęła czoła upewniając się tylko, że jej towarzysza trawi wysoka gorączka. Było źle. Od kilku dni nie była w stanie zbić skutecznie temperatury. Nawet zioła dziadka Kaito nie potrafiły już pomóc.

Przetarła piekące oczy i wstała udając się po świeżą wodę ze studni. Dziadek Kaito - jak sam kazał o sobie mówić - okazał się sędziwym staruszkiem pracującym całe życie na roli. Wszystko co wiedział i umiał ograniczało się do tego co było mu niezbędne do życia w gospodarstwie.

Jako małe dziecko został sierotą przez wojny toczące się pomiędzy klanami. To w tedy na krótki czas trafił pod opiekę pewnej kobiety "parającej się uzdrawianiem" jak to mówił. Owa kobieta nauczyła go co nieco o leczeniu jednak jako że nie był zbyt dobry w kontroli czakry ograniczył się do wykorzystania nauk na własny użytek. To niesamowite, że jego  podstawowe umiejętności okazały się dla Sakury niezbędne.

Hiro znała dziadka Kaito z opowiadań. Tylko dzięki jej wskazówkom Haruno uciekła z Yamataki i przez dwa dni i dwie noce pod przebraniem przemyciła Kakashiego do doliny w której żył uzdrowiciel - amator. To była jego jedyna szansa po brawurowym zabiegach jakim poddała go zielonooka.

I choć po wszystkich tych nadludzkich wysiłkach miała ochotę jedynie na to aby się położyć i tak po prostu zasnąć to wiedziała, że nie może pozwolić sobie na ten luksus. Teraz jeszcze bardziej niż wcześniej Hatake potrzebował opieki. Wszystko zależało od niej i jej woli przetrwania. A wiedziała, że przetrwać musi. Jeśli ona się podda to on nie będzie miał żadnych szans.

Wróciła do szopy, która aktualnie stała się ich schronieniem i uklękła przy leżącej na środku pomieszczenia kupce nieszczęścia. Zdjęła z czoła Hatake okład i włożyła go do misy z zimną wodą. Szarowłosy wiercił się niespokojnie odganiając sobie tylko znane demony.
W jej oczach zebrały się łzy, które przełknęła nim zdążyły spłynąć po policzkach. Jego widok sprawiał, że kroiło się jej serce.

Niepokonany. Silny. Władczy. Niezłomny. Teraz leżał na kupce siana jak cień samego siebie.
Wątły. Niepozorny. Słaby...

Zawsze była wrażliwą dziewczyną. Gdy była mała uważała to za wadę. Płakała niemal przy każdej okazji stanowiąc łatwy cel dla złośliwych dzieciaków. Lecz im była starsza tym stawała się twardsza. Łzy nie były już oznaką słabości. Były symbolem jej wrażliwości, którą przede wszystkim kierowała się w opiece nad chorymi. Były jej wewnętrzną siłą.

Patrząc na Kakashiego chciało się jej płakać. Lecz ten płacz nie był dobry. Ta wrażliwość, którą uznawała za siłę odwróciła się przeciwko niej. Każdy siniak, każde najmniejsze zadrapanie, wszystkie jego rany czuła jakby były jej własne. Bo należały się jej a nie jemu. Lekkomyślna.. głupia.. Nie mogła inaczej o sobie myśleć. Wszystkie misje zeszły na dalszy plan. Teraz musiała ratować przyjaciela, który był o krok od śmierci. Przez nią.

Otarła jego twarz zimną tkaniną i z ulgą zarejestrowała, że na chwilę się rozluźnia. Jakby czuł się odrobinę lepiej. Jakby odjęła choć trochę tego bólu.

Wzięła nową tkaninę i również zamoczyła w zimnej wodzie po czym przykryła nią nos i usta Hatake niczym maską. Nie tylko po to by zbić gorączkę.

Czuła się źle, że widzi jego twarz. Choć wszystko było opuchnięte i zasinione to.. czuła, że nie ma prawa go oglądać. Z jakiegoś tylko sobie znanego powodu nosił maskę i ona to szanowała. Kiedyś była ciekawa tego co jest pod nią... Teraz chciała jedynie by znów był sobą. Chciała uszanować jego wolę jakakolwiek by nie była. Chciała by wrócił dawny Kakashi.

- Ta noc będzie decydująca.

Prawie podskoczyła. Nie usłyszała, kiedy dziadek Kaito pojawił się w drzwiach stodoły. Patrzył uważnie jednak nie na nią a na Kakashiego. Nie podobała jej się ta niepokojąca groźna nuta w jego głosie.

- Co to znaczy?

Spytała cicho choć nie wiedziała czy chce znać odpowiedź.

- Dowiemy się jutro. Jednak twój przyjaciel jest na rozdrożu. Jego duch stoi przed wyborem. Może walczyć dalej albo..

Starszy człowiek nie dokończył lecz spojrzał na nią ze smutkiem w oczach a ona poczuła, że robi jej się słabo.

-Nie... on się nie podda.

Przekonywała nie tylko dziadka Kaito ale i siebie.

- Jego ciało jest bardzo zmęczone... - staruszek usprawiedliwiał Kakashiego jakby już wiedział jaki będzie wynik tej walki.

- Może uda mi się... Poczytam coś i na pewno znajdę rozwiązanie! On się nie podda i ja też się nie poddam.

Zerwała się gwałtownie i zaczęła przeszukiwać swoje rzeczy w poszukiwaniu książki. Gdy odwróciła się do drzwi Kaito już nie było. On nie wierzył w to że Kakashi wyzdrowieje. Więc ona będzie musiała wierzyć za nich dwoje.

Zapaliła świecę i odganiając poczucie senności gorączkowo kartkowała jedyną książkę, jaką ze sobą miała. Próbowała sobie też przypomnieć coś co mogła jeszcze zrobić, jednak cokolwiek przychodziło jej do głowy wymagało albo specjalistycznych leków albo specjalistycznego sprzętu albo specjalistycznych umiejętności - których aktualnie nie miała.

W końcu gdy noc była już bardzo późna a ona wciąż nie znalazła rozwiązania musiała przyznać rację Kaito co do jednego. Teraz wszystko zależało od Kakashiego.

Przełykając łzy zrobiła zatem jedyną rzecz jaka przyszła jej do głowy.

Położyła się przy Kakashim i przytuliła się do niego. Czuła każdy dreszcz i każde niespokojne uderzenie serca jounina. Teraz wszystko zależało od tego, którą ścieżką pójdzie. I ona będzie przy nim cokolwiek wybierze.


Mała drama na końcu ale wczujcie się w ten decydujący moment ;> 



3 komentarze:

  1. Ojej, zrobiłaś mi dzień tym rozdziałem:) ucieszyłam się jak dziecko xd
    Ale bida z tego naszego Kakasia, aż ciężko mi sobie wyobrazić go w takim stanie.. I ta desperacja u Sakury, świetnie Ci idzie oddawanie jej uczucia i tego jak bardzo boi się go stracić, to jest takie piękne i takie jakieś prawdziwe, że mam ochotę Cię udusić, bo kończysz w takich przełomowych momentach :D i to trzymanie nas w niepewności opanowałaś do perfekcji <3
    Chociaż to przecież Hatake Kakashi więc nie wyobrażam sobie, że przestałby walczyć:) I szacun dla Sakury za oddanie ;)
    Trzymajcie się cieplutko, pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Kakaś! Twardy bądź, nie miętki! No ej, nie możesz mi go tu teraz uśmiercić! Sakura - wielki plus za wiarę w niego. I to jej poczucie winy, jeszcze pewnie długo będzie ją męczyć... Oczywiście, że musiałaś skończyć w takim momencie :P No ale ważne, że jest. Mam nadzieję, że wena będzie się Ciebie jeszcze długo trzymać! Do następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się cieszę, że powróciłaś. :) rozdział co prawda krótki, ale zawiera emocje, a one są dla mnie naprawdę bardzo ważne.
    Mam nadzieję, że Kakaś szybko się z tego wyliże, bo brak mi go. ;*

    Dużo weny życzę i pozdrawiam ciepło. 😘

    OdpowiedzUsuń

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.