Podglądacze

sobota, 5 stycznia 2019

One shot - Zielona poświata

Wracamy do angstu! :D Za dobrze się mieliście w te święta ^^ Standardowe ostrzeżenie: dramat, miazga, śmierć i malizna czyli coś co kocham najbardziej ;D

P.s. Kolejny shot, który próbuję odtworzyć z poprzedniego bloga. Oczywiście że nie wyszedł taki sam, ale ważne że zawiera to co najważniejsze czyli zakończenie, które uwielbiam ;P

P.p.s. Kończę kolejny rozdział także spodziewajcie się ;)


Ledwo utrzymywał się na nogach. Stróżka potu ściekała mu z czoła ginąc za granatową maską. Oddychał z trudem a jego mięśnie drżały z wyczerpania jednak wiedział, że nie może okazać słabości. Naprzeciwko niego stał ostatni członek Oddziału Specjalnego ANBU. Reszta leżała pozbawiona życia na leśnej polanie spowitej blaskiem księżyca na której się znajdowali. Zwabili go tu by się go pozbyć. Stał się zbyt niebezpiecznym graczem jawnie sprzeciwiając się obecnemu Hokage. Jednak walka z tyloma wybitnymi przeciwnikami wiele go kosztowała. Był potwornie zmęczony a jego czakra była na wykończeniu. Nie było dobrze.

- Czym zasłużyłem na taki prezent? Tak właśnie Konoha pozbywa się zasłużonych shinobi?

Postać w płaszczu z maską kota nie poruszyła się nawet o milimetr. Prawdopodobnie był to przywódca Oddziału, gdyż przez całą walkę stał z tyłu jakby.. obserwował.

- Obecny Hokage szkodzi wiosce. To.. to się nie musi tak kończyć. Pomóżcie mi a pomogę się wam wyzwolić.

Cisza ciągnęła się w nieskończoność. Stali oboje wpatrując się w siebie po czym tajemniczy shinobi sięgnął po kunai. Szarowłosy pokiwał z rezygnacją głową i przyjął pozycję obronną choć każdy mięsień krzyczał z bólu. Nie odrywał wzroku od ostatniego przeciwnika. Musi wygrać.

Od początku walki wiedział, że nie walczyli by go pojmać. Walczyli by zabić. I on nie zamierzał już mieć skrupułów. Rządy Danzou zaszły za daleko. Musiał pozbawić go tylu ludzi ilu zdoła zanim sam padnie. Nie sądził jednak, że ci przeciwnicy będą go kosztować tyle energii. Ta walka będzie ostateczna i musi ją rozegrać szybko jeśli chce przeżyć.

Miał w końcu dla kogo. Gdy tylko pomyślał o Niej poczuł impuls by ruszyć. Ich kunaie spotkały się rozsypując po księżycowej polanie snop zielonych iskier. Zwarli się w walce wymieniając ciosy i tańcząc skomplikowany taniec śmierci. Musiał przyznać, że jego przeciwnik był dobry. Każdy jego ruch był przemyślany i dokładny a ruchy zwinne i szybkie. On jednak czuł, że paradoksalnie pomimo poprzednich walk ma coraz więcej siły. Każdy jego cios był silniejszy. Wygra. Jeszcze tylko ta walka. Jego wzrok wyostrzał się z każdą chwilą. Zaczął dostrzegać, że miejsca w których ich ciała się stykały rozświetlają się delikatną zieloną poświatą. Sprytnie. Dowódca ANBU leczył się zanim uraz zdołał wyrządzić mu jakąś szkodę. Proces leczniczy musiał wykańczać zamaskowanego przeciwnika, gdyż jego ruchy stały się chaotyczne i wolne. Jakby się męczył. On z kolei gromadził coraz więcej energii. Wyczuł moment gdy jego czakra osiągnęła dostateczny poziom i wykonał dobrze znane pieczęcie.

Miał jedną szansę.

Ciszę nocy przerwał świst raikiri oblekającego dłoń z kunaiem. Dowódca nieistniejącego już oddziału odsłonił się a on wykorzystał ten moment i wymierzył idealnie. Śmiercionośny cios był tak mocny, że ręka z kunaiem zanurzyła się w klatce piersiowej a ostrze utkwiło w kręgosłupie wroga. Siła uderzenia sprawiła, że maska kota pękła a spod kaptura uciekły kosmyki włosów.

Różowych włosów.

Przez jego ciało przebiegł dreszcz przerażenia. Znał te włosy bardzo dobrze. Porcelana opadła na ziemię a on spojrzał z przerażeniem w zielone smutne oczy. Próbował wyszarpać dłoń jednak broń zaklinowała się na dobre. Patrzył szerokimi oczami jak spomiędzy białych warg wypływa stróżka krwi. To nie możliwe. Pamiętał jakby to było wczoraj jak prowadził ją na rekrutację do ANBU. Pamiętał jak przyjmowała tatuaż posłuszeństwa. Kobieta którą kochał od tak dawna.

- Wybacz Kakashi.. Rozkazy..

Uśmiechnęła się słabo a on poczuł jak jej serce przestaje bić. Zawisła na jego ręce pozbawiona życia. I w tedy zrozumiał. Ta zielona poświata. Ona wcale nie leczyła siebie. Ona leczyła jego. Przekazywała mu siłę, żeby mógł ją pokonać.

Ciszę nocy rozdarł przerażający krzyk rozpaczy. Tej nocy pękło nie tylko jedno serce.






5 komentarzy:

  1. To było tak smutne, że nie Wiem nawet co napisać. Sakura okazała się bohaterką, co bardzo mi się podobało mimo, że zginęła. Szkoda Kakashiego trudno nawet sobie wyobrazić co musiał czuć gdy zrozumiał kogo zabił. Jejku tak mi teraz smutno. Droga autorko mam nadzieję, że następny one shot będzie chodzi odrobinę mniej dramatyczny.
    Pozdro i weny
    Poison

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak zobaczyłam tytuł to już wiedziałam, że muszę się napić. I dobrze zrobiłam, jakoś mi lżej dzięki temu. Wiedziałam, że to już zbyt kolorowo się zrobiło :D I mam po prostu smutek, taki duży... Ale w tego shota akurat trochę nie wierzę. Tzn był bardzo realistyczny jeśli chodzi o emocje i zachowanie, ale w życiu bym nie podejrzewała, że Sakura ślepo wykonując obowiązki stanie się wrogiem ukochanego. Po prostu tego nie widzę. O kurde! Jak to napisałam to w moment przypomniało mi się jak chciała zabić Sasuke! No dobra, ale to inna sytuacja. Jakoś... No nie jestem w stanie uwierzyć, że dla Danzou, nawet jako hokage poszłaby walczyć z Kakashim, jakby nie było to jej nauczyciel i ukochany. Sasuke wtedy spisała na straty bo był wrogiem całego świata shinobi i już nie wierzyła, że uda się go wyrwać z mroku... Kurde no nie!!! Nawet Sasuke nie byłoby mi tak żal jak Kakashiego! No nie mogę tego przyjąć do wiadomości, po prostu nie! Widzisz co Ty ze mną robisz? Mam teraz taki mętlik w głowie...

    A z innej beczki, widzę że wena wróciła! Tak sypiesz rozdziałami i shotami! Super!

    Jak zawsze odwiedzam, czekam i uwielbiam, nawet jak smutek :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz gdzie jest rozwiązanie Twojego zgrzytu? Kojarzysz może Korzeń Anbu? Pamiętasz co Sai miał na języku?

      "Pamiętał jakby to było wczoraj jak prowadził ją na rekrutację do ANBU. Pamiętał jak przyjmowała tatuaż posłuszeństwa."
      ...
      "- Wybacz Kakashi.. Rozkazy.."

      Ona nie chciała. Została zmuszona. Dlatego nie angażowała się w walkę do samego końca. I dlatego nie odsłoniła swojej tożsamości. Bo wiedziała, że jak on ją rozpozna to nie zdoła jej zabić a ona miała rozkaz by zabić jego, czego z kolei nie zrobiłaby ona. Dodawała mu energii i leczyła go, żeby mógł ją pokonać.

      Nic w moich shotach nie jest przypadkowe ;D

      Próbuję wam zadośćuczynić ten ostatni przestój^^ Musiałam uporządkować to jak chce poprowadzić dalszą akcję i poczytałam ostatnie rozdziały i powiem szczerzę, że strasznie tęsknie za Kakashim :(

      Usuń
    2. Aaaaa... No to tak! Nie wiem czemu, ale ten tatuaż to ja pomyliłam z tym zwykłym przynależności do ANBU i temu mi to nie stykło. Ok to teraz wszystko jasne, dzięki za wyjaśnienie ;) A co do Kakashiego, no brakuje go trochę w akcji, za długo leży nieprzytomny! Ale brakuje mi go też w Boruto... Zszedł z głównego planu, chociaż tyle, że pojawia się sporadycznie, ale tak mało... ;(

      Usuń
    3. Po to tu jestem ;)

      Na pocieszenie dodam że niedługo wróci ^^
      W Boruto.. Mało co mi się podoba szczerze powiem.. A wątek Kakashiego to jakaś porażka. Jak go zobaczyłam z byłą Mizukage (którą postarzeli chyba o 40 lat) jak obiera te pomarańczke jak taki stary pryk to doszlam do wniosku że mogli go już uśmiercić.. Lepszy martwy Kakashi niż niedołężny i zasiedziany xD

      Usuń

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.