Podglądacze

środa, 21 lutego 2018

Rozdział XI Miseczka sake

Jak widać, nadałam opowiadaniu stosowną nazwę;] "Podwójny szpieg" nie będzie długi, jednak zapewniam, że pełen zwrotów akcji i zaskakujących powiązań. Jeżeli ktokolwiek pojawi się tu i przeczyta - proszę aby pozostawił po sobie ślad. Wiele dla mnie znaczy zdanie czytającego, bo w tedy wiem co poprawić i w jakim kierunku dobrze iść 🙂💗

Jedli w ciszy obserwując płomienie ogniska wykonujące szalony taniec wokół drew podrzucanych na pożarcie ogniu. Gorące jęzory obejmowały nowe gałęzie przypominając jouninowi wszystkie ogniska spędzone niegdyś ze swoją drużyną. Miał prawie tyle lat co Sakura gdy Obito odszedł. Pamiętał ten ból i niedowierzanie gdy Uchiha oznajmił im, że odchodzi z wioski by zdobyć prawdziwą potęgę. I pamiętał okoliczności jego odejścia oraz jego powód. Nie wiedział tylko dlaczego teraz poczuł się tak samo źle. Słowa kunoichi zawisły w powietrzu a on nie wiedząc co odpowiedzieć skupił się na swoim talerzu. Dlaczego nie wiedział, że dwoje jego uczniów się zaręczyło? Obserwował od początku rozwój tej miłości i czuł się niemal za nią odpowiedzialny. Od momentu ich pierwszego drużynowego testu gdy wykorzystał uczucia Sakury przeciwko niej, aż po ostatnią Wielką Wojnę gdy Sasuke triumfalnie powrócił, mógł obserwować rozwój uczucia dziewczyny. I widział również to, że chłopak kompletnie nie zwracał na nią uwagi. Od zawsze ignorował to z jakim poświęceniem go broniła i chroniła. Był zimny, nieczuły i kompletnie obojętny. Jak zatem doszło do zaręczyn? Owszem, zanim Sasuke zniknął spędzali ze sobą znacznie więcej czasu i postronny obserwator mógłby uznać, że młody Uchiha się zmienił. Lecz on - jego sensei - widział więcej. Wiedział, że choć zachowuje się inaczej to wewnątrz wciąż pozostał taki sam. Jakby śmierć brata i odkupienie win niewiele mogły w nim zmienić. Dlatego też odczuwał złość. Sakura całe życie podporządkowała Sasuke podczas gdy on.. miał ją po prostu gdzieś. I choć ciężko mu się było do tego przyznać to do głębi czuł, że jego były uczeń nie zasługuje na tak wspaniałą osobę jaką jest różowowłosa. Jednak to byli jego uczniowie i przede wszystkim powinien czuć radość i wspierać ich w szczęściu, podczas gdy jedyne co czuł do zaistniałej sytuacji to niechęć. I był niesamowicie zły na siebie za podobne odczucia. Prychnął uświadamiając sobie déjà vu, którego był świadkiem. Podobne odczucia miał Obito w stosunku do niego i Rin. I koniec końców miał rację. 
Zerknął przelotnie na uśmiechniętą Haruno uświadamiając sobie, że zapatrzył się w ogień. Przez chwilę świat przysłaniała mu pomarańczowa mgiełka - efekt zbyt długiego obserwowania tańca ognia z drewnem. Gdy wzrok przyzwyczaił się do ciemności obok siebie zobaczył karafkę z sake oraz dwie miseczki do picia - w tym jedną podsuwaną podejrzanie blisko niego.
- Miałbyś coś przeciw wypiciu ze swoją byłą uczennicą paru łyczków sake Kaishi-kun? - spytała przebiegle. Rozejrzał się i gdy był pewny, że poza nielicznym ptactwem są sami, przywołał psy i nakazał im patrolować okolicę. Następnie skinął głową i przyjął swoją miseczkę bez słowa obserwując dziewczynę.
- Za naszą misję. Abyśmy jak najszybciej znaleźli Tsunade - tymczasowa blondynka wzniosła swoją miseczkę i stuknęła w naczynie jounina
- Za nas. Abyśmy oboje bezpiecznie powrócili do wioski - mruknął tymczasowy brunet i łyknął niepostrzeżenie swoje sake.
W milczeniu wnosili kolejne toasty unosząc miseczki w swoją stronę i szybko pijąc zawartość. Nastrój kunoichi wyraźnie się poprawiał podczas gdy jounin coraz bardziej pochmurniał. Musiała to zauważyć.
- O czym myślisz sensei? - spytała przyglądając mu się uważnie.
Na prawdę nie chciał wgłębiać się w myśli, które niechciane zaatakowały jego umysł. Szok wywołany niespodziewaną informacją o narzeczonym przywołał serię wspomnień z okresu kiedy był najszczęśliwszym człowiekiem na świecie.. który upadł na samo dno.
- O czym myślę? - zwiesił na chwilę głos zastanawiając się jak ubrać to bezpiecznie w słowa.
- O swojej byłej drużynie - odparł wymijająco, łyknął zawartość kieliszka i lekko się przy tym krzywiąc. Wypili jeszcze kilka miseczek milcząc po czym jounin układając się bokiem do ogniska i pół - kładąc się na swoim plecaku zwrócił twarz ku gwiazdom jednocześnie nasłuchując odgłosów lasu. Usłyszał szelest i patrząc w bok zobaczył tuż obok siebie zaciekawioną twarzyczkę młodej  dziewczyny zerkającą na niego wielkimi brązowymi oczami. Przemknęło mu przez głowę, że woli jednak gdy są zielone o niesamowitej głębokiej i czystej barwie zieleni. Teraz za bardzo przypominała Rin. Jego Rin... Zaczynało mu lekko szumieć w głowie.
- Opowiedz mi o nich sensei. Proszę. Tak mało wiem o Twojej przeszłości podczas gdy Ty wiesz o mnie tak wiele. Nie uważasz że to trochę nie fair?
Prychnął widząc jak próbuje go uprosić na minę zbitego psiaka. Przeważnie takie rzeczy na niego nie działają, jednak alkohol i jego ogólny ponury nastrój sprawiły, że usta same zaczęły się poruszać.
- Wszystko zaczęło się w akademii. Tam poznałem większość moich obecnych przyjaciół choć w tedy nie byłem specjalnie towarzyski. Od zawsze byłem obiektem zainteresowania. Znacząco wybiegałem poza swój wiek jeśli chodzi o zdolności do sztuk ninja a to sprawiało, że chcąc nie chcąc byłem w centrum uwagi. Ukończyłem szkołę mając 5 lat co było jak wiesz dość sporym fenomenem. Nim się obejrzałem, zdobyłem rangę chuunina. I wszystko szło wspaniale dopóki.. nie wydarzyło się coś co zmieniło całe moje życie. Mój ojciec.. - zwiesił głos odwracając głowę. Wiedział, że Haruno zna tą historię. A nawet jeśli nie znała, nie był jeszcze tak pijany żeby odważyć się ruszyć ten temat. Łyknął kolejny kieliszek, westchnął i kontynuował
- Zamknąłem się w sobie nie dopuszczając nikogo. Całą swoją energię wykorzystywałem na doskonalenie się w sztuce ninja. To było jedyne zajęcie które dawało mi ukojenie. Outsider pracujący na swoją doskonałość raczej nie był zainteresowany spouchwalaniem się z innymi. Jedyne czego pragnąłem to bycie najlepszym i takim się stałem. Nikt i nic nie było mi w tamtym czasie potrzebne. I w tedy trafiłem do drużyny Minato. Odpowiadał mi mój mistrz. Widziałem w nim geniusza, który może poprowadzić mnie na mojej drodze ninja. Istniał tylko jeden problem, a był nim Obito Uchicha. - zaśmiał się gorzko i zerknął na zaciekawioną twarzyczkę kunoichi siedzącej obok. Słuchała go niemal z nabożnym zainteresowanie. Nalała mu bez słowa sake i zbliżyła się bardziej skupiona by dosłyszeć słowa jounina, który mówił głosem graniczącym z szeptem przywołując echa przeszłości.
- Nienawidziliśmy się. Ja perfekcjonista - on lekkoduch. Niepoprawnie marzący o zostaniu Hokage, podczas gdy jego umiejętności przyprawiały mnie o śmiech a jego emocjonalne podejście do wykonywania misji o wściekłość. Kłóciliśmy się przy każdej okazji, zawalając wszelkie zadania drużynowe. Dlatego wolałem działać sam. Gdyby to ode mnie zależało odszedłbym z drużyny lub wykopał jego, jednak było coś co trzymało nas razem. A raczej ktoś. Rin. Rin Nohara. - znów zwiesił głos a jego miseczka znów się napełniła. Dziewczyna jakby wyczuwała, że alkohol jest mu potrzebny żeby w ogóle poruszyć ten temat. Opróżnili już dwie butelki a jego blokady zaczynały słabnąć.
- Była.. była rdzeniem naszej drużyny. Tym co spaja nawet zagorzałych wrogów. I tak było z nami. Zawsze nas godziła. Potrafiła zespolić nas jak nikt inny. Nie sądziłem, że może być na świecie ktoś kto uchyli drzwi które dawno zatrzasnąłem przed innymi. To ona sprawiła, że w mojej ścieżce do doskonałości uwzględniłem dobro moich towarzyszy. Nie sądziłem, że cokolwiek może zmienić moją drogę ninja, jednak jej się to udało. Byliśmy wszyscy jak rodzina i to ona dbała o naszą więź. Dzięki niej po misji w której straciłem oko doszliśmy tak szybko do siebie, a nasza przyjaźń zacieśniła się jeszcze mocniej. Obito zwierzył mi się kiedyś, że to dzięki niej podjął decyzję o oddaniu mi sharingana. Nigdy ponoć nie żałował tej decyzji...
Brunet zamilkł na chwilę i zapatrzył się w gwiazdy. Bardzo nie chciał zgłębiać tego tematu, lecz czuł, że jeśli komuś mógłby powiedzieć o tym co przeżywał to właśnie kobiecie siedzącej obok niego. Kobiecie, która również straciła drużynę i przeżyła równie wiele cierpień co on. Kobiecie która była mu obecnie najbliższa. Kunoichi jakby doskonale rozumiała, że następuje w nim moment przełomowy i stosownie milcząc wyjęła trzecią butelkę i bez słowa nalała do jego pustej miseczki. W kompletnej ciszy przerywanej jedynie ich oddechami wychylił czarkę jeszcze trzy szybkie razy, nim kolejne słowa opowieści wypłynęły z jego ust.
- Zawsze... zawsze wiedziałem, że Obito kocha Rin całym sercem. Tylko ona sama nie widziała jego uczucia, choć dla wszystkich innych było ono jasne jak słońce. Dbała o niego i zdawać by się mogło, że lada chwila zostaną parą. Jednak gdy zostałem jouninem i wstąpiłem do ANBU opuszczając drużynę coś się zmieniło. Rin chciała utrzymać naszą przyjaźń za wszelką cenę. Obito był zajęty własnymi czasochłonnymi treningami w siedzibie Uchiha i spędzał tam większość czasu zatem spotykaliśmy się z Rin tylko we dwoje. I w tedy.. zbliżyliśmy się do siebie.
Urwał gdy przed jego oczami zaczęły pojawiać się migawki z jego tamtejszego życia. Wspólne misje, ogniska, noce we dwoje pod rozgwieżdżonym niebem, codzienne życie, uczucie które zakiełkowało niespodziewanie. Czułość i miłość dziewczyny tak czysta, że jego serce okute w lód zaczynało stopniowo się ocieplać i topnieć. To jak zmienił się pod wpływem kunoichi w otwartego i towarzyskiego chłopaka było przemianą na miarę cudu. Ale Rin tak właśnie działała na swoje otoczenie. Była dla niego jak promyk szczęścia. Napawała go radością i chęcią do życia jakiej nigdy jeszcze nie czuł.
- Obito dowiedział się dość późno o naszym związku. Wrócił ze specjalnego szkolenia Klanu Uchiha w Górach Północnych po prawie pół roku nieobecności, spotkał nas razem i od razu zrozumiał co zaszło. Był tak rozwścieczony, że o mało nie zaatakował mnie na środku wioski. Udało mi się go wyprowadzić poza Konohę, żeby spokojnie porozmawiać ale on pragnął jedynie pojedynku. Wyrzucał z siebie wszystkie obelgi, które przyszły mu do głowy, a zawsze miał bogaty zasób słów - jounin zaśmiał się gorzko do swoich wspomnień i znów łyknął sake.
Pamiętał jak Uchiha wrzeszczał na niego, że zawsze był samolubnym gnojem, egoistycznym i zadufanym w sobie ścierwem, traktował wszystkich z góry i nigdy nie zasługiwał na Rin. Nie mógł nie przyznać sam przed sobą, że przyjaciel miał absolutną rację. Jednak Obito nie wiedział, że Hatake przeszedł przemianę i że na prawdę pokochał Rin.
- Walczyliśmy zaciekle i choć Obito zyskał nowe umiejętności i niewątpliwie podwyższył swój poziom wielokrotnie - pokonałem go. Bardzo źle zniósł porażkę. Na drugi dzień spakował się i odszedł pozostawiając kartkę, w której wymawiał nam swoją przyjaźń, porzucał marzenie o zostaniu hokage i oznajmił, że dołącza do kogoś kto podzieli się z nim swoją potęgą i sprawi, że będzie niezniszczalny. W tedy nie wiedzieliśmy jeszcze że chodzi o Madarę i finalnie co z tego wyjdzie. Dla nas liczył się tylko fakt, że Obito odszedł. I porzucił marzenia, które od zawsze znaczyły dla niego wszystko. Oprócz oficjalnego listu zostawił jeszcze kartkę wyłącznie dla mnie, w której napisał, że byłem jego najlepszym przyjacielem a Rin miłością życia i że zadaliśmy mu cios, którego nic nigdy nie zagoi. Znienawidził mnie lecz kochał ją tak bardzo, że mimo tego co mu zrobiliśmy nakazał mi opiekować się Rin za cenę własnego życia. W tedy zrozumiałem jak wielką miłością ją darzył i jak wielką krzywdę mu zrobiliśmy.
Westchnął pochylając głowę, zamknął oczy i ucisnął nasadę nosa próbując przerwać opowieść nim dotrze do najgorszego zakończenia. Wiedział już jednak, że rozpoczynając tą ponurą historię bez happy endu skazał się na to.
- Staraliśmy się po tym wszystkim przejść do porządku dziennego jednak nic już nie było takie samo. Rin próbowała zdobyć wykształcenie medyczne, jednak zmory przeszłości zbyt mocno się na niej odbiły. Zaczęła wpadać w depresję a ja nic nie mogłem na to poradzić. Nie udało jej się ukończyć szkolenia. Starałem się wypełnić ostatnie życzenie Obito choć nie potrafiłem jej obronić przed samą sobą. Wykonywaliśmy misje, pracowaliśmy na rzecz Konohy, udzielaliśmy się w wiosce jednak na nasze życie padł cień, którego nic nie mogło rozjaśnić. Strata przyjaciela i to z naszej winy. Wszystko skończyło się gdy zostaliśmy wysłani na ściśle tajną misję rangi S. Misję pojmania Isobu z Wioski Ukrytej Mgły.
Blondynka zaczerpnęła gwałtownie powietrza jednak nie skomentowała wyznania jounina nie chcąc mu przerywać. Szarowłosy wziął butelkę i bezceremonialnie pociągnął potężny łyk sake po czym zaciętym wzrokiem dokończył opowieść
- Wszystko szło dobrze. Podążyliśmy do kraju wody i po kilku dniach podróży wdarliśmy się do świątyni w której przetrzymywali Sanbiego. Mieliśmy go już pieczętować gdy niespodziewanie pojawili się Kapłani Trzyogoniastego wraz z ninja Kirigakure. Rozpoczęła się zagorzała walka podczas której straciłem Rin z oczu. Gdy do niej dotarłem była schwytana przez kapłanów którzy odprawiali nad nią swoje rytuały. Jeden z nich odwrócił się i śmiejąc w głos wrzasnął: "Chcieliście Sanbiego? To go wam damy szczury Konohy!". - głos jounina zadrżał a atmosfera w obozowisku zrobiła się nagle przerażająca.
- Krzyczała przeraźliwie a ja nie mogłem nic zrobić. Chroniła ich niesamowicie silna bariera. Robiłem wszystko jednak nie udało mi się przerwać ich barbarzyńskich obrzędów i mogłem jedynie bezradnie patrzeć jak torturują Rin. Gdy skończyli, na jej brzuchu pojawił się znak ogoniastej bestii i już wiedziałem. Została jinchurikim.
Jounin niemal szeptał podczas gdy kunoichi jeszcze nigdy nie słyszała takiego głosu. Głosu człowieka pogrążonego w rozpaczy.
-Kapłani z chwilą przerwania ceremonii padli na ziemię martwi a ona leżała na samym środku wciąż krzycząc. Gdy do niej dobiegłem była na wpół przytomna z bólu.
Pamiętał jak wziął ją w tedy w ramiona i jak szukając wzrokiem odnalazła go. "Kakashi.." wyszeptała. "Nie gniewaj się na mnie..". - Tak jakbym w ogóle mógł ją obwiniać. Najgorsze było jednak to co zobaczył w jej oczach. Ona się poddała. W tamtej chwili mimo wszystkiego co razem przeżyli uderzyła go myśl, że ona się poddała i może jednak popełnił błąd wiążąc się z nią... może faktycznie powinna być z Obito.
- Nim się zorientowałem nawiązała się walka z pozostałymi przy życiu ninja z Wioski Mgły. Rozwścieczony ruszyłem w wir walki kładąc Rin w bezpiecznym jak mi się wydawało miejscu. Walczyłem zaciekle, rozwścieczony tym, jak potoczyła się misja i tym, że nie zdołałem zaopiekować się Rin jak życzyłby sobie tego Obito. Byłem tak skupiony na walce że widziałem wokół siebie jedynie wrogów. I gdy miałem już dobić ostatniego stało się coś... Wykonałem pieczęcie Raikiri, moja ręka zaczęła już opadać.. Wszystko działo się tak błyskawicznie że.. dopiero krew spływająca po mojej ręce uświadomiła mi, że patrzę w szeroko otwarte oczy Rin, która stanęła na drodze mojego Raikiri.
Zduszony okrzyk dobiegł go od strony Haruno, był jednak w swoim świecie pogrążony ponownie w rozpaczy tamtych wydarzeń.
- "Nie gniewaj się na mnie.. Kakashi.." - zdążyła wyszeptać i osunęła się na ziemię z wielką zwęgloną raną na środku klatki piersiowej. Zmarła chwilę później. Dalej nic nie pamiętam aż do powrotu do wioski.
Ucichł a polanę wokół ogniska wypełniła przeraźliwa cisza. Nawet ogień przygasł pozostawiając rozżarzone palenisko. Siedzieli tak w ciszy przerywanej tylko pociąganiem nosa przez Haruno. Kakashi zamarł w miejscu wpatrując się w pustą przestrzeń podczas gdy młoda kunoichi starała się dojść do siebie. Nie wiedziała w którym momencie zaczęła płakać, ale gdy opowieść jounina dobiegła końca jej twarz była mokra od łez. Tak bardzo żałowała swojego sensei. Dopiero teraz zrozumiała, że tak na prawdę nic nie wiedziała o Hatake a ogrom tego czego się dowiedziała w połączeniu z tym co już wcześniej słyszała sprawił, że jej serce wypełnił żal, współczucie i troska. Zerknęła na szarowłosego, który nie odrywając wzroku od pogorzeliska chwiejąc się podniósł butelkę sake i wypił duszkiem pozostałość trunku. Doskoczyła do niego i chciała go powstrzymać ale zdążył wypić do dna. Jego oczy już jakiś czas temu stały się szkliste a ruchy spowolnione. Teraz jednak opuścił gardę i choć było widać tylko jego oczy, czytała z nich prawdziwe oblicze szarowłosego jak otwartą książkę. I gdy tak patrzyła z bliska na tą pełną rozpaczy i bólu twarz jej ciało zadziałało nim zdążyła się powstrzymać. Uniosła rękę i przyłożyła ją do okrytego maską policzka. Nie wiedziała co chce zrobić. Wiedziała jedynie, że pragnie za wszelką cenę uwolnić Kakashiego od cierpienia. Jounin podniósł na nią wzrok, ukazując szalejące w jego duszy piekło. I w tedy podniosła drugą rękę i chwyciła nią twarz Hatake a następnie przyciągnęła do swojej, ucałowała prosto w okute materiałem usta i gwałtownie przyciągnęła mężczyznę do swojej piersi tuląc go jak małe dziecko. Mężczyzna na początku zesztywniał i gdy już myślała że ją odepchnie - uniósł ramiona i przycisnął ją do siebie z siłą imadła. Wypuściła powietrze z płuc jednak pozwoliła się miażdżyć czując jak dłonie zaciśnięte z tyłu na jej bluzce drżą od tłumionych emocji. Jeśli nawet płakał - nie pokazał jej tego. Nie wprost. Trwali tak w desperackim uścisku jakby polana na której byli była ostatnim skrawkiem świata a oni byli rozbitkami na oceanie beznadziei.











2 komentarze:

  1. Super opowiadanie, pisz tak dalej! ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Obito niemal jak Sasuke, co? Mogłabym w to uwierzyć, bez Rin był gotów na wszystko. :<

    OdpowiedzUsuń

Kartoteka AsiorekKP

Moje zdjęcie
Jestem autorką opowiadań, która uwielbia zagłębiać się w niuanse uczuć i skomplikowane emocje, które pisze życie. I porwałam się z motyką na księżyc próbując opisać zawiłe relacje, mogące powstać pomiędzy tą dwójką bohaterów.