Podglądacze

piątek, 28 grudnia 2018

One shot świąteczny - Okazja czyni złodzieja

Dobra dobra wiem! Miało być na święta.. Ale kurde zżarło mnie tak, że serio nie dałam rady.. W Wigilię gonitwa, w Boże Narodzenie dniówka, potem nocka.. Mam nadzieję, ze mi wybaczycie i porwę Was jeszcze na chwilkę do magicznej atmosfery świąt ;) 

P.s. Kolejny rozdział "Podwójnego" już dodany! Zerknijcie w zakładkę po prawej i nie zapomnijcie skomentować tak samo shota jak i rozdziału- bardzo lubię Wasze komentarze ;) 


Stos ubrań leżących na łóżku piętrzył się z minuty na minutę. Czarny zbyt żałobny.. Szary zbyt oficjalny.. Cholera. Tą garsonkę powinna dawno wywalić! Może granatowy żakiet, biała koszula i elegancka czarna spódnica? Młoda kobieta o niesamowicie różowych długich włosach przejrzała się w lustrze i skrzywiła niemiłosiernie. W tym zestawie wyglądała o 20 lat starszą! Tak mogła chodzić na zebrania zarządu szpitala ale nie na przyjęcie wigilijne do biura hokage. Starszyzna rządząca Szpitalem Wielospecjalistycznym Konohagakure była wyjątkowo niezadowolona, że 25 latka obejmuje ordynatorostwo na tak ważnym oddziale jakim jest pediatria, dlatego też na co dzień starała dodać sobie lat. I niestety fakt, że przeważnie starała się postarzać ubraniami obecnie sprawił, że miała spory problem z wybraniem czegokolwiek. I kiedy była już w takim stanie psychicznym, że miała zamiar ubrać pierwsze co jej wpadnie w ręce nawet jeśli to będzie piżama, dostrzegła coś czerwonego na dnie swojej szafy. Sięgnęła i z niedowierzaniem wyciągnęła czerwoną sukienkę, którą kupiła kiedyś w przypływie euforii po czym wrzuciła ją do szafy uznając, że i tak nigdzie w niej nie wyjdzie. Zielone oczy zaświeciły się z radości. Będzie pasować idealnie!

Godzinę później stanęła przed lustrem i zmierzyła się krytycznym spojrzeniem. Delikatny świetlisty makijaż podkreślający jej młodzieńczą urodę, włosy spięte w kok dwoma pałeczkami i wściekle czerwona dopasowana jak diabli kiecka podkreślająca jej kobiece kształty. Subtelne wiszące kolczyki połyskiwały nieśmiało spod różowych kosmyków puszczonych swobodnie wokół twarzy. Spojrzała w zamyśleniu na dekolt w kształcie serca i stwierdziła, że wypadałoby założyć jakiś łańcuszek, jednak zerkając bezwiednie na zegarek zaklęła pod nosem. Czy dobiegnie w tych szpilkach gdziekolwiek w 5 minut? Złapała biały płaszcz i owijając się szalikiem wyszła z mieszkania. Światła ulicznych latarni ukazywały fantastyczny taniec białych płatków śniegu pojawiających się w zasięgu pomarańczowej łuny. Czy przy takiej aurze można się gdziekolwiek spieszyć? Kochała tą porę roku. Wydmuchała kłęb dymu i ruszyła powoli w kierunku wielkiego czerwonego budynku górującego nad wioską delektując się świąteczną atmosferą.

Dźwięki docierały do niej zanim jeszcze zobaczyła główną siedzibę głowy wioski. Dopiero teraz poczuła lekki stres. Tam będzie hokage. Nie wiedziała czemu ta myśl uderzyła jej do głowy. Przecież to oczywiste że tam będzie hokage! To przecież jego przyjęcie wigilijne. Głupia. Od jakiegoś czasu czuła się onieśmielona w obecności tego człowieka. Znała go większość swojego życia ale od czasu kiedy został głową wioski stał się kimś ważniejszym niż tylko były sensei. Była mu niezmiernie wdzięczna za to ile wysiłku wkładał w rozbudowę szpitala oraz to jak osobiście doglądał oddziału pediatrii. Tuż przed świętami przyszedł nawet i przebierając się za świętego mikołaja rozdawał prezenty. To było tak urocze i miłe, że pani ordynator nie mogła powstrzymać łez wzruszenia.
Jednak wbrew pozorom najbardziej przyjemne zdawało się to jak traktował. ją. Nie uważał jej za małolatę, która nie powinna piastować stanowiska ordynatora (czyli tak jak niemal wszyscy pozostali pracownicy szpitala). Traktował ją jak kogoś godnego zaufania. Kogoś komu ufa w stu procentach. I przede wszystkim traktował ją jak kobietę a nie dziewczynkę, którą kiedyś musiał się opiekować. Za to była mu chyba najbardziej wdzięczna.

Wzięła głęboki wdech i przekroczyła próg budynku przybierając dobrze już wystudiowaną pozę pewnej siebie kobiety sukcesu. To bardzo pomagało zamaskować jak bardzo niepewna siebie była. Skierowała się wprost do biura hokage i wieszając płaszcz rozglądnęła się szukając kogoś znajomego. Ludzi było mnóstwo. Od razu zauważyła grupkę lekarek z oddziału urazowego ale wiedziała, że owe panie bardzo jej nie lubią. Zaraz za nimi stali członkowie zarządu szpitala liczący sobie chyba po 150 lat. Ci również zerknęli na nią z dezaprobatą. Złapała poncz i zaczęła się przechadzać coraz bardziej żałując przyjścia. Rozglądnęła się po gabinecie i musiała przyznać, że ktoś bardzo się napracował. Dekoracje były cudowne. Girlandy porozwieszane po całym gabinecie, tu i ówdzie porozstawiane choinki oraz sztuczny śnieg a także zapach pomarańczy i piernika sprawiły, że to miejsce nabrało prawdziwego świątecznego uroku.

- Jak się bawisz?

Tuż za nią pojawił się niemal znikąd gospodarz przyjęcia. Zmierzyła go od stóp do głów czując ciepło rozpływające się po ciele. Pewnie jest teraz tak czerwona jak gwiazda betlejemska stojąca obok na parapecie. Ten człowiek chyba nie zdawał sobie sprawy z tego jak zabójczo wygląda w garniturze.

- Dziękuję, znakomicie - była dumna z tego jak autentycznie to zabrzmiało. Praca wymogła na niej naukę umiejętnego posługiwania się pół-prawdami.

Znała go na tyle długo, że widziała delikatny uśmiech rysujący się pod maską. Znał ją za dobrze żeby się nabrać.

- Może zatańczymy?

Jeśli wcześniej nie była czerwona to teraz była już na pewno.

- Z przyjemnością - głos jej nawet nie drgnął choć gardło miała ściśnięte z emocji.

W tle leciała jakaś bardzo przyjemna świąteczna piosenka a kilka par snuło się na środku pokoju w takt wesołej melodii. Szarowłosy jounin, a obecny hokage ujął delikatnie jej dłoń i zaprowadził na środek parkietu. Miała wrażenie, że lekarki z urazówki właśnie trafia szlag. Kakashi Hatake był obecnie dość rozchwytywanym mężczyzną.

Wciąż trzymając jej dłoń ujął ją w pasie i przyciągnął delikatnie do siebie poruszając się subtelnie w takt muzyki. Miała nadzieję, że mężczyzna nie czuje przez koszulę jak jej serce urządza sobie szaleńczy bieg. Starała się ze wszystkich sił utrzymać na twarzy chłodny profesjonalizm.

Zmierzył ją krytycznym spojrzeniem i pochylił się szepcząc do jej ucha

- Przestań.

Pozwoliła, swojej twarzy na lekkie zaciekawienie.

- Słucham?

- Przestań udawać. Bądź sobą.

Zaśmiała się ciut za nerwowo i dalej dobrze wystudiowanym tonem próbowała zbyć jego uwagę.

- Przecież jestem sobą Hokage-sama.

- Nie. Nie jesteś. Udajesz siebie ale to nie jesteś Ty.

Prowokował ją a ona niestety lubiła takie zaczepki. Nie wiedziała czy to poncz czy może miało to związek z jego przenikliwym spojrzeniem ale zdjęła maskę "Pani Ordynator" i uśmiechnęła się szczerze po raz pierwszy odkąd przyszła na tą imprezę i ośmieliła się pokazać swoją prawdziwą twarz.

- Czy teraz jestem sobą?

Obrócił ją delikatnie i przyciągnął do siebie. Prowadził zaiste doskonale.

- Mmm.. Teraz to moja Sakura.. Wyglądasz dziś pięknie.

Po jej plecach przeszły ciarki a nogi niemal się ugięły. Czy on właśnie powiedział to co powiedział? "Moja".. Chodziło mu pewnie, że "moja była uczennica Sakura" a jej mózg zamienił się w galaretę i odczytuje wszystko pod siebie. Stanęła jak wryta a on patrzył na nią przenikliwie czekając na jej dalszy krok. Gdyby.. to nic nie znaczyło.. nie patrzył by tak.. Z takim błyskiem.. Napięcie między nimi było namacalne. On stał i całkowicie poważnie patrzył głęboko w jej oczy a ona desperacjo próbowała połączyć z powrotem swój mózg z językiem i coś powiedzieć. Stali tak zamarli w tańcu i kiedy już myślała, że ta cisza ich wykończy z letargu wyrwał ją wesoły krzyk.

- JEMIOŁA!!!

Tuż obok nich zmaterializował się porządnie już wypity Naruto. Jak na komendę oboje poderwali głowy do góry. Faktycznie tańczyli idealnie pod krzakiem jemioły. Naruto najwyraźniej od dłuższego czasu czekał na ten moment.

- Noo.. Kakaaaashi-sensei ja.. hik! chętnie wyyyręszcze sensei!

Pijany Naruto zaczął się bezczelnie do niej dobierać. Normalnie poradziłaby sobie z kretynem ale w towarzystwie Kakashiego i w obliczu tego co się przed chwilą działo straciła kompletnie władzę nad ciałem.

Spojrzała błagalnie na swojego byłego sensei a obecnie (nie ma się co oszukiwać) obiektu jej westchnień i nagle jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki światła w całym gabinecie pogasły. W pierwszej chwili pomyślała, że ktoś ich zaatakował, jednak gdy poczuła, że ktoś ujmuje jej głowę zrozumiała, że to raczej nie przypadek.

Nim zdążyła zarejestrować poczuła ciepłe usta dotykające subtelnie jej warg. Niesamowity prąd przyjemności przebiegł przez jej ciało. Odpowiedziała na pocałunek z całą mocą pogłębiając go i wplatając swoje palce we włosy, które (była tego pewna) znała bardzo dobrze. Pocałunek był namiętny i czuły zarazem. Nigdy nikt jej nie całował z taką pasją, a do jej nie docierało to czego była aktualnie uczestnikiem. Czy to mogła być prawda? Czy naprawdę całowała Jego? Jedno było pewne. Nigdy nikt nie podniecił jej do tego stopnia jednym pocałunkiem.
Skończyło się równie niespodziewanie jak się zaczęło, i gdy już miała z powrotem przyciągnąć do siebie te cudowne usta światło zalało pomieszczenie. W oślepiającym blasku zauważyła jak hokage zakłada z powrotem maskę uśmiechając się do niej i pochyla się do nieprzytomnego Naruto.

- Nic mu nie będzie. To tylko alkohol i dobra zabawa! - wyjaśnił gapiom, którzy zaczynali się interesować leżącym na ziemi blondynem. Pewnie by w to uwierzył tak jak oni gdyby nie zauważyła ostatnich iskier raikiri błądzących po palcach szarowłosego.

- Zaniosę go tam gdzie spokojnie dojdzie do siebie - wyjaśnił okolicznym lekarzom zbiegającym się do pomocy. Zerknął wymownie na jemiołę nad jej głową i przechodząc obok szepnął tak, żeby tylko ona usłyszała:

- Okazja czyni złodzieja

Puścił jej oko i zniknął niosąc nieprzytomnego blondyna. Stała tam niepewna tego co właśnie się stało. Musiała wyglądać dość osobliwie stojąc jak ryta z wybałuszonymi oczami i półotwartymi opuchniętymi ustami. Miała ochotę zemdleć, uciec, roześmiać się i jeszcze raz zemdleć. Nim się zorientowała zaczęła się śmiać. Chyba właśnie została okradziona, jednak wcale nie czuła się z tego powodu źle. Wręcz przeciwnie. Dawno nie była tak szczęśliwa w święta.



Nie znalazłam obrazka, który by obrazował naszą historię ale mikołajkowi bohaterowie wpisują się w klimat? ;) 





3 komentarze:

  1. Jakie to było urocze...mmm super, aj ten Kakashi tak podstępnie podejść Sakure :) Pomysł bardzo fajny czekam na więcej.
    Pozdro i weny
    Poison

    OdpowiedzUsuń
  2. Kakashi na wydaniu ^^ :D Ładnie to tak kraść Panie Hokage? Hihi! Suuuuper! I coś wesołego i się dobrze kończy ;D Normalnie Cię ostatnio nie poznaję! To już 4 notka z happy endem! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie napisałam tego shota i tak sobie myśle.. kurde za sielankowo się zrobiło ostatnio ;D

      Usuń

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.