Podglądacze

wtorek, 20 lutego 2018

Rozdział VI Spanie? To tutaj!

Im bliżej miasta byli tym więcej bodźców docierało do ich wygłuszonych przez las zmysłów. Wspaniałe kolory lampionów, zapach orientalnych smakołyków i wszechobecna muzyka przebijająca się przez gwar turystów niemal oszałamiały po dwóch dniach spędzonych w cichym spokojnym lesie. Sakura wcale nie musiała udawać ekscytacji. Po kilku miesiącach spędzonych w murach szpitala lub na poważnych misjach ze swoim oddziałem z dala od takich miejsc czuła prawdziwą euforię. Jak małe dziecko biegała od stoiska do stoiska pokazując swojemu towarzyszowi co rusz to nowe egzotyczne znaleziska. Szarowłosy zaśmiewał się w głos z jej reakcji, co tylko utwierdzało ją w tym że był pewien, że to część jej gry. Stoicki Hatake zniknął wraz z przekroczeniem bramy Tokigamy a w jego miejsce pojawił się energiczny, głośny, gapowaty Kakuro. Cieszyła się, ze odczytuje jej zachowanie jako grę. Nie chciałaby żeby miał swoją byłą uczennicę za dziecko którym już dawno nie była. Wiedziała, że dla bezpieczeństwa zadania muszą grać ale nie była pewna czy podoba jej się taki odmieniony Kakashi. Gdy zagłębili się w miasto znaleźli w samym centrum przytulną knajpkę i usiedli żeby zjeść coś porządnego. Ciepło bijące od kuchni i spokojna muzyka studziły rozbudzone na nowo zmysły pozwalając myśleć trzeźwo. Starała się zapamiętać jak najwięcej szczegółów z drogi jaką przebyli i w razie kłopotów znaleźć szybko drogę ucieczki z wioski. Nie wszyscy mieszkańcy kraju błyskawic porzucili swoje dawne animozje w stosunku do Konohy. Gdy już stworzyła zarys mapy wioski w głowie skupiła się na swoim byłym sensei. Siedział całkowicie wyluzowany w loży na przeciwko niej i zerkał przez okno na turystów przechadzających się po ulicach Tokigamy. Jedno ramię oparł swobodnie o wezgłowie a nogi skrzyżował w kostkach dając całym sobą do zrozumienia, że jest w pełni zrelaksowany. Ona jednak wiedziała, że przez okno nie patrzy tylko i wyłącznie z nudów a plecak, który niby całkiem przypadkowo ma pod swoją drugą ręką skrywa cały arsenał gotowy do obrony. Szarowłosy jounin emanował siłą, mądrością i opanowaniem. Widząc go takiego pewnego siebie i wyluzowanego zarazem czuła się... bezpiecznie. Uczucie, które od bardzo dawna nie zagościło w jej głowie. Bardzo cieszyła się, że na początku przybrali rolę wujka i siostrzenicy, gdyż ona sama była nowicjuszką w tego typu misjach. Miała nadzieję że jej niezdarność i skołowanie będzie pasowało do młodziutkiej sieroty. Tymczasem podano im gorący ramen i zabrali się za pałaszowanie w tempie ekspresowym. Gdy już pojedli, zgodnie stwierdzili że "zwiedzanie" rozpoczną jutro i narazie jedyne czego poszukają to miejsce do spania. Leniwie wytoczyli się z przyjemnej restauracji i udali się w kierunku hostelu wskazanego im przez kelnerkę. Haruno bardzo cieszyła się na perspektywę odpoczynku. Bolały ją nogi a pełny żołądek i zmęczenie sprawiały, że miała ochotę położyć się w wannie pełnej gorącej wody z winem w ręku, a potem spać przez kolejne dwa dni. Niewielki blok z dużym zachęcającym napisem "Spanie? To tutaj!" Wyłonił się zza rogu. Spojrzeli na siebie i parsknęli śmiechem widząc nazwę hostelu po czym weszli ochoczo do rejestracji. Za wysokim blatem siedział na oko 20 letni chłopak. Uśmiechnął się na przywitanie i wykrzyknął nazwę hostelu z zaskakującym entuzjazmem. Ona jednak niemal stanęła w miejscu gdy zobaczyła jego twarz. Wypisz wymaluj Sasuke. Czarne półdługie włosy, onyksowe oczy i blada cera sprawiały, że miała wrażenie jakby patrzyła na swojego ukochanego. Serce zabiło jej mocniej jednak nie tyle z tęsknoty co ze strachu. Strachu?
- Ohayo! Ja i moja siostrzenica przybyliśmy tu znaleźć miejsce do odpoczynku! Czy miałbyś dla nas może dwa pokoje obok siebie?
Kakashi trajkotał jak zawzięty a ona próbowała dojść do siebie. Wymamrotała przywitanie i lustrowała wzrokiem chłopaka. On również zerkał na nią stanowczo zbyt nachalnie. Przebywała jednak z młodym Uchichą na tyle długo, że dostrzegała coraz więcej różnic między nim a chłopakiem o imieniu Takashi. Ulga była tak wielka, że aż zaśmiała się ze swojej głupoty i wdała się ochoczo w rozmowę jej "wujka" i recepcjonisty o urokach Tokigamy. Zadowolony chłopak zaprowadził ich na najwyższe piętro gdzie wskazał im dwa sąsiednie pokoje na samym końcu korytarza. Widać było że chciał jeszcze uciąć z nią pogawędkę ale zmyślnie spławiła go i schowała się w pokoju. Zamykając cicho drzwi oparła się o framugę i wypuściła powietrze. Ta misja wcale nie będzie taka prosta. Rzuciła plecak na łóżko i udała się prosto do łazienki porywając po drodze butelkę wina, którą kupiła po kryjomu na jednym ze straganików znajdujących się przy wejściu do miasta.
Po długiej, gorącej, wspaniale relaksującej kąpieli i trzech kieliszkach znakomitego trunku wyszła z łazienki w puchatym szlafroku i zdecydowanie lepszym nastroju. Rozczesywała leniwie włosy gdy usłyszała pukanie do drzwi i dobrze znany głos.
-Sakushi? Mogę wejść? Musimy obmyślić jutrzejszy plan zwiedzania!
Niby szeptał ale mówił na tyle głośno, żeby było dobrze słychać po co wchodzi do pokoju młodej dziewczyny o tej porze.
-Jasne kochany wujaszku! Wejdź! - trzy lampki ośmieliły ją chyba ciut za bardzo
Drzwi otworzyły się i pojawił się w ich Kakashi niosąc mapę miasta i dango kupione zapewne w restauracji znajdującej się na dole. Uśmiechnęła się zachęcająco i poklepała miejsce na łóżku obok siebie dając znać Hatake żeby usiadł. Była tak rozluźniona że nawet fakt iż była w samym szlafroku nie przeszkadzał jej aż tak bardzo. Szarowłosy usiadł po drugiej stronie łóżka i rozłożywszy mapę rozpoczął omawianie strategii podczas gdy ona ochoczo pałaszowała smakołyki. Mieli na poszukiwania nie więcej niż 2 dni w każdym mieście.  Plan poszukiwań opierał się na wykorzystaniu psów jounina do pochwycenia tropu Tsunade oraz subtelnym wypytywaniu w miejscach możliwego pobytu byłej gondaime. W oparciu o mapę kraju błyskawic wyznaczyli trasę ich podróży i wstępnie kilka następnych przydomków i przebrań. Wymienili się uwagami dotyczącymi strategii i swoich ról. Wsłuchiwała się w niego uważnie rozluźniona a jej oczy powoli zaczynały przymykać się stanowczo za długo. Jounin przerwał w pół słowa i zaśmiał się widząc poziom zmęczenia młodej kobiety.
-Widzę, że więcej już nie dam rady w ciebie wmusić. Może idźmy już spać a jutro wieczór dogramy resztę hmm?
- Wybacz sensei.. Jestem taaaka śpiąca - na potwierdzenie jej słów ziewnęła potężnie rozbawiając szarowłosego.
Pozbierali notatki i pożegnali się po czym Hatake wyszedł przykazując by zamknęła drzwi na klucz. Kunoichi zachichotała kładąc się do łóżka i gasząc lampkę uderzyła ją myśl, że bardzo chciałaby mieć takiego wujka.
Następnego dnia obudziła się rozluźniona i wypoczęta. Słońce za oknem wzeszło już dostatecznie wysoko więc szybko wyskoczyła z łóżka i pobiegła do łazienki żeby się ogarnąć. Zapowiadało się dzisiaj na deszcz więc ubrała najzwyklejsze jeansy, obszerną bluzę w czarno-czerwoną kratkę, przyszykowała czerwone trampki a włosy związała w kucyk. Delikatny makijaż podkreślił jej dziewczęce rysy a paznokcie pomalowane na różne kolory dopełniały wyglądu nastolatki. Gdy już zbierała się do wyjścia usłyszała pukanie do drzwi. Otworzyła je entuzjastycznie by nie zastać za nimi nikogo. Zrobiła krok w przód i aż krzyknęła z nieoczekiwanego bólu. Skacząc na jednej nodze zobaczyła, że to co ją ukłuło było piękną dużą czerwoną różą leżącą na progu jej pokoju. Co jest grane? Schyliła się i uniosła kwiat wąchając jego cudowny zapach. Nie wiedzieć czemu pomyślała, że to Kakashi zostawił jej taki upominek. Myśl ta wstrząsnęła nią tak bardzo, że aż zastygła w trakcie zamykania za sobą drzwi. Hatake? Jounin wioski Liścia, potęga ANBU i jeden z najsilniejszych ninja w historii miałby dać jej różę? Głupia! Nie było powodów dla których mogłaby dostać od niego taki prezent. Wbrew sobie poczuła się mile połechtana. Któż inny mógłby jej sprawić taki prezent? Wstawiła kwiat do wazonu i ponownie usłyszała pukanie do drzwi.
-Sakushi? No ileż można się stroić dziecko drogie!
Zaśmiała się i podbiegła do drzwi chwytając po drodze plecak. Otworzyła drzwi i niemal wpadła na jounina stojącego bardzo blisko wejścia do jej pokoju. Nie wyglądał ani na zażenowanego, ani zawstydzonego ani tym bardziej nie dawał po sobie znać, że przed chwilą dał jej różę. Ona sama uznała, że również nie będzie poruszać tego tematu. Musieli skupić się na zadaniu a zastanawiać się nad tym będzie później. Zeszli na dół trajkotając o atrakcjach czekających ich dzisiejszego dnia. Po drodze minęli siedzącego za recepcją Takashiego, który życzył im miłego dnia i znów próbował zagadać Sakurę jednak ta pomachała mu na pożegnanie pokazując, że się spieszy.
Przez cały dzień chodzili po Tokigamie pozornie zwiedzając. Zaraz po wyjściu z hostelu w najbliższym zaułku Kakashi przywołał swój oddział tropicieli i dając im do powąchania kimono gondaime nakazał łapać każdy trop. Do czasu aż psy czegoś nie znajdą oni sami krążyli po restauracyjkach i okolicznych salonach gier podpytując delikatnie o gości, którzy kiedyś odwiedzili te miejsca. Nikt jednak słowem nie zająknął się o Tsunade, nie wisiała także nigdzie jej podobizna z napisem "Ścigana za długi" co często zdarzało jej się w przeszłości. Sakura nie mogła odmówić uroku Tokigamie. Mimo iż było to typowo miasteczko handlowo-rozrywkowe nie brakowało w nim miejsc historycznych oraz takich, które po prostu zachwycały swym urokiem. Przez większość dnia zajmowali się sumiennie swoim zadaniem i nawet nie zauważyli kiedy słońce zaczęło chylić się ku zachodowi. Na zakończenie "zwiedzania" postanowili odwiedzić wspaniały park znajdujący się na obrzeżach miasta i porozkoszować się chwilą wytchnienia spacerując pomiędzy potężnymi drzewami. Czas spędzany z Hatake nie dłużył się, nie był uciążliwy ani też niezręczny. Po prostu byli parą przyjaciół, którzy dobrze czuli się w swoim towarzystwie. Rozłożyli się na trawie w cieniu pobliskiej wiśni i obserwowali taniec słońca pomiędzy przekwitającymi różowo-białymi kwiatami.
-Dlaczego zdecydowałeś się uczyć akurat nas sensei?
Zapytała cichutko różowowłosa moszcząc się na posłaniu z liści. Spod półprzymkniętych powiek zobaczyła, że jounin unosi się na łokciu i skanuje spojrzeniem okolicę. Szła o zakład, że jego sharingan właśnie wyłapuje ewentualnych podsłuchiwaczy.
- Dlaczego?  - westchnął kładąc się z powrotem.
- Byliście trójką dzieciaków, które przypominały mi moją własną drużynę. Dlatego też na początku nie chciałem was uczyć. - Zaskoczona uniosła się na łokciach obserwując twarz swojego byłego sensei.
- Jednak test, który pozornie oblaliście zaważył na mojej decyzji. Byłem pewny, że nigdy nie nauczycie się współpracować. W tamtej chwili w ogóle nawet nie przeszło wam to przez głowę! - Zaśmiał się i zerknął na Sakurę jedynym widocznym okiem. Musiała przyznać że widok Kakashiego leżącego wśród opadłych płatków wiśni wydał się jej.. ciekawy?
- Ale zrozumieliście że w jedności jest siła. Podzieliliście się posiłkiem aby wspólnie stawić czoła wyzwaniu. I to było coś na co wy wpadliście od razu a mojej drużynie zajęło lata. I to właśnie przeze mnie.. - zwiesił głos i przymknął oko wracając najwidoczniej do nieprzyjemnej przyszłości.
- To Sasuke. - szepnęła cicho, leżąc przed chwilę bez słowa.
Usłyszała szelest co mogło oznaczać, że jounin zerka w jej stronę.
- To on pierwszy na to wpadł. Ja poszłam po prostu za jego przykładem. Nie wpadłabym na to bez niego. - posmutniała niechcący przywracając wspomnienia.
Cisza zawisła między nimi. Jakby odwzorowując stan ich uczuć słońce schowało się za chmury, kończąc pokaz iluminacji w koronach wiosennych drzew. Otuliła ich szaruga.
-Tęsknisz za nim.
Nie było to pytanie. Raczej smutne stwierdzenie faktu.
-Oczywiście. Nikt nie wie co się z nim stało i gdzie się podział. Myślałam... że.. coś jest między nami.
Nie wiedziała dlaczego tak bardzo otwiera się przed swoim byłym sensei. Może to z faktu, że on sam również przeżył wiele trudnych chwil? A może dlatego że znał sytuację jaka była między nią a Sasuke zanim ten zniknął? Czuła po prostu ulgę mogąc komuś powiedzieć słowa, które męczyły ją tak długi czas.
- Sasuke się pogubił. Owładnęła nim żądza zemsty. Próbowałem zawrócić go z tej drogi jednak to pragnienie jest silniejsze niż ja, Ty czy nawet on sam. Myślę, że nie wszystko stracone. Bądź cierpliwa. Jeśli.. naprawdę coś między wami się zrodziło, byle rozłąka tego nie przekreśli.
Obróciła twarz w jego stronę i jej zaszklone pełne łez spojrzenie spotkało się z jego kojącym wzrokiem. Święcie wierzył w to co mówił. Jego słowa były jak miód na jej duszę. Poczuła na twarzy krople, jednak nie były to jej łzy. Wokół nich rozległ się nagle daleki grzmot a coraz więcej kropli lądowało na jej twarzy zwiastując zapowiedzianą ulewę. Zerwali się oboje i ruszyli biegiem w kierunku hostelu jednak nim wybiegli z parku rozpadało się na dobre. Śmiejąc się w głos przemierzali uliczki Tokigamy i próbując przemykać pod daszkami straganów mieli nadzieję zmoknąć jak najmniej. Koniec końców wpadając do recepcji byli mokrzy od stóp do głów i do ostatniej nitki w ich ubraniach. Śmiali się głośno ze swojego wyglądu nie zauważając nawet recepcjonisty Takashiego, który znów próbował zagadać dziewczynę. Doszli w końcu na ostatnie piętro i stali przez chwilę pomiędzy jednym pokojem a drugim. Śmiech ucichł na rzecz odgłosu kapania wody na posadzkę z ich kompletnie przemoczonych ubrań. Dziewczyna jawnie trzęsła się z zimna ale szkoda jej było rozstawać się ze swoim sensei. Miała nadzieję jeszcze porozmawiać, jednak wiedziała, że jutro kończą misję w tym mieście i muszą się już skupić na kolejnej podróży.
- Od razu wskocz do gorącej kąpieli bo złapiesz jakieś choróbsko Sakushi a wiesz doskonale jaki marny ze mnie medyk. - zaśmiał się szarowłosy chwytając się za głowę i przeczesując mokre włosy. Jego koszula nagle zaczęła się jej wydawać stanowczo nieprzyzwoicie oblepiona wokół ciała jounina.
- Oczywiście wujku, Ty również, bo nie mamy zbyt wielu pieniędzy na leki! - zaśmiała się wiedząc że na dnie ich plecaków jest aktualnie mała fortuna.
- Dobrej nocy Sakushi - odwrócił się na pięcie i już otwierał drzwi do swojego pokoju gdy dobiegło go ciche "Dziękuję za dzisiaj...". Gdy się odwrócił drzwi już się zamykały.
Takiej ulgi nie czuła już dawno. Misja z Kakashim może i nie była najprostsza ale podejrzewała, że może być całkiem przyjemna. Tak jak przykazał jej "wujek" udała się prosto do łazienki i weszła powoli do gorącej wody rozkoszując się chwilą relaksu.
Zbliżała się północ kiedy usłyszała pukanie do drzwi. Odkrzyknęła, że już idzie i wyskoczyła z łazienki gdzie właśnie doprowadzała się do porządku po zdecydowanie zbyt długiej kąpieli. Nie zdążyła jednak otworzyć drzwi, gdyż otwarły się gwałtownie uderzając ją prosto w nos. Odskoczyła zaskoczona by zerknąć przez łzy na osobnika wchodzącego do pokoju.
-Takashi? Co ty tu robisz?
Młody chłopak zmieszał się trochę na jej widok po czym zmierzył spojrzeniem jej ciało obleczone jedynie w ręcznik i w jego oczach Sakura zobaczyła coś co bardzo jej się nie spodobało.
- Sakushi.. Chciałem spytać jak się miewasz?
- Bardzo dobrze Takashi.. Ale myślę, że powinniśmy się umówić na pogawędkę o bardziej przyzwoitej godzinie nie sądzisz? Nie wiem czym sobie zasłużyła na tak późną wizytę ale muszę cię już pożegnać.
Skierowała się ku drzwiom jednak przez załzawione oczy nie zauważyła gwałtownego ruchu czarnowłosego recepcjonisty. Nim się zorientowała pochwycił ją w pasie a ręce wykręcił do tyłu przygważdżając do ściany.
- Czym zasłużyłaś? A tym, że całe dwa dni nie zwróciłaś na mnie należytej uwagi. - Syknął jej do ucha zasłaniając jedną ręką usta.
- Nawet nie podziękowałaś za różę niewdzięcznico! A kto inny mógłby Ci coś takiego podarować?! - Warknął chłopak, szarpiąc się z nią pozostawiając na jej ciele siniaki.
- Piśnij tylko a pożałujesz szmato. Takashi zawsze bierze to czego chce.
Poczuła na szyi zimną stal i wiedziała, że nie jest dobrze. Była w samym ręczniku, nie miała przy sobie nawet zwykłego skalpela a dłonie wykręcone były w tak bolesny sposób, że nie sposób było się bronić. Oprócz tego wszystkiego była po prostu.. przerażona. Miała kompletną pustkę w głowie. Błagała w myślach Kakashiego aby się zjawił, jednak wiedziała że są na to marne szanse. Recepcjonista rzucił nią o podłogę. Na jej nieszczęście upadając uderzyła głową o kant szafki. Nim straciła przytomność przez gwiazdki, które jej się ukazały zobaczyła stojącego nad nią chłopaka sięgającego do paska od spodni. Było źle...


1 komentarz:

  1. Wiedziałam, że ta róża jest od niego, po prostu to czułam. Co za dupek z manią wielkości.

    Btw też lubię tą grafikę ❤

    OdpowiedzUsuń

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.