Kochani!
Jak wiecie, pożera mnie praca magisterska i boleśnie trawi w swoich zachłannych trzewiach 😨
Ale ale! Kolejny rozdział "Podwójnego szpiega" mimo wszystko jest na ukończeniu a wena na następny już też jest obecna 😉 Mało tego! Pisze się jeden one shot 😱
Jednak, żeby Was trochę rozruszać ogłaszam konkurs, którego nagrodą będzie dedykowany one shot oraz! .... werble! .... możliwość wymyślenia sytuacji, która pojawi się w "Podwójnym szpiegu" ! 😛
Co trzeba zrobić? Natchnąć mnie do napisania owego dedykowanego one shota 😊
Piszecie jakiś paring i czy ma on być smutny czy wesoły a ja wam stworzę do tego historię😉 Zasada jest jedna - nie może to być KakaSaku! Może być z jednym z naszych bohaterów ale nie z obojgiem 😊 (Nawet jeśli ma to być paring z jakimś nielubianym przeze mnie bohaterem - wyzwanie przyjmuję) 😘
I jeszcze jedna zasada - KTO PIERWSZY TEN LEPSZY! 😁😁😁
p.s. nawet jak nie bedziecie pierwsze - zachęcam do podrzucania pomysłów 😊
KakaSaku - Historia dwojga samotnych shinobi to zbiór opowiadań, w którym głównymi bohaterami są Kakashi Hatake i Sakura Haruno a ich wspólnym mianownikiem staje się samotność. Dwie barwne osobowości, których życia stykają się w codzienności. Dwoje ludzi zagubionych w swoich światach. Jeśli chcesz zobaczyć na ile sposobów ich drogi mogą się przeplatać - zapraszam!
Podglądacze
sobota, 27 kwietnia 2019
środa, 17 kwietnia 2019
One shot - It's over
Daję wam krótkiego szota na przystawkę 😊 Tym razem kto inny jest zły 😈
Prace nad kolejnym rozdziałem trwają 😘
OSTRZEŻENIE: Przekleństwa w małych ilościach 😏
Przykucnął na gałęzi uważając na każdy szmer.
Noc. Jego ulubiona pora.
W nocy nie widać prawdy. Widać tylko zarys rzeczy i zdarzeń, które mówią obserwatorowi jedynie o części tego co obserwuje. Ciemność zakrzywia świat i sprawia, że jest bardziej znośny. Tak przynajmniej sądził.
Oddychał powoli i głęboko zmieniając swoje ciało w strunę wyczuloną na najmniejsze drgnięcie. Poruszał się płynnie i precyzyjnie tak, by nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Poprawił maskę i wlepił wzrok w uśpiony obóz rozpościerający się pod nim. Wszyscy już spali a ostatnie strużki dymu unosiły się nad wygasłym ogniskiem stanowiąc jedyny ruch wśród stoicyzmu jaki prezentował się u jego stóp.
Dawno nie był na misji. Zrezygnował z ANBU żeby się niepotrzebnie nie narażać. Posłuchał kogoś odsuwajac na bok swoją naturę. Wielki błąd, który boleśnie odczuł.
Musiał wrócić. Potrzebował tego, żeby znów być cieniem skradającym się w nocy. Wykonującym brudną robotę. Zabijającym z zimną krwią. To dawało ukojenie. Pomagało nie myśleć. ANBU dawało to czego teraz najbardziej potrzebował. Pozwalało pozbyć się uczuć.
Wszystko skończone.
Tak po prostu.
Skreśliła 2 lata z ich życia ot tak. Po tym wszystkim co razem przeżyli. Po uprzedzeniach jakie musieli pokonać. Po tym ile poświecił by z nią być. Ile szyderstw i gróźb zniósł. Ile dał jej z siebie.
Wróciła do Uchihy.
Kurwa dlaczego zawsze wszystko sporwadza się do Uchihy?!
Głupi.. Miał nadzieję, że z tego wyrosła. Że to była tylko szczenięca miłość ze złym zakończeniem. Jakże gorzko się pomylił.
Przed oczami stanął mu wczorajszy dzień. Kiedy otworzył drzwi do ich mieszkania i zastał ją z nim. Pieprzącą się w ich łóżku. Kurwa ich łóżku!
Wybuchnął autentycznym śmiechem, gdy speszona zerwała się z i owinięta pościelą, którą sama wybrała jeszcze tydzień wcześniej zaczęła się gorączkowo tłumaczyc. "To nie tak jak myślisz!"
A co do cholery innego można myśleć?! Tylko jedno. Wszystko skończone. It's over.
Nie wiedział dokładnie jak nazwać to co teraz czuł. Zawód? Wściekłość? Gorycz? Uczucie, że gdzieś tam w głębi się tego spodziewał? Czy też może wstręt do samego siebie, że jej zaufał?...
Że mimo swoich podejrzeń pozwolił jej zbliżyć się do siebie. Że wpuścił ją do swojego serca i umysłu... Że rozgościła się tam dając nadzieję na szczęście.
Złapał swój plecak i wyszedł. Bez słowa.
Skierował się do siedziby ANBU i wziął pierwszą morderczą misję jaką mu zaproponowali. Wyruszył od razu. Założył, że będzie wiedziała że ma się pakować.
Teraz wysunął z pochwy kunaia i zmierzył go w ręce. Uspokoił oddech, który nie wiedzieć kiedy przyspieszył i odrężył napięte ciało. Musi się wyciszyć. Teraz jest tylko i wyłącznie on i misja, którą trzeba wykonać.
Zeskoczył z drzewa i bezszelestnie zakradł się do najbliższego namiotu. Czuł jak jego adrenalina podnosi się do góry a serce zaczyna coraz mocniej bić ekscytując się na myśl o tym co go czeka.
O tak... Będzie zabijał. Zadawał ból. Potrzebował tego. I miał wielką nadzieję, że chociaż jeden z tych ludzi, których pozbawi życia tej nocy będzie brunetem o czarnych oczach.
Łapcie tu wkurzonego Kakasia 😈
Prace nad kolejnym rozdziałem trwają 😘
OSTRZEŻENIE: Przekleństwa w małych ilościach 😏
Przykucnął na gałęzi uważając na każdy szmer.
Noc. Jego ulubiona pora.
W nocy nie widać prawdy. Widać tylko zarys rzeczy i zdarzeń, które mówią obserwatorowi jedynie o części tego co obserwuje. Ciemność zakrzywia świat i sprawia, że jest bardziej znośny. Tak przynajmniej sądził.
Oddychał powoli i głęboko zmieniając swoje ciało w strunę wyczuloną na najmniejsze drgnięcie. Poruszał się płynnie i precyzyjnie tak, by nie wydać z siebie najmniejszego dźwięku. Poprawił maskę i wlepił wzrok w uśpiony obóz rozpościerający się pod nim. Wszyscy już spali a ostatnie strużki dymu unosiły się nad wygasłym ogniskiem stanowiąc jedyny ruch wśród stoicyzmu jaki prezentował się u jego stóp.
Dawno nie był na misji. Zrezygnował z ANBU żeby się niepotrzebnie nie narażać. Posłuchał kogoś odsuwajac na bok swoją naturę. Wielki błąd, który boleśnie odczuł.
Musiał wrócić. Potrzebował tego, żeby znów być cieniem skradającym się w nocy. Wykonującym brudną robotę. Zabijającym z zimną krwią. To dawało ukojenie. Pomagało nie myśleć. ANBU dawało to czego teraz najbardziej potrzebował. Pozwalało pozbyć się uczuć.
Wszystko skończone.
Tak po prostu.
Skreśliła 2 lata z ich życia ot tak. Po tym wszystkim co razem przeżyli. Po uprzedzeniach jakie musieli pokonać. Po tym ile poświecił by z nią być. Ile szyderstw i gróźb zniósł. Ile dał jej z siebie.
Wróciła do Uchihy.
Kurwa dlaczego zawsze wszystko sporwadza się do Uchihy?!
Głupi.. Miał nadzieję, że z tego wyrosła. Że to była tylko szczenięca miłość ze złym zakończeniem. Jakże gorzko się pomylił.
Przed oczami stanął mu wczorajszy dzień. Kiedy otworzył drzwi do ich mieszkania i zastał ją z nim. Pieprzącą się w ich łóżku. Kurwa ich łóżku!
Wybuchnął autentycznym śmiechem, gdy speszona zerwała się z i owinięta pościelą, którą sama wybrała jeszcze tydzień wcześniej zaczęła się gorączkowo tłumaczyc. "To nie tak jak myślisz!"
A co do cholery innego można myśleć?! Tylko jedno. Wszystko skończone. It's over.
Nie wiedział dokładnie jak nazwać to co teraz czuł. Zawód? Wściekłość? Gorycz? Uczucie, że gdzieś tam w głębi się tego spodziewał? Czy też może wstręt do samego siebie, że jej zaufał?...
Że mimo swoich podejrzeń pozwolił jej zbliżyć się do siebie. Że wpuścił ją do swojego serca i umysłu... Że rozgościła się tam dając nadzieję na szczęście.
Złapał swój plecak i wyszedł. Bez słowa.
Skierował się do siedziby ANBU i wziął pierwszą morderczą misję jaką mu zaproponowali. Wyruszył od razu. Założył, że będzie wiedziała że ma się pakować.
Teraz wysunął z pochwy kunaia i zmierzył go w ręce. Uspokoił oddech, który nie wiedzieć kiedy przyspieszył i odrężył napięte ciało. Musi się wyciszyć. Teraz jest tylko i wyłącznie on i misja, którą trzeba wykonać.
Zeskoczył z drzewa i bezszelestnie zakradł się do najbliższego namiotu. Czuł jak jego adrenalina podnosi się do góry a serce zaczyna coraz mocniej bić ekscytując się na myśl o tym co go czeka.
O tak... Będzie zabijał. Zadawał ból. Potrzebował tego. I miał wielką nadzieję, że chociaż jeden z tych ludzi, których pozbawi życia tej nocy będzie brunetem o czarnych oczach.
Łapcie tu wkurzonego Kakasia 😈
czwartek, 4 kwietnia 2019
One shot - Odskocznia
Heloł heloł! Co to za pustki na tym blogu? Gdzie reszta? Co tu tak cicho? <odgłosy świerszczy i przelatującego krzaczka> 😂
Kto nie zauważył, jest kolejny rozdział "Podwójnego szpiega" - Rozdział XXIII - Czas na zmiany! Kto ma zaległości w komentowaniu proszę nadrobić 😝
Łapcie szybcioszka na zaostrzenie apetytu 😊 Docecie że nie jadę po Uchihach! 😄
Taka Sakura wydaje mi się całkiem możliwa, co myślicie?
Łapcie nutkę przy której pisałam 😈 https://www.youtube.com/watch?v=O8Z-T5VcP88&list=RDO8Z-T5VcP88&start_radio=1
Ciężki skórzany worek bujał się w rytm uderzeń niczym wahadło zegara odmierzające nieubłaganie mijający czas. Jednostajne, mocne ciosy wyznaczały hipnotyzujący rytm dzięki któremu myśli swobodnie przepływały przez jej umysł. Tylko ona i worek. Nic innego na świecie nie istniało.
Czuła jak z każdym uderzeniem zostawia na nim część złości i goryczy. To był idealny spowiednik. Nie oceniał. Nie prawił kazań. Tylko przyjmował uderzenia działając jak najlepszy terapeuta na świecie.
Miała 25 lat. Wszyscy jej znajomi poukładali sobie już życie. Mieli swój dom, rodziny, dzieci. A ona? Ona do cholery była sama....
Ale... w końcu to ona tak wybrała.
Przyjęta do ANBU w wieku 17 lat była najlepszym medykiem jakiego mieli w historii. Nie było misji, której nie zakończyłaby sukcesem. Była drapieżnikiem. Gryzła i drapała żeby przeżyć. Żeby być najlepsza w tym co robi. I stała się najlepsza. Tu był jej dom. Tu była jej rodzina. Uzależniła się od tego uczucia. Od bycia najlepszą. Podziwianą, cenioną, chwaloną. To było jak najlepszy narkotyk na świecie - powodujący ekscytację i poczucie spełnienia jakiego nie dałoby jej nic innego.
Czuła że żyje. To dawało jej kopa i sprawiało że czuła się szczęśliwa.
To miało niestety swoją cenę. Ciągłe misje i treningi uniemożliwiały założenie rodziny. Była sama. Nie miała możliwości być z kimkolwiek na poważnie. Czasem dopadały ją takie momenty jak ten, kiedy gorycz samotności przytłaczała ją. Wtedy potrzebowała się wyrzyć. Musiała to z siebie wyrzucić, a nic tak nie pozwalało rozładować emocji jak porządny trening.
- Hej
Znajomy głos wyrwał ją z serii skomplikowanych ciosów. Dreszcz podekscytowania przebiegł przez jej kręgosłup. Zerknęła w stronę dowódcy jednostki, który wchodził na pole treningowe i skinęła mu głową.
Hatake Kakashi. Półnagi Hatake Kakashi.
Bardzo lubił ćwiczyć w samych spodniach od dresu. Ona też to bardzo lubiła. Jego tors był wyjątkowo przyjemnym widokiem. A i przebywanie na prywatnym polu treningowym jednostki ANBU miało swoje plusy. Nie musiał nosić maski.
Czuła jak zmierzył ja od góry do dołu. Miała na sobie to co zwykle. Spodenki, biustonosz sportowy i rękawice. Włosy związane jak zwykle w niedbały kok po kilku godiznach uderzania o worek wysmykiwały się tańcząc wokół jej twarzy. Zwalczyła w sobie pokusę poprawienia ich.
- To co zwykle Haruno? Jesteś monotematyczna.
Prychnęła pod nosem. Uwielbiał ją wytrącać z równowagi. Tak jakby sprawdzał ile wytrzymają jej nerwy. Jednak dziś nie miała ochoty na słowne przepychanki.
- Już kończę - sapnęła i wykonała kolejną skomplikowaną serię uderzeń popisując się przed dowódcą. Uwielbiała udowadniać mu że jest dobra.
- Nie wyganiam Cię.
W skupieniu zakładał swoje rękawice przystając naprzeciw sąsiedniego worka.
- Wiem.
To lubiła w ich relacji. Zero zbędnych słów. Tylko to co niezbędne. Konkretne. To nie było paplanie Naruto czy nieskładne półsłówka Hinaty. Nie było to też milczenie Sasuke. To była prosta piękna relacja.
Usłyszała pierwsze uderzenia i wiedziała, że też ma parszywy dzień. Nie wiedziała dlaczego ale umiała to rozpoznać bez przyglądania mu się. Każdy w tej przeklętej jednostce miał czasem takie dni. Uderzali w swoich rytmach oboje zatopieni we własnych myślach. To było niesamowite. Trenowali obok siebie a ona i tak czuła bliskość. Czuła współprzeżywanie. Choć byli osobno to w tym momencie walczyli razem.
Przez chwilę jeszcze chłonęła to niesamowite uczucie jedności, po czym uderzyła ostatni raz i złapała worek. Pot ściekał jej po plecach a mięśnie drżały od wysiłku. Unormowała oddech i zabrała się za zdejmowanie rękawic przyglądając się Hatake.
Był niesamowitym widokiem. Skoncentrowany, skupiony i do granic możliwości perfekcyjny. Każdy jego ruch był przemyślany a uderzenie celne. Poczuła strzałę pożądania biegnącą przez jej ciało. O tak. Był mężczyzną, którego można było pożądać.
Wrzuciła rękawice do swojej torby, złapała butelkę z wodą i skierowała się do wyjścia przechodząc tuż obok trenującego dowódcy. Prowokując.
Wiedziała jak na niego zadziałać. Poczuła gwałtowne szarpnięcie i już opierała się o swojego dowódcę. Trzymał ją zaborczo - tak jak lubiła najbardziej. Wpijał się w jej usta z głodem, który budził w niej bestię. Oddała mu łapczywie pocałunek szarpiąc za szare zbunotwane włosy. Ich języki walczyły o dominację tak jak oni niejednej nocy. Pocałunek był namiętny, gwałtowny i tak szybko jak się zaczął tak szybko się skończył. Hatake puścił ją wracając do swojego przeciwnika.
- Bez pożegnania się nie wychodzi.
Poprawiła rozczochrane włosy i skierowała się do wyjścia zasłaniając opuchnięte usta. Nie byli razem. Łączyło ich czyste pożądanie. Tylko seks. Każde wiedziało, że nic dobrego by z tego nie wyszło. Między nimi było tylko to i tak miało zostać. Ale dzięki temu dało się zniesć wszystko co było w ich życiu złe.
I obojgu to pasowało. Zero zobowiązań. Zero planów. Tylko pożądanie. To była ich odskocznia.
Wychodząc z pola treningowego uderzyła ją myśl, że się myliła. Nie była tak do końca w tym wszystkim sama.
Macie tu trochę treningowej Sakury 😉
Chyba mój ulubiony 💗
Tak sobie ją wyobrażam 😏
Tu łapcie treningowego Kakashiego 😙
P.s. też bym sobie popatrzyła na taki poranny trening 😌😍
Taki widok z rana... Ahhh 😍
Kto nie zauważył, jest kolejny rozdział "Podwójnego szpiega" - Rozdział XXIII - Czas na zmiany! Kto ma zaległości w komentowaniu proszę nadrobić 😝
Łapcie szybcioszka na zaostrzenie apetytu 😊 Docecie że nie jadę po Uchihach! 😄
Taka Sakura wydaje mi się całkiem możliwa, co myślicie?
Łapcie nutkę przy której pisałam 😈 https://www.youtube.com/watch?v=O8Z-T5VcP88&list=RDO8Z-T5VcP88&start_radio=1
Ciężki skórzany worek bujał się w rytm uderzeń niczym wahadło zegara odmierzające nieubłaganie mijający czas. Jednostajne, mocne ciosy wyznaczały hipnotyzujący rytm dzięki któremu myśli swobodnie przepływały przez jej umysł. Tylko ona i worek. Nic innego na świecie nie istniało.
Czuła jak z każdym uderzeniem zostawia na nim część złości i goryczy. To był idealny spowiednik. Nie oceniał. Nie prawił kazań. Tylko przyjmował uderzenia działając jak najlepszy terapeuta na świecie.
Miała 25 lat. Wszyscy jej znajomi poukładali sobie już życie. Mieli swój dom, rodziny, dzieci. A ona? Ona do cholery była sama....
Ale... w końcu to ona tak wybrała.
Przyjęta do ANBU w wieku 17 lat była najlepszym medykiem jakiego mieli w historii. Nie było misji, której nie zakończyłaby sukcesem. Była drapieżnikiem. Gryzła i drapała żeby przeżyć. Żeby być najlepsza w tym co robi. I stała się najlepsza. Tu był jej dom. Tu była jej rodzina. Uzależniła się od tego uczucia. Od bycia najlepszą. Podziwianą, cenioną, chwaloną. To było jak najlepszy narkotyk na świecie - powodujący ekscytację i poczucie spełnienia jakiego nie dałoby jej nic innego.
Czuła że żyje. To dawało jej kopa i sprawiało że czuła się szczęśliwa.
To miało niestety swoją cenę. Ciągłe misje i treningi uniemożliwiały założenie rodziny. Była sama. Nie miała możliwości być z kimkolwiek na poważnie. Czasem dopadały ją takie momenty jak ten, kiedy gorycz samotności przytłaczała ją. Wtedy potrzebowała się wyrzyć. Musiała to z siebie wyrzucić, a nic tak nie pozwalało rozładować emocji jak porządny trening.
- Hej
Znajomy głos wyrwał ją z serii skomplikowanych ciosów. Dreszcz podekscytowania przebiegł przez jej kręgosłup. Zerknęła w stronę dowódcy jednostki, który wchodził na pole treningowe i skinęła mu głową.
Hatake Kakashi. Półnagi Hatake Kakashi.
Bardzo lubił ćwiczyć w samych spodniach od dresu. Ona też to bardzo lubiła. Jego tors był wyjątkowo przyjemnym widokiem. A i przebywanie na prywatnym polu treningowym jednostki ANBU miało swoje plusy. Nie musiał nosić maski.
Czuła jak zmierzył ja od góry do dołu. Miała na sobie to co zwykle. Spodenki, biustonosz sportowy i rękawice. Włosy związane jak zwykle w niedbały kok po kilku godiznach uderzania o worek wysmykiwały się tańcząc wokół jej twarzy. Zwalczyła w sobie pokusę poprawienia ich.
- To co zwykle Haruno? Jesteś monotematyczna.
Prychnęła pod nosem. Uwielbiał ją wytrącać z równowagi. Tak jakby sprawdzał ile wytrzymają jej nerwy. Jednak dziś nie miała ochoty na słowne przepychanki.
- Już kończę - sapnęła i wykonała kolejną skomplikowaną serię uderzeń popisując się przed dowódcą. Uwielbiała udowadniać mu że jest dobra.
- Nie wyganiam Cię.
W skupieniu zakładał swoje rękawice przystając naprzeciw sąsiedniego worka.
- Wiem.
To lubiła w ich relacji. Zero zbędnych słów. Tylko to co niezbędne. Konkretne. To nie było paplanie Naruto czy nieskładne półsłówka Hinaty. Nie było to też milczenie Sasuke. To była prosta piękna relacja.
Usłyszała pierwsze uderzenia i wiedziała, że też ma parszywy dzień. Nie wiedziała dlaczego ale umiała to rozpoznać bez przyglądania mu się. Każdy w tej przeklętej jednostce miał czasem takie dni. Uderzali w swoich rytmach oboje zatopieni we własnych myślach. To było niesamowite. Trenowali obok siebie a ona i tak czuła bliskość. Czuła współprzeżywanie. Choć byli osobno to w tym momencie walczyli razem.
Przez chwilę jeszcze chłonęła to niesamowite uczucie jedności, po czym uderzyła ostatni raz i złapała worek. Pot ściekał jej po plecach a mięśnie drżały od wysiłku. Unormowała oddech i zabrała się za zdejmowanie rękawic przyglądając się Hatake.
Był niesamowitym widokiem. Skoncentrowany, skupiony i do granic możliwości perfekcyjny. Każdy jego ruch był przemyślany a uderzenie celne. Poczuła strzałę pożądania biegnącą przez jej ciało. O tak. Był mężczyzną, którego można było pożądać.
Wrzuciła rękawice do swojej torby, złapała butelkę z wodą i skierowała się do wyjścia przechodząc tuż obok trenującego dowódcy. Prowokując.
Wiedziała jak na niego zadziałać. Poczuła gwałtowne szarpnięcie i już opierała się o swojego dowódcę. Trzymał ją zaborczo - tak jak lubiła najbardziej. Wpijał się w jej usta z głodem, który budził w niej bestię. Oddała mu łapczywie pocałunek szarpiąc za szare zbunotwane włosy. Ich języki walczyły o dominację tak jak oni niejednej nocy. Pocałunek był namiętny, gwałtowny i tak szybko jak się zaczął tak szybko się skończył. Hatake puścił ją wracając do swojego przeciwnika.
- Bez pożegnania się nie wychodzi.
Poprawiła rozczochrane włosy i skierowała się do wyjścia zasłaniając opuchnięte usta. Nie byli razem. Łączyło ich czyste pożądanie. Tylko seks. Każde wiedziało, że nic dobrego by z tego nie wyszło. Między nimi było tylko to i tak miało zostać. Ale dzięki temu dało się zniesć wszystko co było w ich życiu złe.
I obojgu to pasowało. Zero zobowiązań. Zero planów. Tylko pożądanie. To była ich odskocznia.
Wychodząc z pola treningowego uderzyła ją myśl, że się myliła. Nie była tak do końca w tym wszystkim sama.
Macie tu trochę treningowej Sakury 😉
Chyba mój ulubiony 💗
Tak sobie ją wyobrażam 😏
Tu łapcie treningowego Kakashiego 😙
P.s. też bym sobie popatrzyła na taki poranny trening 😌😍
Taki widok z rana... Ahhh 😍
Ostrzeżenie! Brzydkie rzeczy robi ten dowódca! 😈
Subskrybuj:
Posty (Atom)
Kartoteka AsiorekKP
- AsiorekKP
- Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.