Podglądacze

piątek, 29 czerwca 2018

One shot - Bez słów

Kochani dobre wieści! Nawiedziła mnie matka wena i już niedługo oczekujcie kolejnej części "Podwójnego szpiega"! Nim jednak dodam, muszę przeczytać go od początku jeszcze raz tak żeby wszystkie fakty trzymały się przysłowiowej kupy a bohaterowie pozostali tacy jacy powinni być ;)

P.s. Wrzucam szybcioszka na lepsze czekanie ;) Nie jest idealny ale chciałam ukazać trochę inny rodzaj samotności.. bo... [dokończenie zdania na końcu bo spoiler!]

P.p.s Rzadko kiedy wypowiadacie się o Oneshotach - może dałby ktoś znać czy styl  ich pisania jest znośny czy nie? Będę wdzięczna :)


Byli w pułapce. Walki trwały już od kilku dni a z ich oddziału ANBU zostali tylko oni. Misja miała być stosunkowo łatwa. Niestety Hokage błędnie oceniając jej rangę wysłał niewielki oddział. I za ten błąd to im przyszło zapłacić.
Ciężko dysząc szarowłosy shinobi w masce kota próbował obwiązać chustę dookoła paskudnie wyglądającej rany na udzie. Fakt, że prawa ręka zwisała mu bezwiednie przy boku a parę celnie wbitych pomiędzy żebra senbon niemal uniemożliwiały oddychanie wcale nie ułatwiał mu zadania. Co rusz zerkał poza krawędź skały sprawdzając jak długo jeszcze ich kryjówka pozostanie bezpieczna. Tuż obok niego dziewczyna o różowych włosach i masce kruka wykonywała drżącymi dłońmi pieczęci i próbowała uleczyć obficie krwawiącą ranę brzucha. Niestety jej czakra podobnie jak czakra jej towarzysza były na wykończeniu.

- Nie ukryjecie się przed nami parszywe szczury! Jeszcze będziecie błagać o litość! Zgotujemy wam piekło! Wyciągniemy od was wszystkie sekrety Konohy!

Parę wykończonych wojowników dobiegły śmiechy zbliżającego się nieprzyjaciela. Byli otoczeni. Spod maski kruka dało się słyszeć paskudne przekleństwo całkowicie niepasujące do kobiecego głosu.
- Jaki mamy plan? - najwyraźniej rana dziewczyny nie była tylko powierzchowna gdyż spomiędzy jej dłoni wyciekała wciąż świeża struga posoki.
- Jest.. jest ich kilkadziesiąt, słychać ich ze wszystkich stron. - ciężko dysząc kunoichi zdjęła maskę ukazując światu swoje niezdrowo blade oblicze. Najbardziej żywe były jej niesamowicie zielone oczy taksujące czujnie otoczenie. Zerknęła pod swoje uciskające ranę dłonie, syknęła i docisnęła kolejny opatrunek co oznaczało, że nie udało się jej uleczyć.
Szarowłosy odwrócił głowę do swojej towarzyszki, przyglądając się jej spod nieprzeniknionej maski.
- Kakashi-senpai.. Może mógłbyś przywołać psy? Odwróciłyby ich uwagę a ja w tym czasie spróbuję wykopać tunel.. Albo.. albo zastosujesz genjutsu i zdołamy wykonać odwrót? Może.. uh.. cholera nie przestaje krwawić.. Kakashi- senpai jaki masz plan..
Czerwień coraz śmielej zabarwiała bandaże, którymi obwijała się dziewczyna wciąż czujnie obserwując otoczenie. Jej towarzysz natomiast znieruchomiał wciąż przyglądając się jej przez maskę.
- Cholerny Naruto.. już ja go.. dorwę.. zawsze był lekkomyślny.. ale.. żeby na.. taką misję wysyłać.. jeden oddział.. cholera jasna!
W jej udo i ramię mężczyzny wbiły się kunaie, których przez obezwładniające wyczerpanie nie zdążyli zablokować.
- Wiemy gdzie jesteście! Wyłazić ale już! Macie 10 sekund, po tym czasie weźmiemy was siłą! Dziesięć!...
- Szlag!.. Kakashi-senpai! Co robimy?!
- Dziewięć!..
Mężczyzna wciąż milczał. Dziewczyna utkwiła w nim wzrok z zaciętą miną czekając.
- Osiem!..
Szarowłosy w końcu się poruszył. Podniósł lewą dłoń do maski i powoli ją zdjął ukazując swoją twarz równie bladą jak twarz dziewczyny.
- Siedem!.. - odgłosy kroków stawały się coraz głośniejsze.
Dziewczyna mocno wciągnęła powietrze.. Twarz jej towarzysza wyrażała tak wielki żal i ból, że nie sposób było się nie domyśleć.. że żadnego planu już nie ma.. Zrozumiała, że to koniec. Nie mieli szans. Kilkudniowa nieustanna walka, czakra której już niemal nie mieli i 4 ich towarzyszy, którzy martwi leżeli w różnych częściach pola bitwy. To wszystko mówiło dobitnie jak skończy się ich misja. Lecz dopiero wyraz twarzy dowódcy powiedział głównemu medykowi oddziału, że tym razem nie dadzą rady.
- Sześć!..
Czarne oczy spoglądały w zielone odmęty z niespotykanym dotąd uczuciem. Łzy popłynęły obficie spod wachlarzu czarnych rzęs dziewczyny.
- To.. niemożliwe..  tak nie może być.. Ja.. ja nic jeszcze w życiu.. nie przeżyłam.. ja.. cholera jasna.. nie byłam z nikim.. nie ukończyłam szkolenia.. cholera.. ja..
Jounin podniósł dłoń i uciszył dziewczynę jednym palcem.
- Pięć!..
- To już nieważne.. Sakura.. Dam Ci ostatnią lekcję.. Prawdziwą potęgę wojownika poznaje się po tym jak.. jak odchodzi.
Powiedzenie tego na głos, przez jej wieloletniego zwierzchnika i najbliższego przyjaciela było jak grom. Przypieczętowanie ich losu. Nowa fala łez popłynęła z oczu dziewczyny. Pochwyciła rękę trzymającą ją za usta i wtuliła się w nią jak w ostatnią deskę ratunku. Jounin westchnął i przyciągnął dziewczynę do siebie wtulając się w jej włosy.
- Cztery!..
Trwali przez chwilę w desperackim uścisku. Nie musieli nic mówić. Ta bliskość wyrażała więcej niż jakiekolwiek zapewnienia. Było to zarówno podziękowanie jak i pożegnanie.
- Trzy!..
Oderwali się od siebie i spojrzeli sobie w oczy po raz ostatni. Tym razem w ich spojrzeniach nie było rozpaczy. Było w nich zdecydowanie.
- Dwa!..
Pochwycili się za ręce i kiwnęli głowami na znak że są gotowi. Bez słów. Wiedzieli co mają robić.
- Jeden!.. - głosy były już całkiem blisko.
Wzięli głęboki oddech i pomogli sobie nawzajem wstać. Tuż za skałą stała pokaźna grupa zamaskowanych ninja. Gdy tylko dwoje pokonanych shinobi wyłoniło się z kryjówki, rozległa się salwa śmiechu.
- Tak kończą parszywce Konohy! Łooo... - dowódca wrogiego oddziału przyglądał im się przez chwilę po czym klasnął ucieszony w dłonie.
- To przecież były Hokage i Legendarna Medic Ninja Konohy! Ale nam się poszczęściło! Nasz Pan sowicie nas wynagrodzi! Nie chciałbym być w waszej skórze jak z wami skończy..
Opierali się o siebie ledwo dysząc.
- Pożegnamy się i oddajemy w wasze ręce. - Szarowłosy uniósł ręce w geście poddania.
Rozległy się śmiechy a przywódca zacmokał z aprobatą.
- Żegnaj się żegnaj. Jak Ty ją już wyściskasz to pójdzie do każdego z nas zanim trafi na przesłuchanie. - kolejna salwa śmiechu uwieńczyła zapowiedź przywódcy.
Ostatni ninja specjalnego oddziału ANBU odwrócili się do siebie i spojrzeli sobie głęboko w oczy. Na ich twarzach przewijały się gamy uczuć: od przywiązania, bliskości, oddania po żal i zdecydowanie. Wzięli głęboki oddech i wtulili się w siebie. Stali tak przez chwilę niemal nieruchomo podczas gdy po ich nogach popłynął świeży strumień krwi. W końcu jounin poruszył drżącą głowę i całując w czubek głowy dziewczynę odwrócił się ukazując potężną ranę na brzuchu, której jeszcze przed chwilą nie miał. Dziewczyna natomiast upadła na kolana i z upiornym uśmiechem na ustach spojrzała wprost na przywódcę wrogiego oddziału. Z jej brzucha również polała się fontanna posoki.
- Gońcie ... się... - dobiegło z białych ust dziewczyny po czym upadła i już się nie poruszyła. Chwilę po niej upadł szarowłosy.


Choćbyśmy umierali razem i tak przed śmiercią stajemy sami...




1 komentarz:

  1. Jakie to było smutne ;( dopiero wpadłam na tego bloga, najpierw zabrałam się za one shoty, a teraz biorę się za główne opowiadanie. Po tych 4 one shotach mogę stwierdzić, że podoba mi się Twój styl, ale mam jedno zastrzeżenie - ciężko czyta się tą czcionkę szczególnie przy małym rozmiarze liter. Odezwę się jeszcze pod główną historią, jak już będę na bieżąco ;)

    OdpowiedzUsuń

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.