Podglądacze

niedziela, 26 sierpnia 2018

One shot - Wszystko będzie dobrze

One shot szczególnie mi bliski. Jeśli ktoś ma wątpliwości kim jestem i dlaczego Sakura jest moją ulubioną postacią to myślę, że po tym one shocie będzie miał pewność ;) Pisane około 4 nad ranem - wena jest bezlitosna!


4.16
Przetarła zmęczone, piekące oczy i dopiła ostatnie łyki zimnej już kawy. Przyjemny półmrok i wszechobecny spokój działały na nią wyjątkowo usypiająco, jednak wiedziała, że nie może teraz zasnąć. Miarowe pikanie i rytmiczny świst powietrza skutecznie przypominały jej gdzie się znajduje i po co tu jest. Musi się ruszyć bo inaczej zaśnie w biurowym fotelu, który jak na złość wydawał jej się w tej chwili całkiem wygodny. Wstała i wyszła zza kontuaru oddzielającego ją od jej pacjentów.

Na Oddziale Intensywnej Terapii Głownego Szpitala Konohagakure było niewiele stanowisk, jednak pacjenci, którzy tam przebywali zawsze byli wyjątkowo absorbujący. Same stany ciężkie, u których najmniejsza zmiana mogła przeważyć na korzyść życia lub śmierci.
Lubiła ten oddział. Tam właśnie czuła, że ma na coś wpływ. Że jest komuś potrzebna do życia. Że może komuś na prawdę pomóc.
Pikanie monitorów, plumkanie pomp infuzyjnych, świst respiratorów tłoczących powietrze w płuca pacjentów były dla niej tak naturalne jak śpiew ptaków czy szelest liści. Wchodząc na ten oddział czuła się.. na miejscu. To właśnie dla tego została stworzona.
Nie zawsze jednak udawało się pomóc wszystkim. Toaletę pośmiertną wykonywała równie często co tę poranną. I choć wolała wypisywać pacjentów na inny oddział zamiast do prosektorium to tą część pracy również uważała za ważną. Po śmierci zapewniała godne odejście. I choć specyfika tego miejsca była dość trudna zarówno psychicznie jak i fizycznie to uważała, że radzi sobie z całym tym cierpieniem dość dobrze. Przekraczała próg oddziału zapominając o swoim życiu, a wychodząc z niego zapominała o oddziale. I tak było do czasu, aż pewnego lipcowego poranka przyszła na dzienną zmianę i zobaczyła nowego pacjenta. Koleżanki zdając nocny raport były chyba zbyt zmęczone, żeby zauważyć że różowowłosa pielęgniarka pobladła, a w jej oczach pojawiły się łzy. Misja rangi "S", wioska poniosła duże starty. Oddział niemal przestał istnieć. Uratowali tylko tego jednego,  który leżał podpięty pod aparaturę podtrzymującą życie. Pokiereszowany. Bezwładny. Zdany na los. On. Jej były sensei. Człowiek zdawać by się mogło niepokonany. Leżał teraz zaintubowany, po rozległych wielonarządowych operacjach, z obrażeniami niemal nie mieszczącymi się w głowie. Gdyby nie widziała nazwiska na karcie zleceń, prawdopodobnie by go nie poznała. Dawno nie mieli pacjenta w takim stanie. Lekarze nie dawali mu zbyt dużych szans. On jednak na przekór wszystkim żył. Na początku nie chciała się nim opiekować. Uważała, że jako była uczennica nie powinna. Szybko jednak zaczęło ją irytować to jak zajmowały się nim jej koleżanki ze zmiany. Ciągle miała wrażenie.. że niedostatecznie wiele dla niego robią. I choć wiedziała że to irracjonalne postanowiła, że jednak się nim zaopiekuje. Myła go, goliła, zmieniała opatrunki, szykowała najróżniejsze leki i robiła wszystko co tylko było w jej mocy, żeby wyzdrowiał. Od rana do nocy obserwowała jego parametry, notując każdą nawet najdrobniejszą zmianę by reagować w porę na każde pogorszenie lub polepszenie stanu. Miała nadzieję, że robi wystarczająco wiele by mu pomóc. I opiekowała się nim najlepiej jak potrafiła lecz było coś co nie dawało jej spokoju. Był w tym wszystkim sam. Nikt go nie odwiedzał. Jego szafka zawsze stała pusta podczas gdy inni pacjenci mieli wszystkiego pod dostatkiem. Krzesło koło jego łóżka zawsze stało puste podczas gdy jego sąsiedzi codziennie odwiedzani byli przez bliskich. Przerażała ją jego samotność. Tego niezłomnego bohatera, który kiedyś wydawał jej się duszą towarzystwa. Teraz był sam.
Nim się spostrzegła zaczęła przychodzić do niego nawet poza dyżurem. Od tak, żeby poczytać mu wiadomości, poopowiadać co dzieje się w wiosce, przynieść świeże kwiaty. Chciała być tym czego mu brakuje. Kimś bliskim.
Teraz w środku nocy podeszła do łóżka numer 4 i pogładziła swojego pacjenta po policzku. Jego wychudzona odsłonięta twarz niemal przerażała. Nie chciała zobaczyć jego oblicza w takich okolicznościach. Los jednak chciał inaczej. Poznała go całego w momencie, gdy został jej pacjentem.
Często modliła się gorąco o jakikolwiek znak. Znak, że z tego wyjdzie. Wiedziała, że mogą to być tylko jej pobożne życzenia, jednak pragnęła wierzyć i dać tą wiarę jemu. Chwyciła go za rękę i wplotła swoje palce w jego. Uścisnęła go mocno, pochyliła się i wyszeptała tak jak każdej nocy odkąd tu przybył:
- Dasz radę Kakashi. Zobaczysz, wyjdziesz z tego. Nie jesteś sam. Jestem tu. Jestem z Tobą. Nie jesteś sam.
I tej nocy, całkiem inaczej niż każdej poprzedniej poczuła coś. Dłoń, którą ściskała poruszyła się. Palce - wcześniej bezwładne - teraz powolutku zgięły się, delikatnie oddając uścisk.
Jej serce zabiło mocniej a fala gorąca przebiegła przez ciało. Zszokowana spojrzała na twarz jej byłego sensei, która przybrała delikatny grymas bólu. Powoli, jak na zwolnionym filmie powieki mężczyzny uniosły się lekko ukazując czarne jak noc oczy. Spod półprzymkniętych powiek wzrok niepewnie otaksował otoczenie aż zatrzymał się na niej. Nie śmiała nawet odetchnąć, by nie zepsuć tej chwili. Dłoń znów delikatnie poruszyła się zaciskając słabo na jej palcach a usta delikatnie wygięły się w słabym uśmiechu pomimo rurki intubacyjnej wystającej z kącika warg jounina. Nie mogąc się powstrzymać przytuliła do policzka ich złączone ręce i rozpłakała się z radości, jaka ją ogarnęła.
Teraz już wiedziała, że kryzys minął. Że pokona przeciwności i wróci. Że wszystko będzie dobrze.


Wybaczcie - ostatnimi czasy mam raczej angstową wenę ;] Ale końcówka pozytywna ej! ;P

2 komentarze:

  1. No! Ta końcówka Cię uratowała :D KOCHAM! Codziennie, a nawet kilka razy dziennie tu zaglądam, żeby zobaczyć czy coś nowego się pojawiło, bo uwielbiam Twoje teksty. Te smutne mniej, no ale i tak lubię ;P Także pisz, pisz i pisz, bo jestem i czekam z niecierpliwością :) Upominać się nie będę o nowe rozdziały czy one shoty, nie lubię nagabywać, ale to nie znaczy, że nie czekam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Błagam pisz dalej! Długo szukałam dobrego bloga o Kakashim a Twoje opowiadanie jest po prostu fantastyczne. Budzisz w ludziach emocje :D trochę się wahałam ze względu na Sakurę, za którą w anime niezbyt przepadam, ale wykreowalas tu na prawdę ciekawa postać, nie mówiąc już o Kakashim w roli troskliwego aczkolwiek wybuchowego opiekuna :D majstersztyk ! Pozdrawiam ciepło i życzę Ci niekończącej się weny. Mam nadzieję że doczekamy się kolejnego rozdziału :) KX

    OdpowiedzUsuń

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.